Temat: Jak wam sie podoba sparaliżowany komunikacyjnie Kraków?
Joanna Wierońska:
PRL. Bo wybacz, ale tachac sie dajmy na to z dwulatkiem do zlobka i siedmiolatkiem do szkoly dwoma lub trzema autobusami naprawde jest ciezko.
Ale dlaczego
trzeba dowozic dziecko na drugi koniec miasta? Nie ma nic bliżej? Żeby nie było, że nie wiem o czym mówię, to wychowałem trójke dzieci. Bez konieczności jeżdżenia z nimi na drugi koniec miasta.
Zapewniam Cie, ze po pracy gdziekolwiek sie wybieram, jade na rowerze. I tutaj mam takie niespodzianki: brak pasow dla rowerzystow, koleiny na drogach po ktorych jezdza TIRy. Nie jestem takim gierojem, zeby jechac obok Tira lub autobusu na ktorejkolwiek z głownych krakowskich Alei. Na chodnikach (juz abstrachujac od zakazu jazdy rowerem) poparkowane auta i przeciskajacy sie miedzy nimi piesi-rower pasowaloby prowadzic.
Mam w głowie projekt, który byłby idealną rzeczą dla takich osób. Tylko nie mogę od dwóch lat (od kiedy mi to przyszło do głowy) znaleźc chętnych do jego realizacji, choć wiem że są osoby mające odpowiednie kompetencje, a nawet częśc z nich znam osobiście.
O co chodzi? Otóz jest sporo ludzi (do których też się zaliczam), którzy jeżdżą rowerem non-stop po całym Krakowie i jakoś dziwnym trafem (?) potrafią bez większego problemu znajdowac sobie trasy przejazdu bez TIR-ów i autobusów i zatłoczonych chodników. Trasy, które są w miarę bezpieczne i wygodne. Jakaś intuicja topograficzna albo coś w tym rodzaju... :) Sztuczka zdaje sie polega na tym, ze jadąc rowerem trzeba myślec o przestrzeni miejskiej i mozliwych drogach przejazdu ZUPEŁNIE inaczej niż z punktu widzenia osoby jadącej samochodem czy MPK...
Ponieważ jak widać nie wszyscy to mają, mam pomysł aby ci którzy to mają podzielili się swoją wiedzą z tymi, którzy nie mają - poprzez pomoc w opracowaniu dla nich tras, którymi mogliby się poruszać pomiędzy punktami, gdzie najczęsciej jeżdżą. W tym celu chciałbym stworzyć coś, co roboczo nazwałem "Pogotowie rowerowe" - mail lub numer telefonu, gdzie mogłaby się zgłosić osoba mająca taki problem jak opisałaś powyżej, i zostałaby skontaktowana z doświadczonym rowerzystą, który podpowiedziałby jej którędy przejechać, a nawet mógłby się umówić na wspólne "testowe" przejechanie takiej trasy.
Wciąż mam nadzieję, że w końcu uda mi się z tym ruszyć...
Póki co, ogłaszam tutaj, że jak ktoś ma problem typu "którędy przejechac rowerem z punktu A do punktu B", może sie zgłaszać do mnie. Jeżeli akurat bede znał te rejony miasta (a sporą część Krakowa zjeździłem na rowerze), to w miarę możliwości czasowych postaram sie pomóc.
A a propos komputerow-nie jest przypadkiem tak, ze jednak zwieksza sie ciagle ilosc pamieci, RAMu, karty graficzne, predkosc internetu, upgraduje sie programy itd, po to, zeby praca na nich byla coraz efektywniejsza i szybsza?
Zwieksza się, bo programiści piszą coraz mniej efektywne programy. Używają narzędzi, które przyspieszają tworzenie programów (a więc daje to zysk firmie, która może szybciej wypuścić program na rynek), ale za to pogarszają sprawnośc generowanego kodu, bo żaden kod poskładany z prefabrykowanych klocków nie będzie tak sprawny jak napisany od zera ręcznie - z własnej praktyki mam mnóstwo takich porównań. I za to płacimy my wszyscy koniecznością kupowania coraz mocniejszego sprzętu...
Praca jest coraz efektywniejsza i szybsza? Żartujesz. Przeciez każda kolejna wersja programu jest coraz wolniejsza, coraz mniej efektywna i trzeba właśnie z tego względu dla jej potrzeb kupowac mocniejszy komputer.
Rzeczywisty wzrost wymagań sprzetowych spowodowany pojawieniem się jakościowo nowych
zastosowań komputera - takich jak przetwarzanie muzyki, filmów, zdjęć (w coraz lepszej jakości), generowanie na żywo obrazu w grach komputerowych itp. - to zaledwie kilka przypadków w ciągu ostatnich lat.