Temat: co z tym Śląskiem?
A teraz całkiem nowa sprawa. Można by rzec, że taka wprawka. Sprawa niesamowicie mnie wkurza i mam nadzieję, że uda się coś z tym zrobić.
Chodzi mianowicie o parkowanie samochodów w WPKiW (tzw. park chorzowski). W ubiegłym tygodniu specjalnie przechadzałem się po zakątkach, do których nie uczęszczam tak bardzo, jak w okolice "zagłebia knajpowego". :)
To co dzieje się w te ciepłe dni, kiedy masa ludzi "wali" do parku powygrzewać kości jest tak irytujące, że niemal odechciewa mi się tam zaglądać. I nie chodzi tutaj o ilość ludzi, bo do tego trzeba sie w weekendy przyzwyczaić, a zresztą to dla tych ludzi ten park został stworzony (nawet jeśli mieliby się tylko obżerać kaszanką w knajpach przy wejściu do ZOO).
Mimo, że za wjazd do parku pobierana jest opłata, to wydaje się, że zarządzający parkiem nie poświęcili na przemyślenie problemu parkowania samochodów ani minuty ze swojego cennego czasu. Największe oblężenie zaparkowanych samochodów znajduje się w miejscach (zaczynając od strony centrum):
- wzdłuż ul. Chorzowskiej, po przeciwległej do Wesołego Miasteczka stronie - co jest moim zdaniem ogromnie niebezpieczne, ponieważ samochody zaparkowane są tuż przy jezdni i tylko czekać, kiedy jakaś miła rodzinka udająca sie na sielskie popołudnie zostanie potrącona lub pozbawiona drzwi swojego samochodu. Ja wolę nie ryzykować jazdy prawym pasem w obawie, że ktoś mi wyskoczy zza któregoś z samochodów i może być nieciekawie,
- okolice przystanku autobusowego przy Żyrafie - trawnik, chodnik, przystanek - wszystko "zaklajstrowane" samochodami. Czekam aż ktoś zaparkuję przed wiatą przystanku,
- chodnik przy przystanku tramwajowym "WPKiW - wejście główne" - raz widziałem już taką sytuację, że samochody sięgały już ławek na przystanku, a jednemu idiocie udało się zaparkować nawet na odcinku pomiędzy pierwszą ławką a schodami zejściowymi,
- chodnik przy tzw. ścianach (przy czerwonej drodze, niedaleko od wjazdu przy fontannie) - po prostu "zaklajstrowane" i tylko czekam aż ktoś się zdecyduje zaparkować na tej łące zaraz przy ścianach,
- okolice fontanny z pelikanami bodajże i wzdłuż alejki prowadzącej do Stadionu Śląskiego.
- nie wiem tylko, jak to wygląda od strony Siemianowic Śl.
Najgorsze jest to, że do parkowania samochodów kompletnie nie wykorzystywane są miejsca, które zostały do tego przewidziane i praktycznie nie trzeba przy nich robić nic, by z nich skorzystać. Chodzi o szeroką drogę od wjazdu przy fontannie do bramy Stadionu Śląskiego, 3 takie górki-zatoczki i plac przed bramą główną Stadionu. Najwyraźniej ktoś stwierdził, że nie będzie narażał zmotoryzowanych parkowiczów na niesamowicie wyczerpujący spacer z okolic Stadionu do ich ukochanej Brasiliany i stąd ten wieli burdel z zaparkowanymi samochodami, który tak mnie wkurza.
To się da policzyć i choć tego nie zrobiłem, to metodą "na oko" jestem mocno przekonany, że samochody z tych wszystkich "zaklajstrowanych" miejsc spokojnie by się zmieściły w zapomnianych miejscach. No chyba, że teraz już wszyscy czekają na Euro 2012 na Śląskim (niestety dość wątpliwe) i snują plany o wielkich przebudowach. Nawet jeśli tak sie stanie, to przyjdzie jeszcze na to długo poczekać, a te zapomniane miejsca parkingowe można wykorzystać bez ponoszenia nakładów inwestycyjnych. Tym bardziej dziwi mnie to, że nikt z władz Parki nie podjął takiej decyzji i tym bardziej kuriozalny wydaje sie argument o wyczerpującym spacerze z poprzedniego akapitu, który tym samym staje sie chyba jedynym na obronę obecnego stanu rzeczy.
Tak więc rozwiązanie jest proste: "uruchomienie" tych zapomnianych miejsc, postawienie słupków uniemożliwiających wjazd na chodnik przy przystanku tramwajowym i zakaz parkowania w okolicach przystanku autobusowego oraz wzdłuż ul. Chorzowskiej, który jednak nie byłby martwy i egzekwowany z całą surowością, żeby się ludzie nauczyli.
Sprawa wygląda zatem tak: problem zdefiniowany, rozwiązania zaproponowane, a teraz trzeba jeszcze znaleźć odpowiednią drogę, która pozwoli przejść od jednego do drugiego.
Jakie są Wasze propozycje? Liczę na pomoc!