konto usunięte

Temat: Szok kulturowy

nie bój się swojej Kobiecości!
pewnie,że będą się gapić i to pożądliwie. w końcu, my też pożądliwie gapimy się na ciemnoskóre koleżanki podróżnicznki w Polsce :)
znam dwie Kobitki (30prę i trzynaście lat) wedrowały przez rok!!!! po Indiach. dały radę.
jedyną radą przed wyjazdem w obce strony, jest poczytać o zwyczająch, WIEDZIEC o nich jak najwięcej, a juz najlepiej znać dwadzieścia podstawowych zwrotów :):)
sprawdza się nawet gdy do Sopotu przyjedzie białorusin! a wiesz co to za szok kulturowy? ;)
Ewa D.

Ewa D. Lufthansa Global
Business Services

Temat: Szok kulturowy

Witam,

kiedy ja wyjeżdżałam do Indii, a było to równo 3 lata temu, też dociekałam. Pytałam znajomych o wrażenia, o rzeczywistość na miejscu, o rozczarowania i zaskakujące momenty. Czytałam o kulturze, bo lubię i chcę uszanować to czego nie znam, z czym się nie spotkałam. Zgłębiałam swoją wiedzę o tym kraju, ludziach, religiach, z którymi będę miała szansę zetknąć się na miejscu i to bardzo mi pomogło. Jednak ten "szok", o którym mówili dosłownie wszyscy, był dla mnie wciąż zagadką.
Na miejscu owszem był. Jak to w każdym kraju, choć tutaj może trochę bardziej podsycony. Wciąż jednak zaskakuje mnie fakt, że mimo tego szoku, pomimo tego, że niektóre wspomnienia nie są kolorowe jak sari Hindusek, przeczytałam Wasze wypowiedzi i znowu za Indiami zatęskniłam. :)
Joanna Julia S.

Joanna Julia S. Adiunkt na Wydziale
Inżynierii Lądowej
PW

Temat: Szok kulturowy

Mam wrażenie, że demonizujecie ten "szok kulturowy".
Owszem, mimo tego ca lego przygotowania, poprzez czytanie, oglądanie filmów, rozmów z ludźmi, etc. nie da się przygotować na wszystko - nawet ci, co studiowali indologię, gdy pierwszy raz jadą do Indii to nie mogą wyjść ze zdziwienia nad pewnymi sprawami...

Ale od razu szok? Szok może przeżyć osoba, która rzeczywiście pojawia się w obcym miejscu totalnie nie przygotowana na zamianę otoczenia i kultury (np. moja babcia mogłaby doznać tego "szoku"). Ale czy można mówić o szoku, jeśli ktoś się interesuje tym krajem i kulturą, czyta o różnicach, także tych ekstremalnych... Pewnie, że na żywo to robi dziesięć razy większe wrażenie, ale szokiem bym tego nie nazwała.

A powiem, że osobiście nie znam osób, które się wybrały do Indii, kraju bardzo specyficznego i odmiennego od naszego, które by nie zrobiły tego całego researchu przed wyjazdem i się nie przygotowały (inna sprawa, że sporo tych osób się interesowało Indiami wcześniej).
Naturalnie trafiają się takie osoby, które potem rozpowszechniają jakieś idiotyczne opinie o Indiach, przekręcają i wyolbrzymiają fakty, robią wielkie halo z zupełnie neutralnych, że tak powiem, spraw. Ogólnie - robią złą opinię i chyba częściowo po to, żeby ludzi po powrocie zaszokować i zwiększyć atrakcyjność swojej wielkiej przygody. Spotkaliśmy takie dwie dziewczyny - byliśmy w niektórych tych samych miejscach, ale po rozmowie z nimi miałam wrażenie, że byliśmy w jakichś dwóch innych krajach...

