Temat: Drogi parking
Dobra, już nie wchodząc czy publicznie, czy prywatnie, czy może i tak i tak, ważne żeby się dało parkować i jeździć :)
Michał - nie rozumiem - piszesz że było podobnie. To by oznaczało że albo:
a) Jakaś część mieszkańców przesiadła się na transport publiczny (w co nie wierzę)
albo
b) Ulica Paderewskiego nie miała/nie ma znaczenia komunikacyjnego (w co też nie wierzę)
Moim zdaniem korki są większe, szczególnie widać to na Dużej/Małej, na Czarnowskiej chyba mniej bo tam korki były zawsze, wzmożony jest też ruch Ogrodową.
Co do zamykania centrum to mam wątpliwości:
Nie rozumiem celowości tego rozwiązania. Tzn. ja przywykłem że nasi politycy łącznie z Panem Prezydentem (słynny banner na Sienkiewicza kosztował kupę pieniędzy bo "dobre rzeczy dużo kosztują") zarządzają miastem przez "wizje", ale jaka wizja za tym stoi ?
Miast o zamkniętym dla ruchu centrum wcale nie jest tak dużo, mam wrażenie, że nasze władze żyją jakimś kompleksem Krakowa (znowu wraca temat Prezydenta) - bo tam właśnie mamy do czynienia z takim zamykaniem ulic w śródmieściu.
Jeśli już jakieś miasta zamykają centrum dla ruchu to zwykle jest to spowodowane albo dużą wielkością miasta (1 milion +, Londyn - choć tam to raczej nie zakaz a ograniczenie) albo dużą wartością zabytkową śródmieścia i tłumami turystów (Heidelberg?), albo jednym i drugim (Monachium?).
Zmierzmy się z przykładem Krakowa - miasto jest znacznie większe od Kielc (800 tys + masa przyjezdnych), odwiedzane przez masę turystów (trochę poniżej 10 mln rocznie przed kryzysem), z olbrzymim, mocno zabytkowym centrum i potężnym życiem studenckim i klubowym.
Kielce - cóż, to nasze centrum jakoś wielce zabytkowe nie jest, miasto też pod względem ruchu i populacji niewielkie. O turystach to w porównaniu z Krakowem wręcz szkoda mówić. Nie są też Kielce dużym ośrodkiem akademickim. Do tego mieszkańcy są raczej niezamożni - ciężko oczekiwać od ludzi zarabiających poniżej 2 tysięcy netto że będą wieczorami chodzić od restauracji do knajpki.
Kto wierzy, że po zamknięciu centrum dla ruchu kołowego śródmieście zakwitnie niech zrobi eksperyment i zobaczy ile ludzi jest na Sienkiewicza w np. czwartek po 21, o ile nie ma święta Kielc czy podobnej imprezy. Następnie niech porówna wynik z tym nieszczęsnym Krakowem. Skoro nie zapełniamy wieczorem jednej arterii, to po co mamy przeznaczać dla pieszych całe centrum? Dodam, że nie zauważyłem też by w środku dnia pieszy zabijali się o siebie jak na metrze centrum w Wawie.
Kraków natomiast przypłaca to zamknięcie centrum paraliżem komunikacyjnym, trwałym, trudno rozwiązywalnym i kompletnym stanem zawałowym sięgającym daleko poza centrum. Główne ulice prowadzące dookoła śródmieścia (aleje trzech wieszczy i Dietla) korkują się o 8, a odkorkowywują o 19 (z małą przerwą w środku dnia gdy symulują ruchy żywotne). Prognozy urbanistów z PK w zeszłym roku mówiły, że bez potężnych inwestycji w infrastrukturę do 2020 średnia prędkość poruszania się po Krakowie samochodem spadnie do 4 km/h...
W jakim celu mamy sobie coś takiego zainwestować?