konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

...miasto pod wzgledem kultury leży i kwiczy - pomimo, że posiada wszystkie możliwe warunki, aby tak nie było.

Rzygam już kulturą w tym mieście. Sam pisałeś wielokrotnie, że miasto jest do dupy, chu--we itp. Zgadzam się z Kracikiem, że korki są straszne, jako takich owych miejsc pracy nie ma, marnotrawiona jest szansa na kolejne miejską, mimo tego, że jest wielokrotnie tańsza od metra czy premetra.

Można by długo wymieniać co jest nie tak. Plusy? Czy są nimi Opera, centrum konferencyjne koło wawelu czy też sławna kładka?

Denerwują mnie wypowiedzi historyka w Wyborczej - "sprawdzonego" wodza miejskiego, o tym, że komunikacja miejska jest najlepsza w europie a miasto tak świetnie się rozwija.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Szczepan Maślanka:
Fakt też kilkakrotnie podkreślałem, ze kraków ma poważny problem z KOrkami, ale te korki - co nalezy równiez podkreślić - wynikają ze złego i niefortunnego rozplanowania modernizacji i budowy kolejnych elementów infrastruktury drogowej. Która teoretyczne ma poprawiać komunikację - czy poprawi to inna sprawa (w niektórych miejscach szczerze wątpie), ale w innych być może poprawi.

Poważny problem z korkami ma każde duże miasto. Tu niestety przebudowy niewiele zmienią, bo infrastruktury drogowej nie da się aż tak poprawić, żeby problem całkiem zlikwidować.

Wyobraźmy sobie, że gdzieś jest statystyczne stale zakorkowany przejazd. Przebudowujemy go, żeby poprawić przepustowość i co się dzieje? Korki się zmniejszają, kierowcy to widzą, więc jadą tam zamiast inną trasą i znów korkują to samo miejsce, bo natężenie ruchu się zwiększyło.
Nie można zapomnieć też o archaicznej zabudowie Krakowa, gdzie jeszcze 20 lat temu (a miasto istnieje od wieków) nikomu się chyba nawet nie śniło, że Polacy będą posiadać tyle samochodów w tak krótkim czasie.

Jedyny sensowny sposób na odkorkowanie miasta, to zmuszenie ludzi do przesiadania się na komunikację miejską.
Tak, zmuszenie, bo "zachęcanie" nie przynosi żadnych efektów. Dopóki kierowcom będzie się opłacało wsiąść we własny samochód, dopóty miasto będzie zakorkowane. Dla dojeżdżających spoza Krakowa trzeba budować parkingi P&R, ale u nas ten pomysł dopiero raczkuje.

Moim zdaniem w Krakowie nie doczekamy się zlikwidowania korków dopóki samochody nie zaczną latać, albo dopóki nie nadejdzie katastrofa demograficzna za kilkadziesiąt lat, która sprawi, że będziemy krajem biednych emerytów, których nie będzie stać nawet na czynsz, a co dopiero utrzymanie samochodu. Ewentualnie jak benzyna będzie drożeć o wiele szybciej niż my będziemy się bogacić. :)

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Szczepan Maślanka:
Powód drugi - który po prostu decyduje o wszystkim innym - bezpieczeństwo(!).
Jeździłem do Pracy MPK, ale ze wzgledów bezpieczeństwa przesiadłem sie na samochód. I nie widze powodów, aby być dyskrynowanym dlatego, ze chcę chronić swoje zdrowie lub życie.

Tu w sumie dyskutować się nie da. Prawdę mówiąc sam jestem zdania, że mając taką możliwość, o wiele bezpieczniej jest wybrać samochód. Jeśli tym bardziej ktoś musi dzień w dzień wozić ze sobą np. laptopa, ważne dokumenty, etc. to korzystanie z MPK jest tylko proszeniem się o kłopoty. ;)
Co nie zmienia faktu, że z punktu widzenia ograniczenia korków, przesiadka na komunikację miejską jak największej ilości osób jest jedynym rozsądnym wyjściem.
To co nazywasz katastrofą demograficzną równiez dobrze może okazać sie zbawieniem dla naszej gospodarki. Przypomnijmy jakie losy czekały wyże demograficzne wchodzące na rynek pracy na przełomie wieków (ponad 24% bezrobocia). Czy też nawet później.