Ja mogę powiedzieć - szoku nie doznałam. Oczywiście kilka spraw i sytuacji wprawiło mnie w ogromne zdumienie, ale nigdy bym tego nie nazwała szokiem...
jedno trzeba pamiętać, żeby nie próbować analizować, oceniać Indii naszymi kategoriami - nie da się. Trzeba akceptować i czasami dostosować się.

A co do tego ryżu w walizce... Może to był poświęcony ryż, jakiś prasad albo co. A może po prostu rzeczywiście każdy grosz się liczył, bo za jednego funta w Indiach można bardzo wiele...
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Joanna Julia Sokołowska:
Mam wrażenie, że demonizujecie ten "szok kulturowy".
Owszem, mimo tego ca lego przygotowania, poprzez czytanie, oglądanie filmów, rozmów z ludźmi, etc. nie da się przygotować na wszystko - nawet ci, co studiowali indologię, gdy pierwszy raz jadą do Indii to nie mogą wyjść ze zdziwienia nad pewnymi sprawami...

Ale od razu szok? Szok może przeżyć osoba, która rzeczywiście pojawia się w obcym miejscu totalnie nie przygotowana na zamianę otoczenia i kultury (np. moja babcia mogłaby doznać tego "szoku"). Ale czy można mówić o szoku, jeśli ktoś się interesuje tym krajem i kulturą, czyta o różnicach, także tych ekstremalnych... Pewnie, że na żywo to robi dziesięć razy większe wrażenie, ale szokiem bym tego nie nazwała.

A powiem, że osobiście nie znam osób, które się wybrały do Indii, kraju bardzo specyficznego i odmiennego od naszego, które by nie zrobiły tego całego researchu przed wyjazdem i się nie przygotowały (inna sprawa, że sporo tych osób się interesowało Indiami wcześniej).
Naturalnie trafiają się takie osoby, które potem rozpowszechniają jakieś idiotyczne opinie o Indiach, przekręcają i wyolbrzymiają fakty, robią wielkie halo z zupełnie neutralnych, że tak powiem, spraw. Ogólnie - robią złą opinię i chyba częściowo po to, żeby ludzi po powrocie zaszokować i zwiększyć atrakcyjność swojej wielkiej przygody. Spotkaliśmy takie dwie dziewczyny - byliśmy w niektórych tych samych miejscach, ale po rozmowie z nimi miałam wrażenie, że byliśmy w jakichś dwóch innych krajach...

Ja mogę powiedzieć - szoku nie doznałam. Oczywiście kilka spraw i sytuacji wprawiło mnie w ogromne zdumienie, ale nigdy bym tego nie nazwała szokiem...
jedno trzeba pamiętać, żeby nie próbować analizować, oceniać Indii naszymi kategoriami - nie da się. Trzeba akceptować i czasami dostosować się.

A co do tego ryżu w walizce... Może to był poświęcony ryż, jakiś prasad albo co. A może po prostu rzeczywiście każdy grosz się liczył, bo za jednego funta w Indiach można bardzo wiele...

Joanno,
Wątek o tej nazwie rozpoczęła koleżanka Magdalena, dla której - jak widzę z wpisów - Indie są "lądem nieznanym". Szok kulturowy jest terminem z psychologii społecznej, mówiącym o konfrontacji z obcą kulturą (w tym przypadku - kulturami). Nie chodzi więc o szok w podstawowym znaczeniu :)
A prawda jest taka, że Indie są obszarem o wysokiej kontekstowości kultur, które tam występują: odmienne zachowania werbalne i niewerbalne, często kompletnie dla nas niezrozumiałe (np. znaczenie podniesionego małego palca u dłoni :D to jeden drobniutki przejaw tych zachowań). Jak widać z wpisów innych osób, różnice, różnorodność, z którą się tam spotkały, była często trudna do zaakceptowania, ponieważ rażąco stała w sprzeczności z wartościami, które dotąd znały i uważały za właściwe.
Nie każdy jest w stanie z łatwością otworzyć się na "inne", "obce" i cóż, trzeba to zaakceptować.
Znam osoby, które dalej niż do Grecji nigdy się nie wypuszczą :)Monika G. edytował(a) ten post dnia 17.01.10 o godzinie 12:42

