Luděk
V.
tłumacz
polsko-czeski
Temat: Komunikacja kolejowa
Znowu ciekawy artykuł na temat kolei: "Przyczyny upadku PKP""Jak to się stało, że polska kolej w ciągu ostatniego dwudziestolecia doznała załamania bez precedensu w skali Europy? W 1990 r. Polska miała prawdopodobnie najwyższy w Europie udział kolei w transporcie osób - 30,5%. Dzisiaj jest to 5,2%. Jak doszło do tego, że w ciągu 20 lat staliśmy się krajem, gdzie rola kolei w transporcie jest znikoma?
[...]
Złożyło się na to kilka przyczyn, ale moim zdaniem najwcześniejsza z nich, praprzyczyna, sięga o dziwo już początku i połowy lat osiemdziesiątych XX wieku. To brak zakupu autobusów szynowych, które zużywają kilkakrotnie mniej paliwa od lokomotyw, a zatem są jedynym ekonomicznym rozwiązaniem dla linii bocznych, o niskiej frekwencji. W lata 90. PKP, w przeciwieństwie do innych kolei regionu, weszła z tylko kilkoma prototypowymi tego typu pojazdami. Dopiero od początku XXI w. polscy przewoźnicy oraz samorządy mozolnie zakupują szynobusy i dopiero niedawno ich liczba w kraju przekroczyła 200 szt.
Ale nie jest tak, że autobusy szynowe (poprawnie: wagony motorowe) to w Polsce nowość. Nie, te pojazdy jeździły już u nas wcześniej, i to w setkach egzemplarzy. Jeżeli spojrzymy w rozkłady jazdy pociągów z lat 60. i 70., zobaczymy, że wiele kursów oznaczonych jest symbolem wagonu motorowego (głównie na północy i zachodzie kraju). Nawet międzynarodowy pociąg Berolina relacji Brześć - Berlin był do 1964 r. obsługiwany niemieckimi wagonami motorowymi, takimi jakie przed wojną kursowały z prędkością maksymalną 160 km/h jako "Latający Ślązak", łącząc Berlin z Bytomiem w czasie 4,5 godziny (dziś trudno w to uwierzyć).
[...]
Spójrzmy na przykład na wydatki na systemy sterowania ruchem. W Niemczech linia lokalna często wygląda tak: nowe obiekty inżynieryjne, nowa nawierzchnia torowa, po której nowoczesne szynobusy mkną 140 km/h. A na stacji semafory kształtowe (tzn. bez świateł, tylko z ruchomymi ramionami, opuszczanymi i podnoszonymi poprzez cięgna drutowe poprowadzone z nastawni – tak jak przed wojną). Niemcy wiedzą, że warto inwestować w to, co decyduje o czasie jazdy lub z czym pasażer ma bezpośredni kontakt. Stary system sterowania nie przeszkadza, o ile tylko zapewnia bezpieczeństwo. Na jego wymianę szkoda pieniędzy.
Na PKP jest odwrotnie. W raporcie CZT nr 3/2006 podawaliśmy przykład linii Sucha Beskidzka - Żywiec, której stan torów jest tak zły, że odległość 35 km pociąg pokonywał w roku 1996 roku w 62 minuty, a w 2007 w 80 minut, aż pasażerowie zrezygnowali z usług kolei i pociągi regionalne zlikwidowano. Kolej nie miała pieniędzy na remonty linii? Ależ miała. Kilka lat temu tylko na odcinku śląskim zmodernizowano 5 przejazdów drogowo-kolejowych, wyposażając je w automatyczne systemy sygnalizacji przejazdowej za 0,5 mln zł od sztuki. Oczywiście nie skróciło to czasu jazdy ani o minutę, więc doszło do likwidacji pociągów, a linię niedawno przeznaczono do wyłączenia z eksploatacji. Na remonty nawierzchni pieniędzy nie starczyło, ale na to, czego nawet bogate koleje niemieckie nie modernizują, jakoś się znalazły.
[...]
Inny przykład - spółki czyszczące tabor. Już same nazwy większości z nich: ZU Południe, ZU Wschód, ZU "Centrum-Usługa", Pomorze, Dolnośląskie Przedsiębiorstwo Usługowe świadczą o tym, że tu nie ma konkurencji, jest podręcznikowy podział stref wpływów. [...] Efekty widzi gołym okiem każdy pasażer kolei w Polsce. Mniej spostrzegawczym polecam otwarcie okna i obejrzenie co się dzieje w ramach okiennych, albo w kątach między ścianami i podłogą, zwłaszcza w toaletach). Przypadki pogryzienia pasażerów przez pluskwy też należy zapisać na konto tych firm.
