Temat: Awionetka rozbiła się w parku
Kawałek uszliśmy, nie wiem ile.. może z 300-400 metrów.. tak w górę parku.
Zanim zdążyliśmy dojść z powrotem, to już tam było sporo ludzi i strażacy zaczynali ratować ludzi.
Słychać było normalnie odlatujące samoloty.. nic nadzwyczajnego..
Tzn. żadnego przerywającego silnika itp..
Gadaliśmy sobie idąc.. ja się oglądałem co jakiś czas - lubię pokazy i samoloty ;) - moi dziadkowie pracowali w pzl Mielec :) - stąd to zamiłowanie.
Jedna z maszyn leciała nawet z otwartymi drzwiami - widać było gościa w środku w żółtej koszulce :) Ktoś obok nawet skomentował: "..no, żeby tylko nie wypadł..".
Potem nic nie było widać.. kupa czarnego gęstego dymu.. dopóki nie ugasili ognia. No a wtedy to już tyle gapiów było, że szok..
Wydaje mi się, że pilot wiedział wcześniej, że "zglebi", bo chyba wypuścił paliwo.. masa jego była na ulicy - kawałek od miejsca upadku.
Niech mu ludzie dziękują.. bo jakby poleciał nad ten plac zabaw, albo w jakiś budynek, to było by znacznie gorzej. Zachował się przytomnie i pomyślał.
Z tego, co mówili wojskowi z lotniska, to maszyna była przeładowana.
Ale póki nie skończą dochodzenia, to nie wiadomo nic napewno.