Temat: jak sprawdzic stan techn mieszkania przed kupnem
Michał Majewski:
Tafiłaś widzę do tej pory na kiepskie biura, albo nie
potrafisz postawić na swoim.
widzę, że masz łatwość w ferowaniu wyroków i nie jest to komplement.
biur sprawdziłam w Krakowie ze 20,
bo jednak kupiłam mieszkanie,
a proces oglądania trwał od lutego do sierpnia, codziennie po kilka lokali.
szukałam po tym, co dla mnie było interesujące w mieszkaniu, a nie w biurze pośrednictwa, więc natknęłam się na różne.
Pracowałem co prawda dopiero w 3 biurach nieruchomości, ale znam jeszcze kilka i w każdym z nich
nawet taki zwykły agent-asystent ma widełki negocjacji prowizji > i nic z szefem nie musi konsultować.
:)
pracowałeś dopiero w trzech.
Ja widziałam jednoosobowe, gdzie nikt nic nie musiał, bo sam był szefem i wielkie- które miały -nastu pracowników
:)
Po prostu jak podpisze małą prowizję, biuro mniej zarobi i
automatycznie on też, ale nie będzie miał z tego powodu jakichś > nieprzyjemności.
więc być może trafiałam na asystentów, którzy NIE chcieli mniej zarobić:)
Biuro nie poinformuje Cię o tym, że można coś znegocjować z ceny? No to rzeczywiście musiałaś trafić na kretynów.
:)
moim zdaniem nie na kretynów, ale na cwaniaków.
Miałam ofertę pokazaną więcej niż znalazłam ją za dwa czy trzy tygodnie później.
To JA zadzwoniłam do asystentki i powiedzialam, że cieszę się że zrobili taką zmianę na moją korzyść
Dzisiaj, gdy transakcji nadal jest mało, biura chcą
koniecznie sprzedawać, nawet kosztem niższej ceny, a co za tym idzie niższej prowizji byle sprzedać. Logicznie myślący właściciel biura nie pozwoli dzisiaj na to by klient mu uciekł z powodu tego, że była możliwość negocjacji ceny, a biuro trzymało to w tajemnicy, żeby tylko więcej zarobić.
może tak głosi teoria.
nie pracowałam w takim biurze,
ale byłam klientem,i mówię ci, jak było :)
Jeśli natomiast znajdzie się klient, który też jest zainteresowany ofertą i daje więcej no to przepraszam, że to okropne biuro nieruchomości chciałoby zarobić więcej. Jak
tak można? Nie do pomyślenia.
Raczej nie.
Znajduję lokal. Kosztuje X
oglądam, mówię, że jest OK i chcę kupić.
Biuro mówi OK,
przesyła wstępne informacje.
wszczynamy procedurę:
Proszę o sprawdzenie stanu prawnego - w międzyczasie ponieważ jest cicho przez 3 tyg - robię to sama.
informuję o skutkach
umawiam notariusza
daję znać gdzie i kiedy
Ale dla porządku jeszcze przeczesuję rynek
Znajduję ofertę na MÓJ lokal,
w sieci, w ofertach MOJEGO biura w cenie o klasę niżej
dla mnie nie do pomyślenia podpisali ze mną umowę, że pomogą mi w zawarciu umowy kupna. Jeśli cena drastycznie spadła w ich ofercie, pierwsza POWINNAM o tym wiedzieć, działali za moje pieniądze na rzecz zawarcia transakcji przeze mnie!
czy się mylę?
a potem jeszcze się okazuje,
że w trakcie moich przygotowań już bardzo poważnych,
znajduje się nowy klient,
oboje negocjujemy ostro, w końcu ja płacę i mam,
ale
nie od biura wiem, że ściemniało, bo myślało, że on będzie miękki,
tylko od niego, bo jeździł mi pod oknami codziennie aż w końcu zapytał, czy kupiłam
:)
więc znów - dla mnie NIE do pomyślenia
Kto pierwszy ten lepszy. Normalna zasada!
dlatego mam to co chciałam
A narzekania takie
jak Twoje biorą się od ludzi, którzy nie są zdecydowani i
marudzą nie wiadomo ile. Wydaje im się, że skoro już interesują > się daną nieruchomością to mają na nią wyłączność, a tak niestety nie jest.
jak mówię - ferowanie wyroków nie jest dobrą cechą, a twoje dodatkowo są chybione
ten koment jest centralnie niestosowny.
Nie umiesz nie robić wycieczek osobistych, to nie komentuj.
Nie rozmawiamy o tych, którzy są tacy jak ja, tylko o biurach i procedurach ich pracy.
w wątku dotyczącym mnie i mojego rzekomego marudzenia -
po 1/ NIE WIESZ ILE CZASU ZAJĘŁO MI KUPNO.
po 2/ rzadko kto wyciąga kasę z kieszeni, zazwyczaj potrzebny jest bank
po 3/
chyba nigdy nie doprowadziłeś do żadnej transakcji, jeśli nie wiesz, że bank nie udziela kredytu w 24 godziny, bo sprawdza nieruchomość, wycenia, i w końcu decyduje, a potem jeszcze od decyzji do wypłaty też trochę czasu mija.
a ty - jako kupujący - masz na to najmniej wpływu, chyba że przy okazji jesteś prezesem banku
Z drugiej strony ja zawsze informowałem potencjalnego
drugiego chętnego, że owszem chętnie zaprezentuję np.
mieszkanie, ale od razu mówię, że jest już ktoś nim zainteresowany. I tyle. Resztę zostawia się zasadzie "kto pierwszy ten lepszy" na
równi traktując obu klientów, bo jak pisałem wcześniej, dzisiaj
nie można sobie pozwolić na utratę klienta ryzykując tym, że nieruchomość może kupi, a może nie kupi ten kto więcej daje.
więc być może ja kupowałam "wczoraj" a nie dzisiaj, bo mimo że zastój już był, biuro najwyraźniej nie chciało mi sprzedać, bo to ja bardziej napierałam niż oni
Czasy się zmieniły. Dzisiaj pośrednicy walczą o każdy pieniądz.
o pieniądz tak.
rzecz w tym, że ja nie chciałam dać o klasę wiecej, skoro w sieci obniżyli cenę
Wracając jeszcze do zmiany prowizji... Klientowi pod
blokiem, tuż przed pokazaniem mieszkania nie pasowało 3%? Zmieniałem
na tyle ile chciał (byle nie poniżej 1%), oboje się przy tej zmianie podpisywaliśmy (mój podpis był ważny gdyż zawsze miałem przy sobie odpowiednie upoważnienie) i z zadowolonym klientem, który urwał coś z prowizji szliśmy oglądać mieszkanie.
a ja dowiedzialam się jak w postach wcześniej, że to może zrobić właściciel biura.
Który nigdy nie znalazł dla mnie czasu,
i może nawet lepiej
Tak jak mówię: albo trafiłaś na nielicznych sępów, albo masz doświadczenia z pośrednikami z okresu boomu kiedy tak
naprawdę pośrednik mógł przebierać w chętnych na mieszkania. Dzisiaj jest sytuacja odwrotna.[edited]Michał Majewski edytował(a)
abo trzecia możliwość: znów ferujesz wyroki, bo tobie się zdaje, że o nieruchomościach wiesz wszystko