Temat: Fryzjer Katowice
Daniel Mazur:
Pracując ponad 15 lat w zawodzie zawsze starałem doskonalić się swoje umiejętności, skutkując
szybszą pracą. Jak każdy upieczony czeladnik strzygłem ok 1 godzinę czas pracy się skracał wraz upływem czasu. Fakt:) Bywa że zajmuje mi to np 1 godzinę ale przez 50 minut słucham o pogodzie , kotkach, samochodach, o tym że mąż klientki jest nie dobry albo że koleżanka jest okropna..itp itd
Każdy ma swoje upodobania. Dla mnie wyjście do fryzjera to czas dla siebie i czas przyjemny. Lubię poznać osobowość fryzjera, lubię, jak ze mną rozmawia - niekoniecznie o kotkach, tylko np. o pielęgnacji włosa czy o tym, ile konkretnie włosów obcinamy. Rozmawiamy otwarcie, więc napiszę wprost - nie przypadła mi do gustu atmosfera panująca w salonie. Po wejściu - nikt do mnie nie podszedł, wszystko potem na szybko, tak jakby czekały rzesze następnych klientów. Napisałam w swoim poprzednim poście, co mi odpowiada - a jako że to miejsce publiczne i w "branży", to pewnie oboje wiemy, że to mały salon z 2 czy 3 fryzjerkami. Jest cicho, spokojnie, można pogadać i dosłownie co 2 minuty słyszę "czy tutaj można tak obciąć? A tutaj, jakby pani wolała - tak czy tak?" i czuję się z tym zdecydowanie lepiej niż z wersją "zapytam raz, a potem robię swoje i to szybko, byleby nie słuchać przez 50 minut o kotkach". Poza tym dla mnie to wcale nie musi trwać 50 minut, może trwać 20. Ale po drodze lubię być inaczej traktowana - moje prawo. Każdy sobie wybiera to, co lubi. Twoje prawo (netykieta pozwala mi przejść na "ty"), żeby prowadzić swój interes jak Ci się podoba.
Nie pisze pani nic że fryzura zła, że się nie układa, że krzywo, że za prosto, nie mówiła mi pani nic w salonie. Trochę odwagi na przyszłość. Wystarczy porozmawiać i dojść do consesus...
Jak już zostałam pozbawiona zbyt dużej ilości włosów w takim tempie, że nie zdążyłam nawet zaprotestować, to już nie było o czym rozmawiać ani czego układać. Powiedziałam wtedy, że jest krócej niż chciałam i tyle. Włosy odrastają kiedyś w końcu, moje też szczęśliwie odrosły i następnym razem wybrałam po prostu inny salon. Przecież nie chodzi o to, żeby prowadzić rozległe dysputy, tylko żeby każdy wybierał, co mu pasuje. Całego rynku i wszystkich klientów nie da się zadowolić, choćby się było Magdą Gessler w kuchni czy Pavarottim na scenie.