Temat: Praca w Kielcach
Wiesz, pisalem niedawno artykul do irlandzkiej gazety z serii - Czy emigranci zaczna wracac.
Stan na listopad 2008
Zaczalem od Urzedu Pracy:
- kolejki do rejestracji od 4, 5 rano.
- na dole jest bodajze 15 stanowisk. Jedno (!) zajmuje sie oferowaniem pracy (o, ale dla kogos z dwoma jezykami i studiami zagranica to my nic nie mamy), a pozostale 14 wypelnia z petentami papierki. Srednio - pol godziny na petenta.
- doradcy zawodowi: w tygodniu przyjmuje jedna, tylko w piatki sa wszyscy.
- oferty pracy na scianach: od pracodawcow prywatnych zadna nieaktualna. Wiekszosc od kilku miesiecy.
(Dzwonilem po kolei do 23 ofert zaczynajac od pierwszej tablicy przy wejsciu)
- srodki na wlasny biznes: brak.
- srodki na szkolenia: brak.
- srodki na cokolwiek: brak.
- sposob na walke z bezrobociem i wydanie funduszy unijnych przeznaczonych na ten cel: otwarcie kolejnego urzedu pracy. Tym razem miejskiego.
*
Wiesz, ze nie puscili tego? Powiedzieli, ze to niemozliwe, bo przeciez juz jestesmy w systemie Eures, a oni nie pozwoliliby na cos takiego.
Nastepna runda: agencje pracy.
Odwiedzilem 10 czyli praktycznie wszystkie.
- Srednia ofert pracy: 4-7 na biuro
- 80% prace fizyczne
- 60% dotyczy ofert pracy zagranica
- Dla CV po studiach nie mieli ofert pracy od nie wiedza jak dawna
- W jednej z rekrutujacych na bardziej ambitne stanowiska doradzono wyciecie informacji o wlasnej dzialalnosci zagranica i przerobienie zajmowanych stanowisk kierowniczych na asystenckie. "bo szefowie firm, kierownicy moga czuc sie zagrozeni"...
*
Ten artykul akurat poszedl. W polskiej gazecie na wyspach, bo wciaz czekam na akceptacje z "II"
Ucz sie o funduszach unijnych albo lub kurs operatora wozkow widlowych i jedz do Holandii ;)
Pzdr
A.