konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Ludku, nie popadajmy ze skrajności w skrajność, że samochody to całe zło tego świata albo naszych miast.
Wszystko jest dla ludzi, byle z głową.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Samochody to nie zło, chodzi właśnie o tę głowę (projektant, drogowiec, inżynier ruchu), która od dekad przekształca miasto pod samochody kosztem innych (pieszych, rowerów, transportu publicznego).

W Wiedniu właśnie nad takimi sprawami się debatuje, w poniższym artykule pojawił się piękny obrazek przedstawiający historie organizacji ruchu w miastach:

Obrazek

http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,14084...
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Jeszcze jeden artykuł, który powinien niektórym, zwłaszcza urzędnikom, otworzyć oczy:
http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,14092...

Nigdy nie dogonimy Zachodu, jeżeli mentalnie będziemy sto lat do tyłu.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Kolejny artykuł na temat korków. Ciekawy jest szczególnie rozdział 2: "Paradoksy na drogach"

"Naukowcy do opisywania ruchu drogowego lubią używać porównań do ziaren: kawy, cukru lub piasku. Dzieje się tak, bo prawa fizyki opisujące zachowanie drobinek idealnie odzwierciedlają to, co dzieje się na zakorkowanych ulicach. Dla upłynnienia ruchu inżynierowie sięgają więc często po instrument „zaciskania gardła” lub „lejka”. Chodzi o wstrzymywanie ruchu w punkcie, który generuje korki. Kiedy ruch na drodze odbywa się płynnie, pali się tu zielone światło. Ale kiedy tylko przepustowość zaczyna spadać, natychmiast pojawia się czerwone. Dlaczego? Jeśli szybkim ruchem wsypiemy kilogram ziaren kawy do lejka, przelecą przez niego znacznie wolniej, niż gdyby wsypywać je powoli. Ta sama zasada dotyczy ulic.

Wypychanie korków poza miasto dzięki drogowym lejkom jako pierwsi na dużą skalę zaczęli stosować w latach 80. ubiegłego wieku Szwajcarzy, m.in. w Genewie, Zurychu i Bazylei. Amerykańscy drogowcy zrobili zaś badania ruchu w drogowym tunelu pod rzeką Hudson w Nowym Jorku. Okazało się, że w warunkach nieskrępowanego ruchu przejeżdżało nim w jedną stronę między Jersey a Manhattanem 1170 samochodów na godzinę. Kiedy wprowadzono lejek, wpuszczając po 44 pojazdy w odstępach dwuminutowych, przejechało 1320 samochodów.

[...]

Władze Londynu kilka lat temu bezceremonialnie sięgnęły zresztą po kij zamiast marchewki, wprowadzając opłaty za wjazd do centrum w wysokości 5 funtów (dziś 12 funtów). Opłata spowodowała, że 15 proc. kierowców z dnia na dzień zrezygnowało z samochodu do jazdy po mieście, a średnia prędkość wzrosła o ponad połowę. Czy takie rozwiązanie będzie potrzebne w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu? Raczej tak, choć biorąc pod uwagę polskie zauroczenia samochodem, jego wprowadzenie może spowodować reperkusje na pograniczu wojny domowej.

[...]

Michał Beim z Instytutu Sobieskiego zwraca uwagę, że kierowcy kierują się budżetem czasu, a nie prędkością. Innymi słowy są gotowi poświęcać na dojazd do pracy 45 minut – niezależnie od tego, czy tyle zajmie podróż z prędkością 90 km pustą autostradą, czy też przebijanie się przez 5-kilometrowy korek w centrum.
"

http://forsal.pl/artykuly/711589,sposob_na_zakorkowane...

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Luděk V.:
Władze Londynu kilka lat temu bezceremonialnie sięgnęły zresztą po kij zamiast marchewki, wprowadzając opłaty za wjazd do centrum w wysokości 5 funtów (dziś 12 funtów). Opłata spowodowała, że 15 proc. kierowców z dnia na dzień zrezygnowało z samochodu do jazdy po mieście, a średnia prędkość wzrosła o ponad połowę. Czy takie rozwiązanie będzie potrzebne w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu? Raczej tak, choć biorąc pod uwagę polskie zauroczenia samochodem, jego wprowadzenie może spowodować reperkusje na pograniczu wojny domowej.

