Magda R.

Magda R. Główna księgowa

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

W zeszłe wakacje wyjechalam na program Camp America i po obozie wylądowałam w NY. Następnego dnia poszłam już do pracy... pracę znalazłam szybciej niż mieszkanie :-))) Ale facetom dużo łatwiej jest znaleźć pracę - na budowie, przy remontach potrzebują z dnia na dzień. Wystarczy iść na Greeenpoit i kupić polską gazetę...
Ja mieszkałam na Greenpoincie i nie żałuję. Wbrew opiniom nie mieszkają tam tylko Polacy ale za to można kupić polskie jedzenie... co po dwóch miesiącach jedzenia amerykańskich świństw było zbawienne :-)
Na stacjach metra można dostać mapę z liniami metra, więc poruszanie się po mieście nie stanowi problemu, kierowcy autobusów też służą pomocą. Mieszkańcy są zazwyczaj mili i pomocni - przynajmniej ci, których spotkałam... ale jak murzyn chce ci pomóc to nie korzystaj... za cokolwiek chcą 5$ :-) moi znajomi tyle zapłacili za wskazanie kas...pełno takich jest na dworcu - Port Authority.

A Nowy York jest wspaniały dniem i nocą :-) Manhattan, Central Park, Chinatown i przepyszne chińskie jedzenie, mosty, Greenpoint, dzielnica żydowska (że mnie tam nie zlinczowali za noszenie bluzek na ramiączka zamiast długiego rękawa i pod szyję), Harlem i msza w kościele baptystów, fantastyczny zlepek wielu kultur i nacji :-)

Niesamowite jest to że tubylcy na codzień noszą t-shirty I love NY :-)

Ja mam porównanie między Dublinem a NY i uważam, że wszędzie jest tak samo... początki są jakie są, zwłaszcza jeśli nie ma się nikogo na miejscu, tyle że człowiek się uczy radzenia sobie w trudnych sytuacjach, nabiera pewności siebie i każda kolejna zmiana miasta-państwa przychodzi łatwiej...