Temat: Szok kulturowy

Ach, wg. mnie z "Matką Indią" to jest tak że osoby które ją odwiedzają dzielą się na dwie grupy. Ludziska z pierwszej po kilku dniach pobytu na tym cudnym sybkontynencie, mają jej/ich serdecznie dość i za żadne skarby tam nigdy więcej nie wrócą. I druga grupa( fajniejsza:) to ta która w Indiach zakochuje się bez pamięci i na zabój:) i która zawsze przy nadarzających się okazjach by tam wróciła.
Jak można nie pokochać tego kraju, tego klimatu, tych ludzi, tych zapachów, tych kontrastów i całej masy rzeczy które można by wymieniać i wymieniać; a byłem TAM tylko jeden raz:((( i tylko kilka miesięcy:(((((( Indie są zajebiste. Amen.
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Marek Jurgoński:
Ach, wg. mnie z "Matką Indią" to jest tak że osoby które ją odwiedzają dzielą się na dwie grupy. Ludziska z pierwszej po kilku dniach pobytu na tym cudnym sybkontynencie, mają jej/ich serdecznie dość i za żadne skarby tam nigdy więcej nie wrócą. I druga grupa( fajniejsza:) to ta która w Indiach zakochuje się bez pamięci i na zabój:) i która zawsze przy nadarzających się okazjach by tam wróciła.
Jak można nie pokochać tego kraju, tego klimatu, tych ludzi, tych zapachów, tych kontrastów i całej masy rzeczy które można by wymieniać i wymieniać; a byłem TAM tylko jeden raz:((( i tylko kilka miesięcy:(((((( Indie są zajebiste. Amen.

Marku, zgadzam się w 100%. Już sporo osób pisało o tym, że ludzie dzielą się dokładnie na te dwie kategorie. Jeśli chodzi o Indie - inne nie występują :D Jedno jest pewne, nikt nie pozostaje obojętny lub niezdecydowany w stosunku do tego kraju :)
Wybieram się po raz piąty i - jak dotąd - jest to jedyny zakątek świata, do którego chce wracać jak tylko mogę najczęściej :)

Temat: Szok kulturowy

Kurcze, 5-ty raz, zabierz mnie ze sobą:) będę grzeczny:) dostosuję się do Ciebie w 100%( no może w 99%):)))))))Marek Jurgoński edytował(a) ten post dnia 17.01.10 o godzinie 15:19
Magdalena H.

Magdalena H. project manager,
podróżniczka,
makijażystka,
estetka, mal...

Temat: Szok kulturowy

Monika G.:
Ewa S.:
owszem widzialam z tym, ze do wypchanych walizek rodakow jestem przyzwyczajona i bardzo dawno przestalam sie dziwic;)

co do hipokryzji, ona po prostu klula mnie w oczy na kazdym niemal kroku, restauracja grono biesiadujacych hindusow zupelnie ignorujacych skaczacych wokol kelnerow, ot chocby male dziekuje w postaci skinienia glowy od czasu do czasu ale moze to za duzo, sztuczna uprzejmosc czasami wrecz sluzalczosc dla turystow czy ich pieniędzy.
Kolejna różnica kulturowa. Indus idący do restauracji zapewne jest wyżej w hierarchii społecznej niż kelner, który go obsługuje. Zatem ten kelner wykonuje zawód, który jest jego dharmą (obowiązkiem - że tak uproszczę). Za wykonywanie obowiązku nie dziękuje się w Indiach. Prawdę mówiąc, nawet nie powinno się.
To zachowanie obcokrajowców jest dziwaczne: dziękowanie kelnerowi za to, że robi swoją pracę jest nieodpowiednie zarówno w oczach Indusów - gości w restauracji, jak i samego kelnera. Zatem pewne kody kulturowe, które stosujemy w Indiach, uważając, że są jak najbardziej na miejscu, są przyjmowane ze zdziwieniem, a nawet z dezaprobatą. Oczywiście, nikt tego wprost nie okaże. Uprzejmie przyjmują nasze, jakże obce dla nich zachowania. I tyle :)
Służalczość natomiast jest po części, jeszcze nabytkiem kolonializmu, kiedy "czarne psy" - taka urocza nazwa Indusów nadana im przez Anglików - miały kłaniać się panom w pas i im usługiwać (ale nie ze względów kastowych, tylko poddańczych).

