Temat: Kolejny pozytywny przykład z Poznania
Miasta i gminy szukają wujka z pieniędzmi
Lech Bojarski, Poznań
Samorządy, których budżety i zadłużenie są napięte w kryzysie do granic możliwości, szukają prywatnych inwestorów. Chcą, by budowali parkingi, baseny, a nawet trasy tramwajowe. - To przełom, wreszcie rusza w Polsce partnerstwo publiczno-prywatne - oceniają eksperci.
Jak to działa? Prywatna firma wykłada pieniądze na inwestycję, a potem przez kilkadziesiąt lat czerpie z niej pieniądze. Np. kasując od kierowców opłaty za parkowanie na zbudowanym przez siebie parkingu albo pobierając pieniądze od miasta za dzierżawę "prywatnej" linii tramwajowej. Po określonym w umowie czasie inwestycja może przejść na własność samorządu.
Apetyt mają nie tylko duże miasta, ale i małe gminy. Kraków i Poznań szukają inwestorów na parkingi wielopoziomowe, a Gostynin na Mazowszu chce z prywatnym partnerem wybudować centrum turystyki, balneologii, wypoczynku i rekreacji. Lada dzień Warszawa ogłosi poszukiwania firmy, która wymieni 1,5 tys. wiat przystankowych. - Zaczynamy od prostego projektu, w ramach którego inwestor na swój koszt ustawi nowe wiaty i będzie przez określoną w umowie liczbę lat czerpał zyski z reklam - mówi Magda Jadziewicz z wydziału prasowego stołecznego urzędu miasta. I dodaje, że wkrótce ukaże się również ogłoszenie dotyczące budowy parkingów podziemnych pod placami Teatralnym, Defilad i Piłsudskiego. Lista inwestycji, które chce zrealizować stolica z pomocą prywatnych firm, liczy kilkanaście pozycji. Poza parkingami są obiekty sportowe i linie tramwajowe.
Z raportu przygotowanego przez firmę doradczą Investment Support wynika, że już w 2009 r. podmioty publiczne ogłosiły 41 projektów w formule ustawy o PPP oraz ustawy o koncesji na roboty budowlane i usługi. Ponad połowa to inwestycje miast i gmin, pozostała część - urzędów marszałkowskich, powiatów i innych jednostek publicznych typu spółki komunalne, szkoły, szpitale. Najwięcej przedsięwzięć dotyczyło inwestycji w sport i rekreację - 13. Dalej plasują się projekty infrastrukturalne - kanalizacja, parkingi. Pojawiły się zarówno ogłoszenia o koncesjach na usługi telekomunikacyjne (Urząd Marszałkowski w Poznaniu), jak i pilotażowe przykłady inwestycji w sektorze medycznym. Partnera do budowy szpitala szuka już Żywiec. Inwestycje planowane w trybie PPP mają wartość od 1,5 mln aż do 375 mln zł. Łącznie opiewają już na ponad 7 mld zł.
Na współpracę z inwestorami nastawiają się zwłaszcza miasta gospodarze Euro 2012, które pompują setki milionów złotych w projekty związane z organizacją mistrzostw. I tak np. Poznań mimo mocno okrojonego w kryzysie budżetu nie chce mieć jedynie wielkiego nowoczesnego stadionu i prowadzących do niego szerokich ulic. Zamierza też budować nowe trasy tramwajowe w innych częściach miasta. - W najbliższych latach w budżecie nie będziemy mieć pieniędzy na te inwestycje. Dlatego sprawdzamy różne scenariusze, w których trasy tramwajowe mogliby zbudować prywatni inwestorzy - mówi Mirosław Kruszyński, wiceprezydent Poznania. Żeby skusić potencjalnych inwestorów, miasto może zaoferować im coś więcej - atrakcyjne grunty w pobliżu planowanych pętli, na których mogliby zbudować centra handlowe. Jarosław Zysnarski, prezes firmy Doradca Consultants Ltd., który śledzi rozwój PPP w Polsce, potwierdza, że kryzys zmusił miasta do zwrócenia się ku takiej formule realizacji inwestycji. - Przy zadłużeniu na poziomie 55-60 proc. dochodów trudno znaleźć środki na dodatkowe inwestycje. A partner prywatny jest postrzegany jako dobry wujek z pieniędzmi - mówi Zysnarski. Ale zaznacza: - To jednak niepełny obraz. Drugim czynnikiem zwiększającym zainteresowanie PPP była nowelizacja ustawy, która wcześniej psuła krew zarówno stronie publicznej, jak i inwestorom. Po zmianie przepisów w ubiegłym roku widać wyraźne ożywienie.
