Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...
Luděk V.:
Niekoniecznie musi się zatrzymać, wystarczy jechać odpowiednią prędkością (np. 30 km/h), a nie maksymalną dozwoloną (50 km/h), czy nawet niedozwoloną (80 km/h w terenie zabudowanym).
Kierowca jechał przepisowo, gdyby nie dostosował prędkości do panujących warunków to by dostał mandat.
Dziecko nie biega prędkością światła. Jeżeli dziecko jest 5 m od drogi, to można przypuszczać, że tej odległości nie pokona (z zerowej prędkości) w ułamku sekundy. Najszybsi sprinterzy świata biegają 10 m/s. Dziecko takiej prędkości nie rozwinie.
Byś się zdziwił.....
I własnie tym bardziej takie podejście jak Twoje potwierdza obiegową opinię, że winny jest zawsze jeden: kierowca.
Wiesz gdyby mi rok temu powiedział ktoś, że kierowca na pasach potrącił dziecko/pieszego to też bym powiedzała, że to jakiś <piiip>, tylko ostatnie doświadczenia nauczyły mnie, iż czasem bywa tak, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje i że jednak czasem osoba na pierwszy rzut oka winna winną nie jest.
Opisujesz jakiś konkretny przypadek, czy to kontynuacja eksperymentu myślowego z poprzedniego postu: "wyobraź sobie, że w momencie dojeżdżania do linii warunkowego zatrzymania przed pasami wyskakuje Ci 8latek"?
Nie ma to żadnego znaczenia ale akurat o tym przypadku opowiadałam na poprzednim spotkaniu goldenowym o ile mnie pamięć nie myli.
Wypadki niestety będą zdarzać się zawsze, chodzi o to, by ich liczbę zredukować i by zminimalizować skutki zdarzeń
Właśnie ale nawet ostrożna jazda i przewidywanie nie zawsze uchronią przed wypadkiem ani nie są gwarancją uniknięcia wypadku czy zminimalizowania strat, można jechać mniej niż na znaku a i tak komuś zrobić krzywdę.
(zderzeń). Dlatego coraz częściej wprowadza się w miastach strefy "tempo 30 km/h". A tak przy okazji, czy to nie Ty opowiadałaś o symulatorze zderzeń, kiedy instruktor najpierw Ci pokazał zderzenie o prędkości 25 km/h, a potem o prędkości wyższej?
Tak ja, i....? Gwoli ścislości: 5km i 6km.
Czy to oznacza, że tam gdzie są warunki ( czyli sucho, dobra widoczność, brak przejść dla pieszych itd.) kierowca ma zawsze jechać mniej niż na znaku, bo może się coś wydarzy?
Rodzicie nie mogą ciągle być z dziećmi a dzieci nie można dla wygody kierowców zamykać. Dziecko też musi się stopniowo
Aha czyli znowu tłumaczenie i wina kierowcy, ech.....naprawdę masz takie czarno-białe życie bez żadnych odcieni szarości? :)
Oczywiście że tak, nawet miałem wypadek (jakiś patyk na drodze przedostał mi się między oponę i błotnik, przednie koło zostało zablokowane, a ja przeleciałem przez kierownicę na asfalt - na szczęście w niedużej prędkości, bo 18 km/h, jak
Czyli jechałeś zbyt szybko, bo mogłeś jechać 10km/h może wtedy obrażenia byłyby mniej dotkliwe? :P
Czy przewidywanie to jasnowidzenie?
Czytając niektóre posty Twoje i Grzesia mam wrażenie, że uważacie kierowcę za nadczłowieka, który jest w stanie przewidzieć absolutnie WSZYSTKO , ZAWSZE i WSZĘDZIE i bez względu na okoliczności zawsze jest winny.
Faktycznie chyba tylko tragiczna autopsja jest w stanie wpłynąć na zmianę Waszego zdania.
Lewicki kontynuuje: "Poruszając się z odpowiednią prędkością, mamy szanse na wyhamowanie pojazdu, a jeżeli okaże się to niemożliwe, to mniejsza prędkość pozwoli zminimalizować skutki takiego zderzenia."
Z powyższym się nie dyskutuje, bo to jest oczywista oczywistość, co z kolei nie zmienia faktu, że wolno nie zawsze oznacza bezpiecznie.
Że w Polsce coś jest nie tak, udowadniają unijne statystyki wypadków drogowych.
Poziom (nie)bezpieczeństwa drogowego w PL nie podlega dyskusji: jest źle;
ale już to pisałam mnóstwo razy -to nie jest wina tylko kierowców, na bezpieczeństwo wpływa masa czynników od edukacji od najmłodszych lat, po zmianę zakresu merytorycznego kursów na PJ, sposobu egzaminowania, systemu kar-które na przykład uważam, że są za niskie,- braku nieuchronności i dotkliwości kary itd.