Z tym dziękowaniem jest również podobnie wśród Indian (tych nieopatrznie przez Kolumba nazwanych ;) północnoamerykańskich i kanadyjskich. Oni również nie uznają powszechnego dziękowania, a jedyną godną dziękowania istotą/bytem jest Wielki Duch, któremu tak naprawdę wszystko się zawdzięcza.

Ludy Azji natomiast mają to do siebie, że ich mowa ciała często wyraża co innego niż u nas. Tak np. w Tajlandii usmiech ma tysiące znaczeń i jest uśmiech życzliwy, uśmiech do kłótni, do kłamstwa, do smutku itd. Nam, Europejczykom, cięzko to zrozumieć i tracimy cierpliwość, gdy na pytanie "w lewo ?" słyszymy odpowiedź "tak", a na pytanie "w prawo?" słyszymy też..."tak". Nie wiem czy w Indiach jest podobnie, ale mam przyjaciół Sikhów (co prawda emigrantów, żyjących w Tajlandii), którzy są wspaniałymi ludźmi, ich kultura i mentalność bardzo mi odpowiada, a religia jest jedną z najbardziej tolerancyjnych i przyjaznych. Ale to 1,84 % populacji Indii...
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Magdalena H.:
Monika G.:
Z tym dziękowaniem jest również podobnie wśród Indian (tych nieopatrznie przez Kolumba nazwanych ;) północnoamerykańskich i kanadyjskich. Oni również nie uznają powszechnego dziękowania, a jedyną godną dziękowania istotą/bytem jest Wielki Duch, któremu tak naprawdę wszystko się zawdzięcza.

Ludy Azji natomiast mają to do siebie, że ich mowa ciała często wyraża co innego niż u nas. Tak np. w Tajlandii usmiech ma tysiące znaczeń i jest uśmiech życzliwy, uśmiech do kłótni, do kłamstwa, do smutku itd. Nam, Europejczykom, cięzko to zrozumieć i tracimy cierpliwość, gdy na pytanie "w lewo ?" słyszymy odpowiedź "tak", a na pytanie "w prawo?" słyszymy też..."tak". Nie wiem czy w Indiach jest podobnie, ale mam przyjaciół Sikhów (co prawda emigrantów, żyjących w Tajlandii), którzy są wspaniałymi ludźmi, ich kultura i mentalność bardzo mi odpowiada, a religia jest jedną z najbardziej tolerancyjnych i przyjaznych. Ale to 1,84 % populacji Indii...

W Indiach, szukając drogi, słusznie jest zapytać się 5 osób o drogę. Jeśli większość wskazała jeden kierunek, jest szansa, że poszukiwane miejsce jest właśnie tam :)
Magdalena H.

Magdalena H. project manager,
podróżniczka,
makijażystka,
estetka, mal...

Temat: Szok kulturowy

Zakupiłam wczoraj "Masalę" Cegielskiego i będę się nią w najbliższym czasie delektować. Abstrahując od tematu chicken masala jest pycha.

Akcja tej książki toczy się w 1999 r. - pewnie dużo się od tego czasu w Indiach zmieniło. Jak to odbieracie?

