Temat: Katowice - nic sie nie dzieje...
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35024,7064100,Longo...
EuroBasket za nami. Jedna z największych sportowych imprez w historii Katowic zakończyła się sukcesem organizacyjnym, a miasto zebrało wiele pochlebnych opinii.
Akrobaci, czyli Crazy Dunkers w Katowicach. Słynna francuska grupa koszykarskich akrobatów, specjalizująca się w efektownych wsadach do kosza z użyciem trampoliny, elektryzowała publiczność w Spodku przed meczem finałowym. Prezentujący powietrzne piruety szaleńcy zachwycają świat swoimi brawurowymi akrobacjami już od ponad 15 lat. Wystąpili na tysiącu różnych imprez, w największych światowych arenach sportowych, byli m.in. na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach oraz MŚ w piłce nożnej we Francji.
Bezpieczeństwo. - Życzyłbym sobie, żeby wszystkie imprezy sportowe przebiegały tak jak ME w koszykówce. Było spokojnie, kulturalnie, bez zarzutu - mówi oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach Jacek Pytel. Chlubne statystyki policyjne zmącili jedynie dwaj złodzieje, którzy zdecydowali się na kradzież... szaszłyków z budki w strefie kibica. Wygłodniali sprawcy zostali błyskawicznie ujęci.
Czerwone Lisice. To absolutny przebój imprezy. Jeden z najbardziej znanych w Europie zespołów cheerleaderek.
Zespół założony w Kijowie przez Jelenę Rożkową występował już na olimpiadach w Pekinie i Atenach, od lat regularnie wygrywa też wszelkie konkursy wśród cheerleaderek. Urocze dziewczyny swego czasu występowały pod szyldem moskiewskiego CSKA, obecnie reprezentują Ukrainę w rozmaitych imprezach. Ekipa z Kijowa podobno najrzadziej widywana jest w... stolicy Ukrainy, bo głównie jeździ po całym świecie. W Spodku tyle braw co Lisice nie zebrał ani Allen Iverson, ani Pau Gasol.
Dziennikarze. Koszykarską imprezę relacjonowało z Katowic ponad 300 dziennikarzy z całej Europy. Większym zainteresowaniem ze strony mediów nie cieszyła się żadna inna impreza sportowa organizowana w naszym kraju. Wśród akredytowanych znaleźli się też Chińczycy oraz Irańczyk.
Eva Longoria. Amerykańska aktorka znana z serialu „Gotowe na wszystko” i żona asa reprezentacji Francji Toniego Parkera pojawiła się w Spodku podczas sobotniego meczu „trójkolorowych” z Chorwatami. Zajęła miejsce w loży VIP-ów w towarzystwie rodziców Parkera, po czym czule przywitała się ze swoim mężem. Nie miała możliwości obejrzeć małżonka w akcji, gdyż trener Francuzów Vincent Collet postanowił w meczu o 5. miejsce dać szansę gry zmiennikom. Łowców autografów spotkał jednak ze strony hollywoodzkiej gwiazdy spory zawód. Wszelkie prośby o autograf kończyły się stanowczą odmową.
Finał. Wielkie szczęście, że to właśnie kibice na Śląsku mieli możliwość na żywo obejrzeć genialną, pełną pasji i entuzjazmu grę Hiszpanów, a później fiestę ich kibiców po triumfie w finale. Żółto-czerwone flagi zalały trybuny Spodka, a nieśmiertelne „Campeones, Campeones” niosło się wokół katowickiej hali jeszcze w poniedziałek.
Gasol Marc. Młodszy z braci Gasolów klasą sportową jeszcze nie dorównuje bratu Pauowi. Pomysłowości poza koszykarskim parkietem może pozazdrościć mu reszta złotej ekipy. Swoją radość po finale gracz Memphis Grizzlies okazał w bardzo oryginalny sposób. Kiedy drużyna szykowała się już do odjazdu spod Spodka, mierzący 216 cm wygramolił się przez okno w dachu autobusu i wykrzyczał wszystkim wokoło, kto rządzi w światowej koszykówce.
Helena Burbon. Przedstawicielka hiszpańskiej rodziny królewskiej, najstarsza córka króla Juana Carlosa i królowej Zofii Glucksburg zasiadła w loży honorowej podczas finału. Jej wizyta była dosyć niespodziewana, a organizatorzy dowiedzieli się o przybyciu hiszpańskiej infantki zaledwie na trzy godziny przed finałem. Po zwycięstwie księżna de Lugo przeszła pod szatnię drużyny, by osobiście pogratulować sukcesu złotej ekipie trenera Sergia Scalioro.
Iverson Allen. Gwiazda koszykówki z NBA wpadła na kilka godzin do Katowic. Czterokrotny król strzelców NBA jadł nasze frytki i kurczaki, kupował filmy DVD w Silesia City Center, popijał drinka w hotelu Qubus. Wszystko byłoby dobrze, gdyby wypaliło spotkanie z fanami, którzy z zawodem opuszczali galerię Szyb Wilson. Zapowiadana jako hit impreza okazała się niewypałem.
Koniki. Nie brakowało ich pod Spodkiem przez całe mistrzostwa. Ale zarobić za wiele nie mogli, raczej gra toczyła się o to, by jak najmniej stracić. Przed ćwierćfinałami bilety w nominalnej cenie 120 złotych oferowali na przykład po 90 złotych. - Czemu tak tanio? - pytaliśmy. - Z dobroci serca - odpowiedział ironicznie jeden z nich. Ale prawda była taka, że przez brak biało-czerwonych w czasie ćwierćfinałów Spodek świecił pustkami. Dodatkowo przed konikami ostrzegały napisy na budce biletowej pod Spodkiem - takie bilety to „high risk” - duże ryzyko - ostrzegali organizatorzy.