Akurat Londyn nadal boryka się z korkami, również w weekendy-kilkukilometrowy korek przedwczoraj o g.19 w stronę centrum po stronie wschodniej jadąc od Dartford, czy chociażby wczorajsze opóźnienie busów jeżdżących na lotnisko o g.15-z powodu korków nie dojechały albo mocno się spóźniały-to tak w ramach relacji jak tam jak jest i na ile te rozwiązania działają:),w rzeczywistości wcale kolorowo nie jest.Londyn nadal jest baaaaardzo zatłoczony przez samochody i nie tylko.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

W artykule nie napisano, że korki zniknęły, tylko że "15 proc. kierowców z dnia na dzień zrezygnowało z samochodu do jazdy po mieście, a średnia prędkość wzrosła o ponad połowę". Czy ten obszar, o którym piszesz, też jest w wspomnianej strefie objętej opłatą?

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Luděk V.:
W artykule nie napisano, że korki zniknęły, tylko że "15 proc. kierowców z dnia na dzień zrezygnowało z samochodu do jazdy po mieście, a średnia prędkość wzrosła o ponad połowę". Czy ten obszar, o którym piszesz, też jest w wspomnianej strefie objętej opłatą?


Ludku, w ścisłym centrum Londynu jest masa aut i masa korków.
Czyli jak widać to rozwiązanie działa tylko na 15%, mimo dość dobrze by nie powiedzieć bardzo dobrze rozwiniętej komunikacji miejskiej.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Na konferencje Velo-City, która miała w ostatnich dniach miejsce w Wiedniu, tylko dwa polskie miasta wysłały delegację: Gdańsk i Gdynia.

Gdański oficer rowerowy Remigiusz Kitliński referuje:

"Główne przesłanie skierowane do władz samorządowych brzmiało - nie popełniajcie błędów, jakie popełniły duże miasta na Zachodzie odnośnie ruchu samochodowego. A tym podstawowym błędem było projektowanie miast pod samochody, budowanie coraz większej ilości szerokich ulic, które, według tego sposobu myślenia, miały poprawić komunikację w miastach. To się nie sprawdziło. Okazało się, że podaż nakręciła popyt - im więcej budowano szerokich ulic dla samochodów, tym więcej było samochodów. Korki nie zniknęły, a było ich jeszcze więcej. Dlatego już od lat miasta na Zachodzie odchodzą od tej filozofii. Ruch samochodowy jest tam sukcesywnie ograniczany, nowych ulic się nie buduje, a niektóre stare się burzy, by w ich miejscu położyć ścieżki rowerowe czy skwery dla pieszych. Szczegółowo opowiadali o tym eksperci z Kopenhagi, którzy wymienili 10 błędów, jakie popełniono w polityce komunikacyjnej, przestrzegając, byśmy ich nie powtórzyli.

[...]

Na Velo-City miała również swoją prezentację organizacja 8-80. To inicjatywa, która głosi, że miasto przyjazne to takie, w którym 8-latek i 80-latek mogą samodzielnie się poruszać, bez niczyjej pomocy i to właśnie pod potrzeby dzieci oraz osób starszych powinny być projektowane miasta. Tymczasem na Zachodzie projektowane one były, a w Polsce często nadal są - pod potrzeby 30-40-letnich mężczyzn."

Jakie jeszcze błędy popełniano?

- Przykładowo lokalizując campusy uniwersyteckie na obrzeżach miast. To również się nie sprawdziło. Wiadomo, że studenci dają miastom życie i campusy powinny być w centrach. Generalnie wiele mówiono o tym, że niepotrzebnie miasta zostały rozciągnięte, a promowano ideę miasta krótkich odległości, bo ta polityka przynosi pozytywne efekty. Na Zachodzie coraz mniej ludzi posiada prawo jazdy i samochód. W Gdańsku na 1000 mieszkańców mamy zarejestrowanych więcej samochodów niż w Niemczech. Dla nas ciągle samochód jest wyrazem prestiżu, statusu materialnego, tymczasem na Zachodzie ludzie dostrzegli, że samochód nie daje wcale takiej wolności, jak przekonują nas w reklamach. Promowany jest tam teraz ruch pieszy i rowerowy. Bo to jest opłacalne w każdej innej dziedzinie. Przykładowo: ludzie, którzy jeżdżą rowerem są zdrowsi, państwo może w ten sposób zaoszczędzić na służbie zdrowia. Utrzymanie infrastruktury rowerowej kosztuje również dużo taniej niż samochodowej."