W Tajlandii wystarczą 2 lata żeby poczuć zmiany - jeszcze ok. 5 lat temu można było spotkać spacerującego słonia po ulicach BKK, teraz jest to zakazane.

konto usunięte

Temat: Szok kulturowy

zakazali słoniom? ;-)

a propos spacerujących zwierząt, w grudniu 2009 w Delhi zdumiała mnie niewielka ilość krów na ulicach. bo jeszcze w 2008 widziałam ich tam całkiem sporo.
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Joanna Felicja B.:
zakazali słoniom? ;-)

a propos spacerujących zwierząt, w grudniu 2009 w Delhi zdumiała mnie niewielka ilość krów na ulicach. bo jeszcze w 2008 widziałam ich tam całkiem sporo.
O! Naprawdę? Mało? W 2007 też było jeszcze baaaardzo dużo :D
Magdalena Firek-Boczarska

Magdalena Firek-Boczarska HR Systems Business
Analyst

Temat: Szok kulturowy

Nie zgadzam się.
Moim zdaniem lepiej zniesiesz pewne "różnice", jeśli będziesz o nich wcześniej wiedzieć.
Np. to, że powszechne jest, że w pociągu lub autobusie ludzie sobie kładą nogi na Twoich kolanach :P

Hmmm, pierwsze słyszę...
Przejechałam kawał Indii i nic takiego nie zaobserwowałam...
Doświadczyłam czegoś przeciwnego. Wielkim nietaktem jest komuś nadepnąć na stopę (zwłaszcza bosą na bosą), uprzedził mnie o tym pewien mieszkaniec Kerali.
Przy okazji bliższego, niespodzianego zbliżenia ze stopą 'Tambylca' przepraszano mnie bardzo długo, pomimo moich zapewnień ze nic się stało :)
Rafał Gibas

Rafał Gibas Dyrektor
ds.Samorządów
Terytorialnych
Region
południowo-...

Temat: Szok kulturowy

Ja jestem "świeżo" po, więc mogę na gorąco. Mimo przygotowań, czytania, oglądania i tak po wylądowaniu szczęka opada. Może dlatego, że zaczynałem od Delhi, gdzie w porównaniu np. z Rajastanem bieda jest bardziej widoczna. Dla mnie najcenniejsze w Indiach wydaje się to, że nic tutaj nie podporządkowuje się naszej logice.
p.s. przejechałem w pociągach kawał drogi i również nie spotkałem się z podobnymi zachowaniami.
p.p.s. i jeszcze jedno - Indie to kraj, w którym czułem się wyjątkowo bezpiecznie, nie spotkałem się z żadną agresją, mimo, że włóczyłem się nocami po uliczkach, którymi w Polsce bałbym się przejść.
Michalina Unterschuetz

Michalina Unterschuetz Marketing Manager

Temat: Szok kulturowy

Czytam sobie i czytam wypowiedzi...ohh jak ja bardzo tesknię za Indiami. Podróżowałam tam z Hindusem, przyjacielem, ktory mi dużo tłumaczył...To piękny i bogaty (nie dosłownie) kraj.
I to ja przezyłam szok po powrocie do Polski. Po spojrzeniu na priorytety większości ludzi, których znam...
Po Indiach już nic nie jest takie same.
Rafał Gibas

Rafał Gibas Dyrektor
ds.Samorządów
Terytorialnych
Region
południowo-...

Temat: Szok kulturowy

O tym marzyłem podczas podróży - o towarzystwie osoby,która zna ten kraj i zwróciłaby mi uwagę na setki rzeczy, które pewnie umknęły mojej uwadze...Zazdroszczę.
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Dokładnie. Po Indiach nic już nie jest takie jak było :) I też zgadzam się z Misią, że powrót tutaj jest kolejnym szokiem. Ja zwykle, kilka dni po przyjeździe mam wrażenie, jakbym siedziała w jakimś balonie, do którego nie dochodzą dźwięki, zapachy i kolory. A ludzie są szarzy, smutni i oddzielni od siebie. Poza tym głupio stoi się na pasach i czeka na zielone światło :D