[...]
Osobnym, ważnym czynnikiem powodującym upadek kolei był brak wystarczającego finansowania i nierówne traktowanie transportu drogowego i kolejowego. Od kolei oczekuje się, że sama się utrzyma z opłat użytkowników, podczas gdy drogi są w znakomitej większości bezpłatne. Zarządca linii kolejowych PKP PLK jest spółką prawa handlowego, która nie powinna przynosić strat, natomiast GDDKiA jest agendą rządową, która pieniądze tylko wydaje, nie musi zarabiać na siebie, środki dostaje od państwa.
Tak było za wszystkich rządów po 1989 roku. Od 20 lat wydatki na infrastrukturę kolejową są wielokrotnie, nawet 10-krotnie mniejsze niż wydatki na same tylko drogi krajowe (obie sieci mają po ok. 19 tys. km długości). Różnice jeszcze pogłębiły się po 2003 roku.
Porównanie nakładów na drogi krajowe (18,5 tys. km) i linie kolejowe (19 tys. km) w latach 1998-2009, mln zł. Źródło: PKP Polskie Linie Kolejowe SA (1998-2001), Krajowa Izba Gospodarcza (2002-2009).
[...]
Kolejnym niesprzyjającym czynnikiem był 'rozbiór PKP' czyli podział na spółki. Dyrektywy unijne wymagają oddzielenia zarządzania infrastrukturą kolejową od wykonywania przewozów, zakazane jest także pokrywanie strat przewozów pasażerskich zyskami z przewozów towarowych. Unia każe zatem dzielić koncerny kolejowe co najmniej na 3 spółki (pasażerską, towarową i infrastrukturalną).
Do tej liczby ograniczyli się Czesi. Polski parlament we wrześniu roku 2000 przyjął ustawę o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego 'Polskie Koleje Państwowe'. Wydzieliła ona z PKP tylko 4 spółki: PKP Polskie Linie Kolejowe, PKP Cargo, PKP Przewozy Regionalne i PKP Intercity. Taką ustawę przegłosowali posłowie i senatorowie. A za ich plecami podzielono PKP na ponad 60 spółek.
[...]
Ostatnim już milowym błędem w historii polskiej kolei było tzw. usamorządowienie spółki PKP Przewozy Regionalne, dokonane przez wiceministra Juliusza Engelhardta. Z początkiem 2009 roku udziały w spółce PKP Przewozy Regionalne rozdzielono między marszałków 16 województw. Przy tym ze spółki odłączono tzw. Oddział Przewozów Międzywojewódzkich (OPM) i dołączono do kameralnej dotąd spółki PKP Intercity, obsługującej wcześniej tylko niecałe 200 pociągów najwyższej kategorii, nie wymagających dotacji.
Miał to być sposób PKP-owskiego układu na wyłuskanie z PKP PR konfitur w postaci bardziej dochodowego segmentu, a podrzucenie marszałkom całego balastu. Wystarczy podać 2 liczby: OPM zapewniał PKP PR przed podziałem ponad 40% przychodu, w wyniku podziału do PKP Intercity przesunięto tylko ok. 25% pracowników. Przerost zatrudnienia pozostawiono marszałkom.
Operacja jednak nie wzbogaciła spółki Intercity, której dotąd elitarne pociągi ekspresowe rozmyły się w masie starego taboru. W dodatku samorządowcy czując się pokrzywdzeni zabraniem połączeń pospiesznych, z których zyski dotąd dotowały połączenia regionalne, uruchomili własne połączenia dalekobieżne – interRegio, co stworzyło konkurencję dla Intercity, a w kolejowym establishmencie wywołało wściekłość (z próbami niewpuszczenia przez zarządcę infrastruktury interRegio na tory włącznie).
W 2009 roku Intercity i Przewozy Regionalne łącznie przewiozły o 10 mln pasażerów mniej niż rok wcześniej (spadek o kolejne 5,5%)."
Całość tu: http://www.zm.org.pl/?a=przyczyny_upadku_pkp-137