Litwini. To miały być mistrzostwa pod znakiem krepsiny. Tak po litewsku określa się koszykówkę. Do Polski zjechało kilka tysięcy Litwinów w nadziei na wielki sukces swojej reprezentacji. Ekipa trenera Ramunasa Butautasa rozczarowała i nie zakwalifikowała się nawet do ćwierćfinałów. Litwini jednak do Katowic zjechali w dużej liczbie - nie brakowało ich na trybunach, nieźle bawili się w katowickich nocnych klubach.
Milos Teodosić. Nowa gwiazda serbskiej koszykówki. My jednak zapamiętamy jego brak wyobraźni, jaki pokazał w strefie mieszanej. Schodząc do szatni w przerwie meczu z Hiszpanią, dał upust swojej wściekłości, rąbiąc pięścią w ruchomą zastawkę reklamową z taką siłą, że ta pękła. W tym czasie z jej drugiej strony przechodziła akurat menedżerka Czerwonych Lisic i tylko cudem uniknęła nokautującego ciosu Serba.
Navijaci - po słoweńsku kibice. Na półfinały zjechało ich do Spodka ponad dwa tysiące. Atmosfera w katowickiej hali od razu uległa wielkiej poprawie. A wszystko za sprawą trenera Słoweńców Jure Zdovca, który zaapelował do rodaków o pomoc w meczach z Chorwatami i Serbami. Na apel odpowiedziały setki krajan Zdovca, którzy wsiedli w samochody i ruszyli do kraju nad Wisłą. Słoweńska prasa pisała: „Inwazja na Polskę". Hotele, puby, restauracje, strefy kibica pełne były słoweńskich fanów.
Osobistości. W spodku pojawili się jedni z najwybitniejszych graczy w historii NBA, złoci medaliści IO w Rzymie oraz Melbourne Oscar Robertson oraz Bill Russell. Światowa Federacja Koszykówki uhonorowała tego pierwszego wprowadzeniem do koszykarskiej Galerii Sław. Drugi jest ikoną klubu Boston Celtics, z którym jedenaście razy zostawał mistrzem NBA (w Hall of Fame od 1975 roku). Poza tym Katowice swoją obecnością zaszczyciły także inne sławy, jak: francuska zawodniczka Jacky Chazalon, hiszpański trener Pedro Ferrandiz, argentyński koszykarz Ricardo Gonzalez oraz sędzia z Bułgarii Artenik Arabadjian.
Północ, czyli godzina 24. O tej porze zamykano miasteczko kibiców pod Spodkiem. Jakież było zdziwienie słoweńskich fanów, którzy po meczu z Chorwacją chcieli nacieszyć się awansem do półfinału, ale zamiast tego ledwie po godzinie hucznej zabawy (ich mecz zakończył się około 23), musieli zacząć opuszczać strefę.
Rewers. Pamiątkową monetę można było kupić na rynku w Katowicach w tamtejszej informacji turystycznej. Z jednej strony było logo Katowic, z drugiej - wizerunek koszykarza. Monetę kupowali kolekcjonerzy, numizmatycy oraz fani basketu z całego kontynentu. Kosztowała 10 zł.
Streetball. W czasie mistrzostw na katowickim turnieju rozgrywany był ciekawy turniej streetballa. Szesnaście zespołów z miast naszego regionu jako szyldy miały nazwy krajów uczestników EuroBasketu. Do finału awansowały Polska i Niemcy, cała imprezę wygrał ten ostatni zespół, reprezentujący Rybnik. Kibice, którzy z zaciekawieniem przyglądali się rozgrywkom, żałowali, że w prawdziwym EuroBaskecie nie było takie finałowego składu.
Turystyka. Okazuje się, że kibiców z całego kontynentu interesowały nie tylko mecze, ale również inne atrakcje. W katowickim Centrum Informacji Turystycznej ruch w czasie EuroBasketu był ogromny. Słoweńcy, Hiszpanie i inni przybysze wybierali się na wycieczki do Nikiszowca, poznawali uroki zamku w Pszczynie, zwiedzali śląski Szlak Zabytków Techniki. Niektórzy szukali typowej śląskiej kuchni, bardzo dobre recenzje zbierała restauracja Sztygarka. - Jedna turystka z Chorwacji była bardzo dociekliwa, interesował ją architekt katowickich „kukurydz" z Osiedla Tysiąclecia - usłyszeliśmy w Centrum Turystyki.
Uszok Piotr. Prezydent Katowic miał w niedzielny wieczór największą oglądalność w historii całej swojej pracy w magistracie. Uszok pojawił się na monitorach telewizyjnych mieszkańców wielu krajów kuli ziemskiej, dekorując reprezentację Grecji, która zajęła trzecie miejsce.
Wolontariusze. Pracowici, kompetentni, uczynni i zgrani jak hiszpańscy koszykarze na parkiecie. Po prostu niezastąpieni.
Zbrodnia według Davida Blatta. Amerykański trener reprezentacji Rosji był zdecydowanie najbarwniejszą postacią spośród wszystkich szkoleniowców i w odróżnieniu od swoich kolegów po fachu z reguły miał coś ciekawego do powiedzenia podczas pomeczowych konferencji. Kiedy jego drużyna straciła szanse na kwalifikację do MŚ (Rosja skończyła turniej na siódmym miejscu, a bezpośrednio awansowało tylko sześć zespołów), Blatt uznał, że jeśli FIBA nie przyzna Rosji „dzikiej karty” na MŚ, będzie to zwykłą zbrodnią.