A o Wiedniu:

"Bardzo duża liczba parków, a także stref przeznaczonych tylko dla pieszych. Tam naprawdę czuje się, że to piesi i rowerzyści są ważniejsi niż kierowcy samochodów. Tam aut na chodnikach się nie parkuje, taki kierowca od razu dostaje mandat, a u nas to norma. Wiedeń to też miasto pozbawione barier - nie ma tam żadnych barierek, łańcuchów oddzielających chodnik od ulicy. W wielu miejscach są tzw. dzikie przejścia dla pieszych. Nie ma na nich pasów, ale krawężniki są obniżone, aby pieszy mógł w każdej chwili przejść przez jezdnię w dowolnym miejscu. Z kolei ścieżki rowerowe projektowane są wzdłuż jezdni, a przy skrzyżowaniach wręcz wchodzą w jezdnię. Dlaczego? Po to, aby rowerzyści i kierowcy wzajemnie siebie wiedzieli, bo to niedostrzeganie się jest najczęstszą przyczyną wypadków."

http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,1411957...
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Luděk V.:
Na konferencje Velo-City, która miała w ostatnich dniach miejsce w Wiedniu, tylko dwa polskie miasta wysłały delegację: Gdańsk i Gdynia.

Przed następnym trza zrobić ściepę na bilety dla naszych.
Na Velo-City miała również swoją prezentację organizacja 8-80. To inicjatywa, która głosi, że miasto przyjazne to takie, w którym 8-latek i 80-latek mogą samodzielnie się poruszać, bez niczyjej pomocy i to właśnie pod potrzeby dzieci oraz osób starszych powinny być projektowane miasta.

Bardzo słuszne. dodajmy też niepełnosprawnych.

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Wszystko pięknie ładnie, tylko nadal zapominacie-choć akurat Ludek nie raz i nie dwa pisał o problemach np.kolejowych-, że nasze komunikacja publiczna zarówno miejska, podmiejska jak i regionalna jest w opłakanym stanie:ani taboru, ani synchronizacji poszczególnych środków transportu a do tego stosunkowo wysokie ceny.

Poza tym brak dróg = brak inwestycji, vide ściana wschodnia-tamtejsze strefy ekonomiczne leżą i kwiczą, nawet zwykłych marketów tam mają tyle co kot napłakał, bezrobocie jest wysokie.
Trudno jest wszystkim dogodzić, co nie zmienia faktu, że wolałabym bardziej przyjazną infrastrukturę dla komunikacji zbiorowej, pieszych czy rowerzystów.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Problem GOPu to ten, że jest on bardzo rozciągnięty, to tak naprawdę archipelag, jest kilka miast, a każde z nich to centrum i kilka (kilkanaście) rozproszonych osiedli, a miedzy tymi wysepkami jest sporo niezamieszkanych obszarów (lub rzadko zamieszkanych). Tu jest zdecydowanie trudniej robić komunikację publiczną niż na przykład w Krakowie. W GOPie rdzeniem powinna być kolej, tylko że KŚ właśnie poważnie obcięto. Nawet nie można powiedzieć, że KŚ zostały zdziesiątkowane, jest 4 razy gorzej. Kolej w GOP powinna być tym, czym jest metro w innych miastach. Pociągi między Sosnowcem i Gliwicami oraz Bytomiem (może TG) i Tychami powinny jeździć co kwadrans. Tramwaje powinny być uzupełnieniem kolei. A autobusy nie powinny kopiować pociągów, ale w zasadzie powinny obsługiwać trasy między osiedlami i stacjami kolejowymi lub znaczącymi przystankami tramwajowymi.
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Jolanta I.:
Poza tym brak dróg = brak inwestycji,

Nie jest to jedyny powód.
vide ściana wschodnia-tamtejsze strefy ekonomiczne leżą i kwiczą,

Raczej nie z powodu dróg, tylko braku kadry.
nawet zwykłych marketów tam mają tyle co kot napłakał,

Mało ich jest, to mało marketów mają, zresztą to akurat nikogo nie martwi, po co komu markety.

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Grzegorz P.:
Jolanta I.:
Poza tym brak dróg = brak inwestycji,

Nie jest to jedyny powód.

