Temat: parkowanie w Katowicach
Jolanta I.:
"Spółdzielnia Mieszkaniowa "Piast" postanowiła rozprawić się z osobami, które parkują na katowickim osiedlu Tysiąclecia, a wcale tu nie mieszkają. Złamanie nowych zasad może kosztować nawet 300 zł, a wyegzekwuje je wynajęta firma. Mało tego, lokatorzy muszą wcześniej zgłaszać wizyty zmotoryzowanych gości
No i chyba będzie pierwszy pozew a może nawet dwa?
"[i]Kierowca, który zostawił samochód pod jednym z bloków na katowickim osiedlu Tysiąclecia, nie miał gotówki, żeby zapłacić mandat wystawiony przez prywatną firmę. - Zostałem poturbowany i uwięziony z dzieckiem, które zasłabło - mówi. Prywatni parkingowi twierdzą, że to oni padli ofiarą agresji mężczyzny.
Hubert Dulemba przyjechał na Tysiąclecie w ostatnią sobotę. Zabrał 2,5-letnią córkę na pobliski plac zabaw, a samochód zostawił pod jednym z wieżowców. Po południu, kiedy wrócili, Dulemba na kole znalazł blokadę. Od razu pojawili się pracownicy firmy Park Partner i zażądali 150 zł opłaty. - Nie miałem przy sobie ani karty kredytowej, ani takich pieniędzy. Poprosiłem, żeby wypisali mi jakiś mandat kredytowy i wtedy będę mógł pojechać do domu po pieniądze. Zaśmiali się tylko, że nie ma szans, bo im ucieknę, a tak mają mój samochód - mówi mężczyzna.
(...)
System szwankuje - komentuje Jacek Madeja
Co się stało na przyblokowym parkingu na katowickim Tysiącleciu? Na pewno doszło do szamotaniny, ktoś kogoś uderzył i zwyzywał. Kto był napastnikiem, a kto się tylko bronił, tego nie wiemy. Na razie jest słowo przeciwko słowu. Być może więcej światła na całą sprawę rzuci nagranie z monitoringu, jeśli okaże się, że kamera obejmuje teren, na którym doszło do całego zajścia.
Przy tym wszystkim na pewno można stwierdzić, że system wprowadzony przez prywatną firmę parkingową szwankuje. I wcale nie chodzi o konieczność zapłacenia "prywatnego mandatu". Jeśli właściciel terenu ustalił takie reguły, to musimy się do nich dostosować. Czym innym jest sposób pobierania mandatu, który wiąże się z zastawieniem i zablokowaniem samochodu. Wiadomo, że nie każdy wozi ze sobą 150 zł i kartę bankomatową, dlatego gdyby firma parkingowa była mądrzejsza, to przygotowałaby specjalny formularz, który po podpisaniu zobowiązywałby kierowcę do zapłaty kwoty w konkretnym terminie. Jeśli nie, to sprawa trafiałaby do sądu.
A jeśli ktoś nie chciałby podpisać takiego dokumentu, to parkingowi wzywaliby policję. W tym momencie nie ma mowy o żadnym bezprawnym działaniu."
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,11686155,Pa...