Temat: profanacja! ;)
Waldek M.:
Szanowna koleżanko,
Póki co, z fanatyków to widzę tutaj tylko Ciebie. Doradzałbym Valium, wytrzeć pianę z ust i zainteresować się rękodziełem artystycznym. Ponoć uspokaja.
Dla mnie koniec tematu.
Nie stawiaj się nad innymi, bo upadek może Cię zaboleć, mimo że z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że bardzo pomaga Ci valium i możesz moment ten przespać. Przypominam Ci poza tym, że dla tych, w których obronie stajesz "ostatni będą pierwszymi", a zakończyć temat możesz jedynie opuszczając dyskusję, czym nie musisz się chwalić, ale mile widziane było by proste "do widzenia".
Osobiście mocno obawiam się fanatyków katolicyzmu. Nie różnią się według mnie od fanatycznych islamistów czy ortodoksyjnych Żydów. Różnią się jedynie środki, którymi dysponują, ale odnoszę wrażenie, że gdyby dać im do rąk naładowane kałasznikowy, granaty i rozgrzeszenie, mielibyśmy to samo, co na bliskim wschodzie.
Samo określenie "Katoland", cóż uważam, że jest o tyle trafne, że jako nie-katolik doświadczyłem wiele razy oznak nietolerancji. jednak nauczyłem się z tym żyć i zwaliłem to na karb mentalności katolików, którzy pilnują, żeby przypadkiem nikt nie wybijał się poza szary tłum, bo sieje "zgorszenie". Tymczasem jest to religia paradoksalna - przechodzisz chrzest w momencie, gdy nie masz jeszcze pojęcia, czym to grozi, później wszyscy naokoło zmuszają Cię do podporządkowania się władzy kościoła, opinii księży, jak masz inne zdanie zaraz usłyszysz grom krytyki "jak możesz tak mówić JAKO KATOLIK??".. Pomijam fakt rozwieszania krzyży w instytucjach państwowych, jakimi są szkoły czy sejm (dlaczego nie wiszą tam symbole religijne innych religii? bo katolicy są "tolerancyjni"!), czy zjawisko, że według sondaży 98% Polaków to katolicy, z czego 50% niepraktykujący.. Co to ma być? Paranoja, nie religia.