Temat: Kazimierz Kutz - rezygnacja
Piotr J О.:
Nie. Po prostu śmieszy mnie człowiek, który wstydzi się swojego rodowego nazwiska.
Obawiam się, że nie można tak łatwo osądzać.
Jakie miał nazwisko ojciec ojca Kazimierza Kutza? Również "Kuc", czy może "Kutz"? Znane są przecież przypadki, że ksiądz podczas chrztu coś pomylił, szczególnie w etnicznie/narodowo wymieszanym środowisku. Czytałem chyba o przypadku w czasach zaborów, że synowie tegoż ojca mieli różne nazwiska, bo podczas zapisu do metryki doszło do pomyłki.
Jaka jest etymologia teko nazwiska? Bo nazwiska nie biorą się tak z niczego, muszą mieć jakieś pochodzenie. W polskim istnieje słowo "kuc", ale z trzech polskich słowników etymologicznych tylko jeden zawiera słowo "kuc", i to ten najmniej wiarygodny zawierający mnóstwo błędów (słownik Brücknera), który jednak w tym przypadku pisze "z
kusego chyba poszło", więc też nic pewnego. Niemieckich słowników nie posiadam. W czeskim mi się też z niczym nie kojarzy. Innych wpływów chyba nie da się również wykluczyć.
W dodatku chciałbym zwrócić uwagę, że dopiero od ok. 100 lat słowo pisane nabywa takiego znaczenia, że staje się w świadomości zwykłych ludzi ważniejsze od słowa mówionego, co oczywiście jest dane powszechną piśmiennością. Dawniej ludzie nie przejmowali się zapisem swojego nazwiska, skoro czytać/pisać nie potrafili.
Ten proces zmiany zapisu zresztą widać na przestrzeni dziejów. W średniowieczu ciągle szukało się sposobów, jak zapisać w alfabecie łacińskim słowiańskie głoski, których w łacinie mówionej nie ma. Czasami pisano zamiast "sz" po prostu "s", czasami "ss", później wymyślono diakrytykę i w niektórych językach pisze się "š". Ale i tak czeskie "š" w wymowie różni się od polskiego "sz" i "ś". Również tak na przestrzeni dziejów zmieniały się nazwy lub może tylko zapisy miejscowości, niedawno przy okazji tłumaczenia pewnego historycznego tekstu natrafiłem na miasto Szamotuły (po niemiecku Samter): zapisy historyczne podają takie wersje: Samotul 1231, Schamoihule 1284, Szamantuli 1298, Szamothul 1360, Samptur 1348, Czamptkur a Zampter 1428, Sambter.
Również jest powszechnie znane, że w języku polskim było kilka reform ortograficznych, ale jeszcze 100 lat temu nie było żadnego państwowego urzędu, który by decydował, jaki zapis polski jest poprawny, a jaki jest błędny. Na Śląsku nie wszyscy się przejmowali tym, czy mówią po polsku, czy to jakiś inny język. Często go określano "po naszymu". Sto lat temu nie było jednolitego języka polskiego, inny polski był w Krakowie (jeszcze dziś widać przy wejściu do jednej knajpy stary napis "wchód", dzisiaj mówi się "wejście"), inny polski w Warszawie, Poznaniu, na Śląsku. Dopiero radio i telewizja wywarły niesamowity wpływ na kształt i brzmienie polskiego w różnych regionach. Słyszałem archiwalne międzywojenne audycje radiowe z Wilna (wtedy polskiego) - jaki oni mieli akcent!
Nie wiem, kiedy obowiązek posiadania nazwisk nastąpił na Śląsku, w Czechach (jak w całej Austrii) go wprowadziły reformy Marii-Teresy w połowie XVIII wieku z powodów biurokratycznych. Ludzie wtedy na pewno nie traktowali swojego nazwiska tak, jak je traktują dziś. Wtedy ważniejsze było imię. Nazwiska pochodziły np. z profesji (Kowal, Kowalski), z miejsca pochodzenia (czy to miejscowość, czy nawet inny kraj - Mazur, Niemczyk, Bem, czyli z niemieckiej pisowni Böhm), nawet z konkretnej chałupy na wsi itp. Co nieco jest na
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_nazwiska
Dopiero od ok. jednego wieku jest tak, że jest swego rodzaju powszechne "biurokratyczne przekonanie", że słowo mówione musi się dostosowywać do zapisów urzędowych (a nie odwrotnie).
W każdym razie ocenianie człowieka po nazwisku lub zapisie nazwiska mi się wydaje mocno niemerytoryczne.