Partnerstwo publiczno-prywatne z powodzeniem funkcjonuje w wielu krajach. Tylko w Wielkiej Brytanii projekty w tym trybie liczone są w setkach. Buduje się tam drogi, parkingi, szpitale. W Polsce pierwszą ustawę o PPP uchwalono już w 2005 roku, ale nie spełniła swojej funkcji. Dość powiedzieć, że nie zrealizowano według niej ani jednego projektu. - Samorządy nie korzystały z formuły PPP, bo pewne bariery były dla nich nie do przejścia - mówi poseł Adam Szejnfeld, były wiceminister gospodarki, jeden z twórców nowej ustawy. - Trzeba było np. wykazać, że realizacja inwestycji w tym trybie będzie korzystniejsza dla interesu publicznego. Ale nie było kryteriów, co to właściwie oznacza? Trzeba było też ponieść koszty analiz przedsięwzięcia, niezależnie od tego, czy później ostatecznie samorząd zdecydowałby się na partnerstwo, czy nie - dodaje. W nowej ustawie nie ma wspomnianych wymogów.
Według Szejnfelda problem z partnerstwem publiczno-prywatnym wynikał również z polskiej mentalności. - Wszyscy byliśmy przyzwyczajeni, że zadania publiczne ma wykonać władza publiczna. Jak trzeba zrobić nowy chodnik, to za publiczne pieniądze. Na szczęście to się zmienia - mówi Szejnfeld. - Nie bez znaczenia była też polityka. Przecież poprzedni rząd PiS kompletnie zniszczył wizerunek partnerstwa publiczno-prywatnego, budując wrażenie, że każdy styk sektora prywatnego z publicznym jest kryminogenny - dodaje i przypomina trwający dwa lata pat w negocjacjach ze spółką Jana Kulczyka w sprawie budowy odcinka autostrady A2 do niemieckiej granicy. Budowa rozpoczęła się dopiero w ubiegłym roku.
- Teraz, żeby rozwiać obawy, prowadzimy szkolenia, promujemy PPP nie tylko wśród samorządowców, ale też przedstawicieli organów kontrolujących i ścigania - opowiada Szejnfeld.
Czy jednak w trudnej sytuacji gospodarczej samorządy znajdą inwestorów? - Znajdą, choć oczywiście kryzys trochę namieszał - uważa Jarosław Zysnarski. - Żeby znaleźć partnera, podstawową kwestią będzie zapewnienie mu wystarczająco atrakcyjnych warunków. On musi po prostu zarabiać. Trzeba dobrze oszacować całe przedsięwzięcie. Bo jeżeli wewnętrzna stopa zwrotu wynosi poniżej 10 proc., to prawdopodobieństwo znalezienia partnera oceniałbym, mówić oględnie, jako niskie.
Z raportu Investment Support wynika, że do ogłoszonych w 2009 r. postępowań zgłosiło się 46 inwestorów. 21 projektów jest już w fazie negocjacji. Są też i pierwsze podpisane umowy. Pionierami okazały się wielkopolska gmina Kiszkowo, która podpisała w formule koncesji umowę na dostawę wody i odprowadzanie ścieków, oraz miasto Jaworzno, gdzie prywatny inwestor ma zaprojektować i wyposażyć jeden z oddziałów szpitalnych. - Dzięki koncesji dostawca nie może sobie dowolnie kształtować cen wody - chwali zalety nowej umowy wójt Kiszkowa Tadeusz Bąkowski.
Prawdziwy wysyp ogłoszeń na koncesję lub projekty w formule PPP spodziewany jest w tym roku. Poznań, który negocjuje budowę trzech parkingów podziemnych, właśnie ogłosił, że planuje kolejne cztery takie obiekty. - Trzeba tylko pamiętać, że w przypadku dużych inwestycji od wyboru partnera prywatnego do przecięcia wstęgi mija około trzech lat. Na efekty PPP trzeba więc będzie poczekać - zaznacza Adam Szejnfeld.
http://wyborcza.biz/mojbiznes/1,101618,7605956,Miasta_...
I teraz pytanie - czy i co można by w Kielcach wybudować w ramach PPP?