Temat: kobieta samotnie po Indiach
Marta Warzycka:
Marto, można jechać i można się dobrze bawić, o ile pamięta się o podstawowych zasadach ;). Widziałam na trasie mnóstwo dziewczyn podróżujących samotnie, z wieloma rozmawiałam. Sama też mam doświadczenia... Cóż, rzeczywiście tamtejsi faceci mają lepkie spojrzenia i lepkie ręce, ale to Hindusi, bo już np. wyżej, północ Indii, gdzie plemiona tybetańskie, jest zupełnie spokojnie.
A co do Hindusów, warto być czujną i ostrożną w granicach rozsadku. Zeby ta czujność nie przerodziła się w paranoję i posądzanie ludzi na ulicy o niecne zamiary ;). Indie to nie kraj dzikusów, czekających tylko na kobietę z Zachodu, by ją zgwałcić lub zabić. Jeśli Indie postrzega się w ten sposób, to rzeczywiście lepiej z domu się nie ruszac. Bo cóż... W pysk można dostać u siebie pod blokiem w biały dzień lub czekając na nocny przy Centralnym ;).
Jeśli już mówimy o tej czujności... Owszem, hinduscy mężczyźni mają lepkie ręce i takiż wzrok ;). Nie wszyscy, ale wielu. Dlatego warto być ostrożniejszą. Przyda się ZDECYDOWANA postawa. Jeśli mówisz "nie", to ma oznaczać "nie". Jeśli nie chcesz rozmawiać, nie rozmawiasz. Tylko z kulturą ;).
Np. gdy zaczepiają, mówię, że jestem mężatką. Parę słow o kochającym mężu i koniec rozmowy. Stanowczy z mojej strony. Dziewczyny nawet kupują sobie pierścionki lub obrączki, które pokazują. Ale też bez przesady. Niektórzy podchodzą i naprawdę chcą tylko porozmawiać. Myślę, że natręta można poznać ;).
Gdy takowy natręt już się pojawi najlepiej właśnie zdecydowanie uciąć rozmowę. I odwrócić się, udawać, że gościa się nie widzi. Zawsze, jeśli ów gość już się przykleił do stolika i zapiera,można się przesiąść, dosiąść do innych, albo opuścić lokal. To się sprawdza. Tacy "zaczepiacze" bardzo boją się policji oraz...swoich braci i sióstr (np. gdy zaczepia, można podejść do grupy innych Hindusów lub rodziny z dziećmi i powiedzieć, że ktoś zaczepia). Ostatecznie, jeśli wydaje się niepokonany, woła się policję.
W autobusach lokalnych nocnych bywa, że siedzi się obok takiego,któremu ręce wędrują. Ja odgradzałam się torbą. Raz wstałam i już nie siadałam do końca trasy ;). Szczerze mówiąc, sama nie lubię podróżować autobusami lokalnymi.
Odzież, wiadomo, żadne tam mini czy dekolty ;). Wiele moich znajomych kupuje na miejscu tuniki, tamtejsze. O dziwo, momentalnie rzadziej są zaczepiane. Ja takowych sobie nie kupowałam, ale mój strój to zawsze taki...luźniejszy ;).
W nocy, po zakątkach mniej uczęszczanych się nie ma sensu wałęsać. Ale ta zasada dotyczy wielu miejsc na świecie. Nie tylko przecież Indii ;)
Jeśli taxi w nocy, to z punktu pre paid taxi. Bo zamówiona, rządowa, a więc pewna. Kwitu nie dajesz do ręki, póki nie dojedziesz. Nawet jeśli baaaardzo chcą, a chcą zawsze :).
Tyle. Miłej podróży :)
Felicja
Joanna Felicja Bilska edytował(a) ten post dnia 22.06.09 o godzinie 17:16