Tomasz
S.
Staff Engineer,
Engineering Design
Center
Temat: Drogi zegarek może zakończyć karierę prezydenta Legionowa
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15462440,Dr...Prezydent Legionowa ma kłopoty podobne do tych, jakie spotkały b. ministra transportu Sławomira Nowaka. Mieszkaniec wypatrzył na jego przegubie drogi zegarek, który nie został zgłoszony w oświadczeniu majątkowym. W skrajnym wypadku prezydenta może to nawet kosztować utratę mandatu.
Roman Smogorzewski (PO) jest prezydentem Legionowa od 12 lat. W swoim mieście właściwie nie ma konkurencji.
Wybory w 2006 r. wygrał w pierwszej turze, zdobywając 69 proc. głosów. Cztery lata później rywali po prostu zmiażdżył, zgarniając 77 proc. głosów. Ma wygodną większość w radzie miasta. Rządzi w niej koalicja PO i lokalnego Porozumienia Samorządowego. Mandat radnego tego drugiego ugrupowania zdobył m.in. Marcin Smogorzewski, brat prezydenta. Teraz jednak Roman Smogorzewski może mieć kłopoty, które mogą nawet zagrozić jego dalszemu funkcjonowaniu w lokalnym samorządzie.
Zezłościło mnie, że przyszedł na przedstawienie w szkole moich dzieci, a potem siedział i demonstracyjnie się nudził. Zrobiłem mu zdjęcie, potem o nim zapomniałem - opowiada Łukasz Adamczyk, mieszkaniec Legionowa. - Potem, gdy lokalny serwis publikował zdjęcia samorządowców z naszego rejonu, przypomniałem sobie o fotografii. Zacząłem ją oglądać i moją uwagę przyciągnął zegarek na przegubie prezydenta. Zacząłem powiększać kadr, na kolejnych zbliżeniach udało mi się rozpoznać logo. Wszedłem na stronę producenta i rozpoznałem model.
Według Adamczyka pan prezydent nosił na przegubie chronometr Omega to 41 mm Seamaster 300m, z tzw. wychwytem. W sklepach kosztuje 13-15 tys. zł, w sieci można go kupić za 11-15 tys. zł.
Przepisy nakazują posłom i samorządowcom, by w oświadczeniach majątkowych zgłaszali przedmioty warte więcej niż 10 tys. zł. Prezydent Legionowa w swoich oświadczeniach zegarka nie zgłosił. Sprawę w styczniu opisała lokalna "Gazeta Powiatowa", zwracając uwagę na jej podobieństwa do sprawy b. ministra transportu Sławomira Nowaka. U niego też dziennikarze na przegubie wypatrzyli drogi zegarek. Minister poniewczasie wpisał go do oświadczenia majątkowego, ale było już za późno. Prokuratura zarzuciła mu, że złożył pięć nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. W środę skierowała do sądu akt oskarżenia, zarzucając, że minister świadomie nie wykazał zegarka w oświadczeniach. Za taki czyn grożą nawet trzy lata więzienia. Minister zapewniał, że jest niewinny, ale podał się do dymisji i ustąpił z funkcji partyjnych.
Świadome podanie błędnych danych w oświadczeniu majątkowym jest przestępstwem. Jeżeli osoba prawomocnie za nie skazana pełni funkcje publiczne w samorządzie, automatycznie traci mandat. Co więcej, nie może znów kandydować.
Rachunku brak
Czy rzeczywiście prezydent Smogorzewski ma zegarek warty więcej niż 10 tys. zł? Zapytaliśmy o to Tamarę Mytkowską, rzeczniczkę legionowskiego urzędu miasta, jeszcze w styczniu. Długo kazała czekać na odpowiedź. Po tygodniu wysłała zwięzły e-mail: "Pytania nie są związane z funkcjonowaniem Urzędu Miasta Legionowo lecz dotyczą prywatnych spraw Romana Smogorzewskiego. Urząd Miasta Legionowo nie będzie wypowiadał się na ten temat".
Ponowiliśmy pytania, wskazując na konsekwencje grożące za błędne wypełnienie oświadczenia. Minęły dwa tygodnie. Po kolejnym ponagleniu Tamara Mytkowska odpowiedziała: "Zegarek został zakupiony podczas podróży zagranicznej, w sklepie bezcłowym, za kwotę niższą niż 10 tys. zł. Nie było zatem konieczności umieszczenia tego zakupu w oświadczeniu majątkowym".
Nie odpowiedziała na pytanie, czy Łukasz Adamczyk trafnie rozpoznał markę i model, ani na pytanie o to, gdzie znajduje się sklep, w którym prezydent Smogorzewski trafił taką okazję. Bez odpowiedzi pozostawiła także prośbę o udostępnienie kopii rachunku, która potwierdzałaby, że zegarek rzeczywiście kosztował mniej niż 10 tys. zł.
W sprawie Sławomira Nowaka prokuratura wszczęła śledztwo z urzędu po lekturze doniesień prasowych. - Nawet nie wiem, czy zajmowaliśmy się sprawą prezydenta Legionowa. W styczniu byłem na urlopie. Sprawdzę - obiecał Ireneusz Ważny, szef legionowskiej prokuratury.