Sam jestem praktycznie z końca tego wyżu, więc mam jakie takie pojęcie w tym temacie. Oczywiście przykre jest, że jedynym rozwiązaniem problemu bezrobocia jest wysyłanie milionów ludzi za granicę, ale ten problem na dobrą sprawę wyjdzie dopiero za kilkadziesiąt lat jak ludzie z tego samego wyżu przejdą na emerytury, a braknie ich dzieci które by na opłacenie tych emerytur pracowały.
Spkojnie - jeśli zmniejszy sie ilość ludzie to wzrośnie definitywnie cena pracy (ZATEM wieksza będzie szansa na zgromadzenie finansów pozwalających na spokojną starość), a mniejsza ilosc ludności spowoduje, że wieksze majątki zostana podzielone w mniejszej grupie ergo. zasadniczo społeczeństwo sie wzbogaci - to, że będzie dziura budżetowa, i do prac podstawowych trzeba będzie importowac siołe roboczą to inna sprawa, ale z punktu widzenia przyszłego emeryta - same zalety.

Problem tkwi w tym, że emerytów będzie o wiele więcej, a ludzi pracujących mniej. Emeryt to praktycznie jednostka bezproduktywna zużywająca zasoby państwa (pobieranie emerytur, obciążenia służby zdrowia, etc.). Gdy problemu się nie rozwiąże, to gdy wyjdzie, państwo popadnie w stagnację. Braknie kasy na inwestowanie w cokolwiek, a zarobki wcale rosnąć nie będą, bo niewiele się będzie rozwijało. Jak nie będzie dla kogo pracować, to niedobór pracowników wcale nie będzie skutecznym motywatorem do podnoszenia płac.
Spoko benzne mamy już jedna z najdroższych w UE.

Ale będzie tylko coraz droższa. Teraz jakoś się wszystko kręci, bo zarabiamy tyle, że wzrosty zarobków negują negatywne skutki wzrostów cen paliw. Kiedyś osiągniemy poziom w którym nasze zarobki się ustabilizują, a ceny paliw jeszcze bardziej wzrosną. Im większa będzie różnica obu przyrostów, tym więcej osób będzie ograniczało korzystanie z własnego samochodu.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Nie rozumiem o co wam chodzi z tą komunikacją miejską. Ja jeżdżę tylko komunikacją publiczną plus czasem rowerem i jakoś żyję i nie narzekam. Przy okazji w autobusie lub tramwaju mogę się austriackiego niemieckiego pouczyć, co trudno sobie wyobrazić siedząc za kierownicą.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

No właśnie tak.

To znaczy teraz akurat pracuję 300 metrów od miejsca zamieszkania, ale w 2007-2008 latach mieszkałem w Gdyni i codziennie dojeżdżałem do pracy do Elbląga. Kolejką SKM + pociągiem pospiesznym + tramwajem/autobusem miejskim. Zawsze z laptopem. Czasami wracałem w późnych godzinach wieczornych i nigdy nic się nie stało.

Zresztą, jak miałoby się stać, to by się stało. Mogliby mi ukraść laptop - zawsze to lepiej, niż zginąć w wypadku samochodowym.

A polscy kierowcy to nie nazwę tego inaczej - idioci i potencjalni zabójcy. Oczywiście nie wszyscy, ale zdecydowana większość. Więc reasumując, bardziej bym się bał jechać zmęczony samochodem i narażać się na to że jakiś cwaniak spowoduje wypadek, niż jechać tramwajem/pociągiem i narazić się na utratę laptopa wartego może z 400 złotych (bo wysłużony).

Jeszcze a propos kierowców. Mieszkam na pograniczu słowacko-austriackim i widzę, jak jeżdżą Słowacy i Austriacy. Przepisowo i kulturalnie (oczywiście zdarzają się wyjątki). Da się? Taka chamówa, prostactwo i niebezpieczna jazda jak w Polsce to naprawdę ewenement na skalę europejską - choć oczywiście podobnie jest w kilku innych krajach, np. Ukrajina, Albania, Mołdawia, Rosja.

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Szczepan Maślanka:

Jak napisał przedmówca nawet w ciągu dnia podróżowanie z dokumentami czy laptopem może być ryzykowne.

Ja natomiast zadam ci pytanie czy równiez podróżujesz z Pracy/do pracy codziennie w późnych godzinach nocnych??

Czym innym jest wracać w piątkowo-sobotnią noc kiedy w nocy ludzi jest duzo, a co innego w każdy dzień tygodnia.