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

1992 rok, Lipiec.. przyjechalem zeby zostac... co wiedzialem o nYc to tyle co widzialem w TV czy filmach... czyli w tamtych latach nie wiele. 1992 rok byl najgoretrzym latem w stanach od lat... przetlumaczyc to na ich numerki - 100 stopni F i 100% wilgotnosci. Jakie to jest uczucie? Jak by sie chodzilo w personalnej saunie. Po wyjsciu z jakiegokolwiek pomieszczenia jest sie mokrym w ciagu sekund. Mieszkalem w Elizabeth NJ, czyli jakies 25min pociagiem od Manhattanu. Zawitalem tam po paru dniach... pierwsze co sie odrazu w oczy rzuca to wielkosc wszystkiego. Kompletnie disproporcjonalne. Wszystko jest ogromne, oprocz kibli! Do dzisiaj mnie to dziwi. Na poczadku oczywiscie jest to troche obezwladniajace, wielkosc i populacja oraz wielokolorowosc kulturalna i nie tylko. Bylem mlody i ciekawy, wiec oczywiscie pare godzin w miescie nie starczylo, weekendy zazwyczaj zaczynaly sie w piatki po szkole a konczyly niedziele wieczorem po powrocie z NYC. Nowy Jork...
miasto emigrantow, bogaczy i wyrzutkow spoleczenstwa. Kolebka mlodej kultury Amerykanskiej, ktora dopiero nabiera ksztaltow solidnych. W tym momecie jest o wiele trudniej zetknac sie z prawdzimymi Nowo Jorczykami w sytuacjach luznych, gdzie da rade usiasc i pogadac. Mieszkalem przez rok w Lower East Side (dolny, wschodni Manhattan). Co wieczor siedzielismy na progu budynku z piwkiem i paroma znajomymi, przylaczali sie do nas obcy ludzie, przysiadali, pogadali... czasami z baru na rogu wytoczyl sie pijany student NYU wyciagnal z kieszeni skreta i zaczal filozofowac o roznicy ludzi z miasta i malego misateczka z Wisconsin, w ktorym on sie wychowal. Zazwyczaj po paru minutach ktos inny przechodzil z psem i przysiadl sie bo poczul zapach... zawrocil, przyniosl szustke piwa i dolaczyl sie do rozmowy.
Nowo Jorczycy... bardzo ciekawi interesujacy i wolni ludzie... lubia rozmawiac o swiecie. Wielu ludzi ktorzy mieszkaja w LES, czy w Williamsburg czy nawet w Midtown, to artysci, kombinatorzy i jak to by w Polsce powiedzieli "ziomki"... przy ziemi, ale z glowa w chmurach... kazdy ma swoja historie.. wyprawy, wycieczki, podroze ... indie, australia, europa... przy kazdej rozmowie, kazdy zauwaza to co nas laczylo, czasami wybuchaly dyskusje polityczno/religijne... kazdy tutaj ma swoja filozofie zwiazana z tymi tematami...
Udalo mi sie, bo zalapalem sie jeszcze na Nowy Jork jak non stop cos sie dzialo... bary, klubiki, lounge... co dziennie byly imprezy, koncerty i pokazy darmowe... w roznych miejscach... czasami bieglo sie z jednego do drugiego... czasami wystarczylo przejsc sie jedna ulice - klub Wetlands w ktorym odbywaly sie czesto koncerty punk i reagge byl w tym samym bloku gdzie klub Vinyl w ktorym przez lata najlepsi Nowo Jorscy i swiatowi dje przyjezdzali zeby grac dla ludzi za - $10 wstepowe.
Washington Sq Park... to bylo moje ulubione miejsce przez dobrych pare lat... muzycy, akrobaci, breakdancers, odloty i studenci.. tu dowiedziales sie o wszystkim co dzialo sie w NYC danej nocy... spoken word? - znalazles ulotki, koncert niespodzianka red hot chilli peppers? - tutaj o nim wiedzieli, hip-hop - obecny, rave? tez jest... ktory klub ma dzisiaj promocje? znalazles... gdzie otworzyli nowy bar? tez wiedzieli... chcesz posiedziec i obejrzec akrobatow jak tancza i skladaja sie jak joga w pudelko i zamykaja za soba drzwi... tez zobaczysz... a przy okazji mogles poznac Master Lee! Master Lee - samuraj z zawodu... ktory potrafil przeciac ogorka lezacego na twoim brzuchu mieczem samurajskim.... z zawiazanymi oczami! Po nim wyskakiwal Rycerz w pelerynie zrobionej z taniego przescieradla i mieczem drewnianym... krzyczal o honorze i odwadze rycerza! Za jego plecami, bezdomny czlonek tego "cyrku", ubrany w stroj zrobiony ze smieci znalezionych w okolicach parku ... nabija sie z rycerza... zaraz obok, policjant wypisuje mandat za jazde na roweze przez park... musi prosic o dane paro krotnie rzeby przekzyczec kwartet improwizujacy jazz w polnocnym rogu parku, przed ktorym turysci, studenci NYC i przechodnie staja i kiwaja glowami do rytmu... od czasu do czasu jakies male dziecko wyskoczy i zacznie tanczyc ... lub bawic sie z hula hop...
Pare ulic obok parku na St. Mark's (bylej ulubionej ulicy nowo jorkskich punkow) - Kim's Video gdzie neurotyczni megalomanie moga kupic muzyke do godziny 24... mieszanka wszystkiego co indy na cd czy vinylowych plytach dekoruje sciany... a sprzedawcy w dreadach moga gadac z toba godzinami o plycie ktora kupujesz... po wyjsciu morzesz zachaczyc o tanie sushi miejsce lub Mamoons - najleprze miejsce na falaffel w NYC... Thompkins sq. park... gdzie prostytutki sprzedaja sie za grosze rzeby kupic heroine od znajomego na drugim koncu ulicy... Thompkins sq. jest tez domem wielu Polskich bezdomnych... siedza na zachodnim koncu, na laweczce zaraz gdzie St. Marks krzyzuje sie z Avenue A... klna, krzycza i tlucza butelki.... to juz Alphabet city... gdzie na slupach z ogloszeniami znajdziesz ludzi szukajacych zaginionych psow i sprzedajacych kamizelki kulootporne ($350 lekko urzywana - cokolwiek to mialo znaczyc)... tutaj nie znajdziesz juz studentow, lub yuppies... chyba ze szukaja szybkiego fixu, lub guza...
Mid town... sklepy, sklepiki, dziury w scianach gdzie mozna kupic wszystko od mp3 player, czapki, plaszcza, glosnikow samochodowych, telewizorow, koszulki z rysunkiem pistoletu i napisem "welcome to new york, now duck motherfucker!" po rzeczy mniej legalne, o ktorych dowiadujesz sie jak przejdziesz na zaplecze...

ah zreszta.. mogl bym dlugo o tym pisac... jest to miasto... wielkie miasto ... 8 milionow ludzi...

ktos napisal - "nie pytaj czarnych o pomoc" - typowy Polski rasizm... $5? nie wiem... 15 lat i ani razu sie z tym nie spotkalem... pracuje tutaj i spedzam wiekrzosc dnia tutaj... i jeszcze nikt nie poprosil mnie o kase za pomoc...
Bronx? tak.. nie jest az tak zle... ale przeciez gdzie nie pojedziesz na swiecie, znajdziesz miejsca w miastach gdzie nie trzeba chodzic...
Magda R.