Ale raczej jeden z głównych.
Naprawdę sądzisz, że te inwestycje, które są w naszym regionie czy choćby w woj.dolnośląskim byłyby gdyby nie było dróg? Stef ekonomicznych by nie było albo byłyby znikomej wielkości a to one dają pracę.
vide ściana wschodnia-tamtejsze strefy ekonomiczne leżą i kwiczą,

Raczej nie z powodu dróg, tylko braku kadry.

Dość ciekawy argument i chyba trochę godzący w ludzi tam mieszkających.
nawet zwykłych marketów tam mają tyle co kot napłakał,

Mało ich jest, to mało marketów mają, zresztą to akurat nikogo nie martwi, po co komu markety.

Czyżby?
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Wątek wprawdzie o infrastrukturze miejskiej, ale kolej w GOP to przecież komunikacja miejska. Dlatego tu wklejam łopatologiczne wyjaśnienie, dlaczego likwidacja połączeń to rozwiązanie droższe niż utrzymanie połączeń:

"Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że uporczywe nierozróżnianie przez Polskę kosztów stałych i krańcowych na kolei łamie prawo unijne.

[...]

Wyobraźmy sobie linię z Miasta do Miasteczka, po której kursuje dziennie 10 pociągów. Na koszt jej utrzymania w danym okresie składa się:

- 1000 zł kosztów stałych - związanych z koniecznością przeglądów technicznych, koszenia trawy, utrzymywania przejazdów, administracji, zatrudnienia SOKistów do ganiania dzieciaków z aparatami fotograficznymi itp.

- 1000 zł kosztów związanych bezpośrednio z kursowaniem tych 10 pociągów (zwiększone zużycie torów, energia elektryczna potrzebna do podnoszenia szlabanów, zużycie tuszu do wydrukowania rozkładu itp.)

Razem 2000 zł. W związku z rozdziałem zarządcy linii (odpowiedzialnego za jej utrzymanie) od przewoźnika (uruchamiającego pociągi), trzeba się jakoś z tej kasy rozliczyć. Zarządca linii skończył 5 klas podstawówki, więc sprawnie dzieli 2000 zł na 10 pociągów - żadna filozofia, wychodzi 200 zł za pociąg, równo i elegancko.

Przewoźnik dostaje do każdego uruchomionego pociągu rachunek za 200 zł i zaczyna liczyć - pociągi o godz. 7, 8, 15, 16 i 17 zarabiają na siebie, do pozostałych musi dokładać. Mówi się trudno - w następnym roku rezygnuje z połowy kursów, zostawiając sobie te, z których ma więcej niż 200 zł. Płaci zatem zarządcy 1000 zł.

Zarządca jest w kropce, bo za uruchomione pociągi dostał 1000 zł, a na utrzymanie linii wydał 1500 zł. Budżet się nie domyka na 500 zł. Cóż począć, wszystko drożeje, trzeba podnieść ceny. Ponownie dzieli koszty (1500 zł) przez liczbę pociągów (5 szt.) i wychodzi mu 300 zł za pociąg.
"

Całość: http://www.zm.org.pl/?a=koszty_krancowe-135
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Jolanta I.:
Grzegorz P.:
Jolanta I.:
Poza tym brak dróg = brak inwestycji,

Nie jest to jedyny powód.

Ale raczej jeden z głównych.
Naprawdę sądzisz, że te inwestycje, które są w naszym regionie czy choćby w woj.dolnośląskim byłyby gdyby nie było dróg? Stef ekonomicznych by nie było albo byłyby znikomej wielkości a to one dają pracę.

W Warszawie przez wiele lat nie było dróg, a inwestycje są.
vide ściana wschodnia-tamtejsze strefy ekonomiczne leżą i kwiczą,

Raczej nie z powodu dróg, tylko braku kadry.

Dość ciekawy argument i chyba trochę godzący w ludzi tam mieszkających.

Ale takie są fakty
1) mało mieszkańców to mało pracowników, więc trudno zrobić np. dużą fabrykę na terenach tak słabo zamieszkanych jak np. okolice Hrubieszowa czy Augustowa, bo ilu tam może być inżhynierów? Albo np. firmę IT - nikt nie załozy w słabo zaludnionej okolicy, bo ilu może tam być programistów? Nawet jak im zrobisz autobanę, to i tak nie dojadą, bo skąd?
2) ludzie jadą na studia do dużych ośrodków, potem tam znajdują pracę i nie wracają, nawet niekoniecznie z powodu lepszych perspektyw, co nieraz z powodu złudzeń, że np. w Warszawie czy Krakowie zrobią karierę, bo tam dużo firm, a u siebie nie (na ogół to jednak prawda).
nawet zwykłych marketów tam mają tyle co kot napłakał,

Mało ich jest, to mało marketów mają, zresztą to akurat nikogo nie martwi, po co komu markety.