Ze spraw poważniejszych: o ile nie miałam problemów z "byciem" (znajomością specyficznych zachowań na północy Indii), o tyle południe mnie powaliło. Za pierwszym razem nie rozumiałam, co się wokoło dzieje. Świątynne obrzędy zupełnie inne, bogowie inni, zachowania ludzi inne . . .Inne Indie (niektórzy twierdzą, że już nie Indie) :) Najzabawniejsze było zdziwienie jednego Tamila, że jak to, ja nie znam tamilskiego?! Nie do pomyślenia :)Monika G. edytował(a) ten post dnia 01.02.10 o godzinie 21:11

konto usunięte

Temat: Szok kulturowy

Monika G.:
Joanna Felicja B.:
zakazali słoniom? ;-)

a propos spacerujących zwierząt, w grudniu 2009 w Delhi zdumiała mnie niewielka ilość krów na ulicach. bo jeszcze w 2008 widziałam ich tam całkiem sporo.
O! Naprawdę? Mało? W 2007 też było jeszcze baaaardzo dużo :D

serio, to już nie to samo Delhi ;-) ale to, jak zaznaczył znajomy Amar, ma mieć ponoć związek z mini olimpiadą (plan wygonienia krów i bezdomnych, budowania nowych obiektów - ha! na jednej z tablic zauważyłam datę rozpoczęcia budowy: 2009, a mogłabym przysiąc, że w poprzednich latach widziałam tę "budowę" ;-)
Monika G.

Monika G. Business Travel

Temat: Szok kulturowy

Joanna Felicja B.:
Monika G.:
Joanna Felicja B.:
zakazali słoniom? ;-)

a propos spacerujących zwierząt, w grudniu 2009 w Delhi zdumiała mnie niewielka ilość krów na ulicach. bo jeszcze w 2008 widziałam ich tam całkiem sporo.
O! Naprawdę? Mało? W 2007 też było jeszcze baaaardzo dużo :D

serio, to już nie to samo Delhi ;-) ale to, jak zaznaczył znajomy Amar, ma mieć ponoć związek z mini olimpiadą (plan wygonienia krów i bezdomnych, budowania nowych obiektów - ha! na jednej z tablic zauważyłam datę rozpoczęcia budowy: 2009, a mogłabym przysiąc, że w poprzednich latach widziałam tę "budowę" ;-)
:D
Sprzed 3 lat pamiętam billboardy "Let's build Delhi together", ale to było blisko budynków rządowych :) Tam krów i bezdomnych nie ma.
Amit Tilani

Amit Tilani Regionalny Kontroler
Zarządzanie

Temat: Szok kulturowy

Magda,

a ja mam pytanie odmienne? Dlaczego jedziesz do Indii (to nie retoryczny pytanie lub sarkastyczny)?

Prościej może będzie jak będziemy mogli potwierdzić (nie każdy z nas ale ogół) Twoje oczekiwanie?

W każdym bądź razie, w Indii nie ma rzeczy które by Cię przestraszyły i nie wiedziałabyś jak się zachować, czy to kremacja (nikt Cię nie powie tutaj nazwa ulicy na której kremacji się odbywają)....

czy widok bezdomnego w Polsce to nie kwalifikuje do "strasznego" widoku? Albo bród w lesie, czy to w postaci butelkach czy prezerwatyw? A przywiązany zwierząt do drzewo?

A jak wszyscy Cię podpowiedzą czego się spodziewać, to już nie traci sens taki podróż (czyli nie wycieczka do plaży by się opalać, tylko wycieczka po Indie by poznać nową kulturę?)

@Fela podobna akcja była w Mumbaju, z "sprzątaniem" z tym że to były ludzie z slums a nie krowy. A co do akcji z krowami - w kraju gdzie na ogół krowy są "święty", pytanie które wiele zadało...pytanie za milion punkt... Gdzie te wszystkie krowy się podziały? :)



Wyślij zaproszenie do