konto usunięte
Temat: Nie kupujemy w aptekach CEFARMU
Paweł Kupper:
Dam Ci bardzo prosty i wymierny przykład.
Sprzedaję Ci budynek. Masz plany na to miejsce, chcesz go zburzyć i wybudować pałacyk w stylu secesyjnym, w nim otworzyć hotel. Wiesz, że remont tego starego kosztowałby 2x więcej niż budowa nowego.
Pytasz mnie czy budynek nie jest w jakiś sposób obciążony statutem zabytku, czy nie ma jakiś ograniczeń w dysponowaniu nim - nie ma.
Pytasz inżyniera miasta, planowanie przestrzenne, itd. czy możesz go sobie zburzyć i postawić nowy - możesz.
I nagle gdy to robisz podnosi się wrzawa, że niszczysz miasto, że masz remontować starą ruderę, że jesteś ten zły, że mają nie kupować w Twoich sklepach, a na koniec miasto gdy już go nabyłeś postanawia wpisać go na listę zabytków.
Pewnie byłbyś szczęśliwy i wniebowzięty, nie?
Kilka postów temu śmiałeś się z mojego komentarza o USA pisząc, że właśnie dlatego tak wygląda tam zabudowa.
A wiesz co ja Ci powiem? Tak, chcę mieszkać w pięknym mieście ale nie może to stać nad prawem do wolności i nie może oznaczać tworzenie prawa, które ma działać wstecz.
Już odpisuję i to bardzo chętnie:
1) Budowa w XXI wieku pałacyku secesyjnego to jakieś gargamelizm gorszy niż postawienie betonowej plomby. I dlatego brak planów w Łodzi to zgroza, bo od czasu do czasu ktoś może coś takiego poronić.
2) To, co ja chcę jako prywatny inwestor to jedno. A to, że piszesz do mnie jako osoby działającej w interesie publicznym, a więc ładu przestrzennego i poprawnie funkcjonującego miasta do drugie. Dla mnie nie jest ważne czy Kowalski, Iksiński itd. zostali zrobieni w ch... przez źle pracujących urzędników magistratu. Mnie interesuje miasto jako system i ogół mieszkańców wraz z ich potrzebami (a więc jakością wypadkowej poszczególnych decyzji).
3) Tak, sytuacja, w jakiej bym się znalazł powodowała by, że miałbym pełne prawo zarąbać w sądzie takiego biurwa, przez którego bym stracił kasę. Niestety polskie prawo chroni urzędasów przed odpowiedzialnością karną za niedorzeczne decyzje generujące straty zarówno osobom prywatnym jak i społeczeństwu.
4) Wyobrażać mogę sobie różne rzeczy, ale ja nie jestem hipotetycznym inwestorem. Jeżeli chcesz wiedzieć co ja bym zrobił, to przede wszystkim kupując te koszary wojskowe sam złożyłbym wniosek o wpis do rejestru zabytków, następnie wymęczyłbym dotacje na remont, dofinansowanie na inwestycję oraz wziął środki zewnętrzne na renowację jako zabytku wojewódzkiego. Następnie za resztę (własnej) kasy zaadaptowałbym to na funkcję, która wg koniunktury aktualnej i prognoz jest opłacalna. W ten sposób bym nie tylko zarobił ale jeszcze oszczędził na inwestycji, a promował się podobnie jak robił to OPAL z loftami U Scheiblera albo robi to firma inwestująca w Monopol Tytoniowy przy Kopernika. Więc mnie by ten problem nie dotyczył.
5) Dostrzegam sprzeczność w tym co piszesz. Z jednej strony zdajesz się wskazywać, że regulacje państwowe w zakresie ochrony zabytków wyrządzają szkodę wolnorynkowo działającemu inwestorowi. Z drugiej strony domagasz się OCHRONY i SPECJALNEGO TRAKTOWANIA inwestora, kiedy jego decyzje są skutkiem jego indolencji w zakresie marketingu i nie chcesz, aby ponosił skutki trefnych decyzji biznesowych? Otóż bojkot usług, towarów itd, na rynku przez KONSUMENTA jest ELEMENTEM WOLNORYNKOWEJ GOSPODARKI. A WOLNY RYNEK OZNACZA ZARÓWNO ZYSKI JAK I STRATY kiedy ktoś źle zainwestuje i zrobi to w zły sposób nie przewidując reakcji na jego krok inwestycyjny. Sam sobie zaprzeczasz, serio. Jeżeli w Niemczech czy USA nagle modne stało się chronienie środowiska przyrodniczego, nikt tam nie biadolił tylko firmy zaczęły dostosowywać się płacąc miliardy w zakresie marketingu, aby sprostać oczekiwaniom konsumenckim. A Ty byś chciał chyba czegoś w rodzaju korporacjonizmu totalitarnego. Ustroju, w którym firmy narzucają wszystkim swój interes. To bardzo niebezpieczne poglądy (jeśli idzie o skutki ewentualnej realizacji takiej wizji).
6)Prawo do wolności to także prawo MOJE, abym mówił, gdzie chcę a gdzie nie chcę kupować. To także prawo mnie i mnie podobnych do ochrony dóbr kultury stanowiących element własności publicznej. To, że w ogóle istnieje własność prywatna albo że istniał komunizm, w którym wszystko było PARTYJNE (bo przecież nie publiczne ;) także było jedynie wynikiem SZTUCZNEJ UMOWY SPOŁECZNEJ, a nie wrodzonym prawem fizycznym. W przyrodzie nie ma dla przykładu prawa własności. W przyrodzie jest prawo silniejszego, inteligentniejszego etc. Więc snujesz utopijne wizje świata, w którym rzekomo fizycznie coś komuś się należy. A to ułuda oparta o sprzeczne z faktami założenia.