Anna Marciniak PR Manager
Temat: Zakłócanie ciszy nocnej
Co roku latem na Wąwozowej ten sam scenariusz - młodzież, której rodzice nie wiem, co robią (zniknęli? mają gdzieś, co robią ich dzieci?) w ciągu tygodnia (jak np. wczoraj, w poniedziałkowy wieczór), urządzają imprezy. Nie mówię już o rodzaju muzyki (disco polo!!!!!!!! o zgrozo!!!!!! a ja myślałam, że na Kabatach mieszkają wykształceni ludzie z klasą... zresztą, to temat na osobny wątek), ale o tym, że od wczesnych godzin wieczornych do wczesnych godzin porannych po osiedlu niesie się wątpliwej jakości głośna muzyka, odgłosy wuwuzeli i dzikie wrzaski, krzyki i śpiewy pijanej młodzieży. Dzisiaj jeszcze rano, o 6.30, bardzo pijani chłopcy rzucali k... ch... i innymi wulgaryzmami...A piszę to wszystko po to, by zapytać, czy w takich sytuacjach reagujecie? Tj. czy dzwonicie na policję lub straż miejską? (bo zrozumiałym jest, że jedna osoba takiej pijanej bandzie nie da rady).
Jak widać, lokatorzy sąsiednich bloków, w których odbywają się te imprezy, mają wszystko w pompce. Wielokrotnie miałam zamiar zatelefonować na policję, problem jednak polega na tym, że nie jestem w stanie ze swojego balkonu zidentyfikować adresu, a to jest konieczne dla interwencji policji.
Dlaczego ludzie tego nie robią? Mają nadzieję, że zadzwoni ktoś inny? Boją się?