Czyżby?

Markety nie mają ani jednej zalety. Tzn. może ktos lubi kupować w marketach, ale w żaden sposob one się nie przyczyniają do rozwoju.
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Luděk V.:
Całość: http://www.zm.org.pl/?a=koszty_krancowe-135

Najlepszy cytat:
"Rzeczpospolita Polska się specjalnie prawem unijnym nie przejęła i zrobiła po swojemu, uznając że kolej to kura znosząca złote jajka, a dopłacać do kosztów stałych infrastruktury to można na drogach dla samochodów."

No ale we Polszcze kolej musi być dochodowa, a drogi mogą kosztować miliardy (vide planowany koszt przebudowy 73 pp)...

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Grzegorz P.:
W Warszawie przez wiele lat nie było dróg, a inwestycje są.

Stolica to jest inna bajka, poza tym gros inwestycji nie jest w samej Warszawie a w okolicach.

Ale takie są fakty
1) mało mieszkańców to mało pracowników, więc trudno zrobić np. dużą fabrykę na terenach tak słabo zamieszkanych jak np. okolice Hrubieszowa czy Augustowa, bo ilu tam może być inżhynierów? Albo np. firmę IT - nikt nie załozy w słabo zaludnionej okolicy, bo ilu może tam być programistów? Nawet jak im zrobisz autobanę, to i tak nie dojadą, bo skąd?

Widzisz Grzesiu znowu pudło, wyobraź sobie, że w takim Augustowie jest fabryka BAT.
I przypuszczam, że nie jest jedyna, co nadal nie zmienia faktu, że inwestycji na ścianie wschodniej jest mało-już Ci to kiedyś udowadniałam, może jak popracujesz ponad 10 lat w branży-skoro moje argumenty ani doświadczenie Cię nie przekonują to zobaczysz, gdzie jest najwięcej inwestycji.
12 lat relokacji z najróżniejszych branż i na ścianie wschodniej na kilkaset projektów może było ich 10, to chyba o czymś świadczy, nie sądzisz?
2) ludzie jadą na studia do dużych ośrodków, potem tam znajdują pracę i nie wracają, nawet niekoniecznie z powodu lepszych perspektyw, co nieraz z powodu złudzeń, że np. w Warszawie czy Krakowie zrobią karierę, bo tam dużo firm, a u siebie nie (na ogół to jednak prawda).

Hm czyli Uniwersytet Lubelski czy Białostocki to lipa jakaś.....ech.

Markety nie mają ani jednej zalety. Tzn. może ktos lubi kupować w marketach, ale w żaden sposob one się nie przyczyniają do rozwoju.

Litości...po pierwsze dają zatrudnienie, poza tym jeden market = ileś firm współpracujących, czyli i praca i rozwój.
Z mojej strony EOt bo nie zamierzam powtarzać tego co już Ci nie raz i nie dwa tłumaczyłam.

konto usunięte

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

A propos infrastruktury to mamy przykład indolencji urzędniczej w naszym mieście:

"Na osiedlu Paderewskiego w Katowicach wciąż powstają nowe bloki. Problem w tym, że brakuje do nich dróg dojazdowych, więc mieszkańcy boją się, że osiedle będzie wkrótce tak zakorkowane, jak południe miasta
Już teraz w godzinach szczytu na ul. Sikorskiego, Granicznej i Krasińskiego trzeba swoje odstać. A nowych inwestycji przybywa: na ul. Paderewskiego powstało osiedle Cyprysowe (kilka kilkupiętrowych budynków) i biurowiec Polskiego Koksu, a bloki nad stawem buduje firma Okam - na razie można do nich dojść ścieżkami od ul. Pułaskiego.

Własne inwestycje zrealizowała też Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa: lada moment do Małego Stawu, jak nazwano kilkupiętrowe bloki, wprowadzą się pierwsi lokatorzy, a KSM już planuje budowę kolejnych budynków - 7-piętrowych bloków osiedla Duży Staw. Póki co do istniejącego już osiedla prowadzi jedynie prowizoryczna droga.