Jeżdżę MPK od 15 roku życia i jeszcze ani razu nic mi nie zginęło, ani nikt mi nic nie ukradł. Trzeba być okropną sierotą, żeby stracić w komunikacji miejskiej laptop. Dokumenty też wystarczy trzymać w bezpiecznym miejscu i nic się nimi nie stanie.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Cześć, pół życia spędziłam w komunikacji miejskiej wiekszość czasu przespałam i nigdy nic mi nie zginęło, ale za to dla równowagi mój ojciec 4 razy stracił czytaj zgubił saszetkę ze wszystkimi dokumentami. Widać to nie zależy od warunków tylko od człowieka.
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Szczepan - gdybym nie znał tematu, albo byłbym turystą i pierwszy raz chciałbym przyjechać do Krakowa, to poważnie bym się zastanowił, czy nie dopłacić za nadbagaż dla zbroi, którą założę przed wejściem do autobusu/tramwaju.

Tak wygląda właśnie Twoja wypowiedź.
Zastanów się trochę i nie wyolbrzymiaj jakiegoś marnego procentu ze statystyk, bo w MPK jest na prawdę bezpiecznie.
I jak żyję nigdy nie zdarzyło mi się widzieć osoby ze sprzętem "paramilitarnym" w autobusie (nocnym, dziennym, jadącym do centrum, czy na koniec miasta").

Albo masz "szczęście" do takich akcji, albo zwyczajnie wyolbrzymiasz notki z Gazety Krakowskiej, bo jak sam wspomniałeś jeździsz rowerem.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Marcin Soja

Marcin Soja Life is a lesson
..You learn it when
u r through

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

No i znowu wraca temat moim zdaniem bez sensu. Znam kilka (a może kilkanaście) osób, które podobnie jak Szczepan twierdzą że MPK i w ogóle Kraków nocą to coś podobnego do bitwy pod Grunwaldem. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć jak to jest, że niektórych napadają regularnie a inni (odpukać) plątają się po całym mieście dniami i nocami i nic się im nie przytrafia. Zwiedzałem wielokrotnie i nocą i dniem różne części miasta od Wzgórz do Azorów, od Azorów do Grzegórzek i oczywiście widziałem wiele większych i mniejszych grup potencjalnych amatorów broni białej ale nigdy żaden z nich nic ode mnie nie chciał. Już prędzej zaczepiają, degustatorzy dobrych (bo tanich) win z prośbą dołożenie im do chleba, bułki (czasami też innych pożywnych produktów ale oni są tak wygłodzeni że nie są groźni :)
Być może mam takie szczęście, że jak ja przechadzam się po jakiejś okolicy to akurat tuż za rogiem jakaś groźna armia napada na kogoś innego i z powodu nieprzegrupowania się nie ma mnie kto napaść.
Chodzi mi po głowie jeszcze taka możliwość, że tacy spóźnieni bohaterzy, którzy ubolewają że nie urodzili się w XV w. widzą, że nie jestem nimi kompletnie zainteresowany (ani ich jadłem, ani ich bronią) więc stwierdzają, że nie jestem żadnym zagrożeniem i nie ma mnie po co atakować. Może taki Szczepan (choć na zdjęciu dobrze mu z oczu patrzy) jest przez nich uważany za potencjalnego najeźdźcę a ponieważ wiadomo nie od dziś, że najlepsza obroną jest atak to Go atakuję.

Ale kończąc tą moją małą historyjkę chciałem tylko powiedzieć, że zgadzam się z tym co napisał Tomasz. Gdybym był turystą i chciał przyjechać do Krakowa to kilka lat wcześniej zapisał bym się na strzelnicę, zdobył pozwolenie na broń, zakupił jakiś szybkostrzelny pistolet i dopiero wtedy (pewnie i tak z lekkim strachem) przyjechał bym do Krakowa. Na moje szczęście, mieszkam tu od dziecka (a nawet trochę wcześniej) więc wiem jak jest a pieniądze zaoszczędzone na wykupieniu godzin na strzelnicy, zakupie broni, i opłatach za pozwolenie mogę przeznaczyć na bardziej szczytny cel np. na piwo :)

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Marcin - ja wiem!!

Ty nie masz włosów! (jeśli fota jest nadal aktualna)
Dlatego potencjalnie dla nich jesteś trudniejszym łupem niż osoba z dłuższym fryzem :-)
Marcin Soja

Marcin Soja Life is a lesson
..You learn it when
u r through

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

Coś w tym jest, mnie nikt za włosy nie złapie :)

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: J.M. pozostaje na fotelu president`a

http://www.gazetakrakowska.pl/krakow/367504,krakow-nap...

A jednak napadają ;)Piotr M. edytował(a) ten post dnia 11.02.11 o godzinie 10:11

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Następna dyskusja:

President Walker ASC




Wyślij zaproszenie do