Temat: Praca w Kielcach
aneta jaśkowska:
skąd wiesz jakiej szukam pracy? Akurat tak się składa że sekretarskiej.
no to teraz zastanów się, czemu zatrudniają innych, a nie Ciebie? co inni mają takiego, że są zatrudniani, a czego Ci brakuje? albo może niczego nie brakuje, a po prostu coś robisz nie "po myśli pracodawcy"?
Nie uważam że branie udziału w rekrutacji jest doświadczeniem
sekretarskim. Twoje porównanie rekrutacji do prac biurowych jest
delikatnie mówiąc nie na miejscu.
brałaś udział w rekrutacji? to opisz to ;) bo to co masz napisane w profilu, to mógłby robić komputer z zainstalowanym syntezatorem mowy ;) a informowanie kandydatów o terminach wywiadów to praca jedynie sekretarska (nawet nie asystencka, a już na pewno nie "rekrutacyjna" - chyba, że się samemu cały proces ogarnia)...
Wcale nie chodzi mi o ciepłą posadkę, ale chyba po 2 latach pracy na umowę zlecenie, po skończeniu studiów wolno mi "chcieć" umowę o pracę. Nie mam 19 lat i nie jest mi wszystko jedno byle mieć kasę na ciuchy,
kosmetyki.
pewnie, że wolno - nigdzie nie napisałem, że nie... ale z drugiej strony pracodawcy też wolno nie chcieć... zauważ, że jesteśmy w podobnym wieku i wcale nie napisałem, że masz gówniarskie "widzimisię"...
Może dla niektórych to śmieszne ale ja patrzę trochę dalej niż rok, dwa.
no i to jest na plus... ja w niektórych swoich pomysłach patrzę nawet na 5 lat do przodu ;)
A jeśli będę chciała mieć dziecko to co mi da umowa zlecenie? NIC. Nawet na macierzyński
nie można iść.
to już zależy od pracodawcy (bo może cały czas kasę wypłacać)...
a chyba przy DG można iść i wtedy ZUS płaci Ci jakieś wynagrodzenie (ale pewny nie jestem)...
Drażnią mnie osoby które generalizują i wypowiadają się w takim tonie jak Ty.
fakt, czasami generalizuje... ale czy równocześnie drażni Cię to, że mnie frażnią osoby marudzące i wszędzie widzące innych podstawiających im nogi?
Nie poszłam na studia po to żeby mieć mgr przed nazwiskiem. Miałam swoje powody, ale nie mam zamiaru Ci ich zdradzać. Nie
jestem jedną z wielu która poszła na studia tylko po to żeby mieć papier. Nie obrażaj mnie.
weź 10 wdechów i wyluzuj - nie napisałem, że poszłaś po papier - zapytałem po co poszłaś... i nie pytałem po to, by uzyskać odpowiedź lecz po to, by Ciebie sprowokować do myślenia...
co się stało przez ostatnie 4 miesiące, że nagle te "powody" się pozmieniały i od skończenia studiów już nie chcesz pracować w zawodzie?!? a może się stało wcześniej, tylko brnęłaś dalej w studia?
swoją drogą ja Cię obrażam pytając (można naciągnąć, że sugerując i generalizując, a Ty wprost się wywyższasz i piszesz, że nie jesteś jedną z tych wielu, którzy idą na studia tylko po papier - nie obrażasz ich? ;D)
Pewnie najprościej założyć DG. Co z tego że mam pomysły, ale żeby choć jeden z nich zrealizować muszę się dokształcić i od września zamierzam to zrobić. Natomiast na inne przedsięwzięcie potrzeba ogromnych funduszy i 59000 zł to
jest nic. Ja potrzebuję przynajmniej 1mln zł:)a tyle od nikogo
nie dostane. Nawet od banku:)
"kto chce szuka sposobów, kto nie chce powodów" - to zdanie lansowane ostro przez Grześka Turniaka zapadło mi kiedyś w pamięci i... bardzo łatwo na jego podstawie stwierdzić z kim warto współpracować, a z kim nie ;)
jak się ma fajny pomysł, to zdobycie kasy nie jest problemem... jest mnóstwo aniołów biznesu, funduszy joint venture itp... zresztą nie zawsze od razu trzeba wkładać milion... czasami jest to po 200 000 rocznie przez 5 lat (a już zupełnie inaczej brzmi dla sponsora i od razu więcej potencjalnych osób może się skusić na sponsorowanie)...
jest też "błogosławieństwo" w postaci funduszy z UE (np. POIG 8.1 na eusługi - pod co można bardzo dużo podciągnąć)...
I na koniec jeśli dla Ciebie 1500zł to dużo (tak wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi)gratuluje poczucia humoru.
dużo i mało...
zależy za co i na co...
Pozdrawiam
P.