- Budowaliśmy szybko, ale zaspało miasto. To ono jest odpowiedzialne za budowę drogi. Wysłaliśmy już ponaglenia i zapewniono nas, że jeszcze w tym roku zostanie ona wybudowana - mówi Waldemar Wojtasik, dyrektor ds. techniczno-inwestycyjnych w KSM.

Przy każdym z nowych budynków powstały miejsca parkingowe, ale dotychczasowi mieszkańcy obawiają się, że bez wytyczenia zupełnie nowych dróg i rozwiązań komunikacyjnych osiedle Paderewskiego po prostu się zakorkuje.

- Nie wszyscy pracują w centrum, do którego jest blisko i można dojść na piechotę. Wkrótce możemy mieć tu powtórkę z południowych dzielnic, gdzie deweloperzy budują na potęgę, a nikt nie myśli o budowie dróg - uważają mieszkańcy, którzy od kilku tygodni przynoszą w tej sprawie wnioski i skargi do radnego Andrzeja Zydorowicza, który też mieszka na tym osiedlu.

- Rozmawiałem już o tej sprawie z urzędnikami. Pojawił się pomysł odślepienia ul. Paderewskiego, ale to tak naprawdę wąska ulica. Puszczenie w niej ruchu dwoma kierunkami nie rozwiąże problemu - uważa Zydorowicz. Jego zdaniem nowe inwestycje wymuszają opracowania nowego planu dróg dla osiedla.

Jakub Jarząbek z biura prasowego urzędu miasta zaznacza, że władze Katowic zdają sobie sprawę z możliwego problemu. - Jesteśmy na etapie projektu przedłużenia ul. Paderewskiego do ul. Granicznej, by ruch z nowych budynków omijał istniejące już ulice wewnątrz osiedla Paderewskiego - mówi Jarząbek."


http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,72935,14128895,Mi...

Jestem żywo zainteresowana tym jak Pan Jarząbek wyobraża sobie odślepienie ul.Paderewskiego, bo albo ma stare mapy albo w życiu tu nie był, że opowiada takie dyrdymały.
Luděk V.

Luděk V. tłumacz
polsko-czeski

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Drogi dojazdowe to jedna sprawa, a inna sprawa to pozostała infrastruktura - szkoły, przedszkola, przychodnie, punkty usługowe...
Grzegorz Pelc

Grzegorz Pelc radca prawny

Temat: Infrastruktura miejska a zasady koegzystencji...

Jolanta I.:
I przypuszczam, że nie jest jedyna, co nadal nie zmienia faktu, że inwestycji na ścianie wschodniej jest mało-już Ci to kiedyś udowadniałam, może jak popracujesz ponad 10 lat w branży-skoro moje argumenty ani doświadczenie Cię nie przekonują to zobaczysz, gdzie jest najwięcej inwestycji.
12 lat relokacji z najróżniejszych branż i na ścianie wschodniej na kilkaset projektów może było ich 10, to chyba o czymś świadczy, nie sądzisz?

O czymś na pewno, ale myślę, że nie o tym, o czym myślisz, że świadczy.
2) ludzie jadą na studia do dużych ośrodków, potem tam znajdują pracę i nie wracają, nawet niekoniecznie z powodu lepszych perspektyw, co nieraz z powodu złudzeń, że np. w Warszawie czy Krakowie zrobią karierę, bo tam dużo firm, a u siebie nie (na ogół to jednak prawda).

Hm czyli Uniwersytet Lubelski czy Białostocki to lipa jakaś.....ech.

UMCS jeszcze jakoś daje radę, ale Białostocki czy Rzeszowski się zwyczajnie nie liczą (tak samno jak Opolski czy Zielkonogórski).
Litości...po pierwsze dają zatrudnienie, poza tym jeden market = ileś firm współpracujących, czyli i praca i rozwój.

Bzdura. Nie będzie marketu, to ludzie pójdą kupić gdzie indziej i tam będzie zatrudnienie i zamówienia u kooperantów. Dodatkowo cały zysk zostaje na miejscu, a nie w kieszeni jakiegoś buca z Portugalii czy skądtam, robiącego z ludzi niewolników.

Następna dyskusja:

ul.Graniczna nie dla kierow...




Wyślij zaproszenie do