Temat: Praca w Kielcach
Wtrącę swoje 3 grosze, jeśli można.
Swoich znajomych, którzy "szukają" pracy zliczę na palcach dwóch rąk. "szukają" bo do szukania im bardzo daleko. A do znalezienia jeszcze dalej.
Kielecki rynek jest dość specyficzny - nie wiem czy gorszy, lepszy od innych. Mało się dzieje/otwiera/rozwija, wiele się zamyka/redukuje.
Przeglądając oferty pracy (choćby na
http://pracuj.pl) wnioskuję, że praca jest i chyba tego nikt nie zaneguje. A jaka ona jest...hmmm to już inna sprawa.
"Zaczepić się gdziekolwiek" to jakieś rozwiązanie, podobno żadna praca nie hańbi. Jest wiele ofert przedstawicieli handlowych, farmaceutycznych, również prace biurowe itd.
Rozumiem, że bez doświadczenia (jakiegokolwiek) lub w branży jest ciężko ale nikt nie powiedział, że się nie da.
Polskie społeczeństwo ma to (chyba) we krwi, że cały czas płacze, lamentuje i uogólnia.
"Nie ma pieniędzy, nie ma pracy, nie ma co zjeść". A na każdym kroku widzę nowe-drogie samochody, ludzie stawiają domy, kupują mieszkania po kilkaset tysięcy. Pytam za co ?
Trzeba chyba trochę przyzwyczaić się do realiów, w których przyszło nam żyć.
Poniżej czytałem wątek o zmianie "znanego zła". Skoro jest to oczywiste zło, to dlaczego zostało na kolejną kadencję ? Czy ludzie nie widzą, co się dzieje, raczej nie dzieje na przykład z nowymi miejscami pracy ?! Wybierają mniejsze zło ? Przecież każdy kandydat miał przepiękne hasła "praca dla wszystkich", "stwórzmy nowe miejsca pracy", "służyć ludziom, nie partiom" tylko jest małe "ale"... nikt w to już nie wierzy.
Czy to jest stracone 8 lat kadencji ?? Może nie mnie to oceniać... z boku widzę jak rozwinęły się Kielce - stadion, hala, ulice, sienkiewicza, teraz rynek...
Można powiedzieć: tylko tyle ?
Inwestycje poszły w inny segment. Może teraz przyjdzie czas na nowe miejsca pracy, może...
"don't give up, U are in Kielce" :)