Temat: Ile warte jest dla Was 8.000 złotych?
Rafał Wolski:
Pierwszy - "Oczywiście w kodeksie drogowym jest taki przepis o tym mówiący (zakaz wjazdu na skrzyżowanie, z którego nie można zjechać - przyp. RW), jednak jest nagminnie łamany." Czy pomalowanie skrzyżowań na pomarańczowo spowoduje, że ludzie przestaną to robić? Ktoś powie, że będzie ich mniej. Prawda, ale jak długo?
jak sam napisałeś - będzie więcej osób, które przestaną to robić... więcej ludzi, którzy przed wjazdem na pomarańczową strefę zastanowią się dwa razy, czy zdążą zjechać...
jeśli jeszcze do tego dołączymy akcję policji i karanie mandatami za złamanie przepisów, to myślę, że efekt będzie bliski 100%
Kiedy przestaniemy zwracać uwagę na ten kolor? Przecież widzę wielokrotnie, jak kierowcy "gazują" na przejściach dla pieszych pomalowanych na biało-czerowno przy szkołach.
różnica jest duża - jak jedziesz, to znaki poziome widzisz w ostatniej chwili... więc sam kolor faktycznie nie wiele zmienia... jednak fakt, że w jednym miejscu coś nie działa nie oznacza, że w innym tez nie będzie działał ;)
Czy jeśli skrzyżowanie nie będzie pomalowane na pomarańczowo, to mogę wjechać na nie bez możliwości zjazdu z niego? Nie! To po co malować?
po to, aby zwrócić uwagę!
I drugi wątek - "Koszt pomalowania skrzyżowania we Wrocławiu nie był wielki – osiem tysięcy złotych." NIE BYŁ WIELKI, bo to pieniądze z naszych podatków. Chyba udowodniliśmy, że 8.000 złotych w rękach osoby fizycznej, czy przedsiębiorcy to dużo pieniędzy.
nic nie zostało udowodnione... dużo i mało to pojęcie względne...
8000 zł dzielone na ilość mieszkańców (przyjmijmy dla prostoty obliczeń 200 000 mieszkańców) to wypada 4zł na 100 mieszkańców - czyli po 4 gr na mieszkańca...
wystarczy, że raz nie będzie musiał czekać ktoś do kolejnej zmiany świateł (niech będzie 3 minuty) i już jest 45 gr do przodu (przy stawce 10zł/h, a jak ktoś ma większą, to proporcjonalnie więcej... jeśli dorzucimy do tego czas spędzony z rodziną, którego nie przeliczam na pieniądze, to efekt robi jeszcze lepsze wrażenie)
Dlaczego, gdy piszemy o publicznych pieniądzach nie przykładamy tej samej miary? 8 tysięcy w tą, czy w tamtą, milion w tą, czy w tamtą. W ten sposób, to my dobrobytu nie zbudujemy...
moim zdaniem demonizujesz...
zgadzam się z następnymi postami, że mamy też wydatki pilniejsze - jednak jestem zwolennikiem kompleksowego działania, a nie załatwiania tylko "najpilniejszych" spraw (bo to co dla Ciebie podłogą, dla mnie może być sufitem)... tak jak kiedyś była wprowadzona zasada "zero tolerancji" - i kary nie uniknął nie tylko morderca, ale i osoba śmiecąca... tak więc poprawiajmy wszystko co się da ;)
Pozdrawiam
P.