Temat: Miejsca magiczne, smaczne, klimatyczne, wyjątkowe.
Aneta Gierczak:
Karol Krzyczkowski:
No mamy jeszcze (...), zasciankowy Teatr Zeromskiego,
O nie, z takim podejściem to ja się kategorycznie nie zgadzam. Wystarczy zobaczyć liczbę widzów, repertuar, recenzje, spektakle... No, ale wtedy trzeba by pójść do tego teatru :-)
Mam swoje zdanie i nie boje sie go uzywac.
Na ile premiera w tym teatrze to wydarzenie towarzyskie a na ile sceniczne? Bo na moj gust to ciekawiej sie dzieje w KCK i Bazie Zborzowej. Nie skomentuje ilosci sztuk napisanych specjalnie dla Teatru Zeromskiego, bo chyba takie nie istnieja. Nie widac na deskach mlodych dramatopisarzy o alternatywie nie wspomne - slowem scenariusz musi byc juz sprawdzony, jego tworca najlepiej juz martwy a wydarzenie na tyle malo interesujace, zeby ewentualna klapa nie odbila sie echem. Dzieki temu w serwisach teatralnych mozna znalezc tylko informacje o problemach lokalowych teatru i o problemach z dofinansowaniem z MKiDN. I w sumie nie dziwie sie, nic ciekawego do opisywania tam sie nie dzieje. Frekfencja? A na ile widzowie chodza "do teatru" a na ile "na sztuke"? Skoro chodza "na sztuke" to czemu frekfencja na Alchemiku w TLiA Kubus byla jaka byla? Zla sztuka? A moze nie ten budynek?
Jakos w ogolnopolskiej swiadomosci scenicznej tez nie jest glosno o naszym teatrze. Recenzje sa pisane przez "grono wzajemnej adoracji" bo media dostaja darmowe wejsciowki. Jak recenzja jest zla, to wejsciowki sie koncza a takie media nie sa tam mile widziane. Sam fakt ze ciezko jest spotkac jakakolwiek negatywna recenzje na temat Zeromskiego rzuca cien na obiektywnosc tych recenzji. Az tak cudownie zajebisty to ten teatr nie jest. Sam Plebiscyt Zlotej Rozy kreci sie caly czas wokol tego "jaki to mamy wspanialy teatr" i wzajemne adorowanie sie elit chodzacych na premiery.
I wlasnie to oderwanie od rzeczywistosci i brak porownania z tym co sie dzieje w inych miastach robi z nas prowincje. Jak na warunki i mozliwosci ktore ten teatr ma przed soba, to jego dzialania mozna ocenic tylko jako stagnacje.
Romeo i Julia w reżyserii Szczerskiego to dla mnie jedna z najlepszych sztuk, jakie widziałam.
Nawet jesli sie zgodze, to dalej jest to jedna sztuka na X przecietnych.