Magda R. Główna księgowa

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

ktos napisal - "nie pytaj czarnych o pomoc" - typowy Polski rasizm... $5? nie wiem... 15 lat i ani razu sie z tym nie spotkalem... pracuje tutaj i spedzam wiekrzosc dnia tutaj... i jeszcze nikt nie poprosil mnie o kase za pomoc...

To chyba mnie źle zrozumiałeś.... nie jestem rasistką tylko przestrzegam przed takimi ludźmi.... oni sami wyszukują zagubionych, podchodzą i się pytają czego szukasz (gł.na dworcu) i każą sobie zapłacić za "pomoc"... i co nie zapłacisz kiedy pełno takich wokół... wszyscy moi znajomi zapłacili ze strachu....

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)


nie jestem rasistką tylko przestrzegam przed takimi ludźmi....

haha... tzn. jak wszedzie gdzie nie wyladujesz.

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

mój pierwszy raz w NYC był 4.5 roku temu.
Byłam studentką i poleciałam na zaproszenie kuzyna, który mieszka tam 13 lat i z którym poznałam sie pół roku przed moim wyjazdem.
Ponoć oczarowany moją osobą postanowił dac mi szansę na zarobek na studia (znalazł pracę), stwierdził, że jako jedyna z całej rodziny "sobie poradzę" w tym wielkim mieście.
Tak tez było-po 2 tygodniach mojego pobytu w NYC kuzyn spakował sie i udał do Polski na urlop zostawiając mnie samą...

Wtedy dopiero poznałam miasto:) Choc sama samiuteńka dałam radę, nie bałam się! To były rewelacyjne 3 miesiące! Wrócę tam z mężem jak tylko zniosą nam wizy :)Katarzyna Balcerzak edytował(a) ten post dnia 26.03.08 o godzinie 09:50

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Mój pierwszy raz to kwiecień/maj 2006. Pierwsze wrażenie to oczywiscie widok Manhattanu z okien samolotu. Później kolacja w Chart House Restaurant w Weehawken nad Hudson River z pięknym widokiem na Manhattan. Jednak najwieksze pierwsze wrazenie zrobila na mnie "dziura" po WTC, ktorą zobaczylem ... od spodu tj. z okien kolejki Path, ktora ma swoja stacje wlasnie w tej dziurze. Ciarki mnie przeszły i nogi zmiękły gdy to zobaczylem po raz pierwszy i to właśnie z takiej perspektywy. Spore wrażenie zrobil na mnie także pomnik ofiar Katynia w Jersey City nad brzegiem Hudson River. Nastepnie spędziłem bite 2 tygodnie zaliczając żelazne punkty turystyczne, m.in.: Ellis Island, Statuja, Empire, Brooklin Brigde, Seaport, Central Park, Rockefeller Center, Times Square, China Town, Madison SG, Grand Central Terminal, Museum of Natural History, Metropolitan Museum, spektakl "Rent" na Broadway'u, Intrepid Sea Air & Space Museum i wiele tym podobnych miejsc w tym oczywiscie także Macy's i inne fantastyczne sklepy :). Poza tym codziennie wtapiałem sie w asfalt i przygladalem sie życiu tego miasta zaglądajac w różne "zakamarki" tj. miejsca, które sa i ktorych nie ma w przewodnikach :).

Rok pozniej wyjechalem za ocean na 3 tyg. ale w samym NY bylem tylko 5 dni i m.in. zaliczylem rejs statkiem dookoła Manhattanu - super atrakcja.

W planach jest juz kolejna wizyta w NY. Tym razem chce zaliczyc m.in. lot helikopterem nad Manhattanem :).Witek Krychowski edytował(a) ten post dnia 26.03.08 o godzinie 12:28

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Pierwszy raz do Nyca przyleciałem we wrześniu 1998 r. na kurs językowy. Zamówiona jeszcze w Warszawie taksówka zawiozła mnie do Parkchester, na Unionport Rd. I zaczeło się... "Welcome to Bronx" :))) Taksówkarz Rosjanin który gadał ze mną perfekcyjnym angielskim nawet nie wysiadł z auta, otworzył mi tylko bagażnik, skasował 120 baksów i prędko odjechał. Na karteczce miałem adres gdzie mieszkam - tylko z numerem domu, a to było oczywiście blokowisko - a nie dzielnica willowa której się spodziewałem. Facetki u której miałem mieszkać nie było na liście lokatorów a zaczepiani przezemnie pod blokiem ludzie (patrzący się na mnie jak na białego idiotę:) nie kojarzyli jej nazwiska. Przechadzałem się po tym uroczym osiedlu z wielką walizką i torbą z laptopem jakieś trzy godziny myśląc co robić i co ze mną będzie... Oczywiście miejscowe chłopaki oferowali pomoc: "need help?", "lookin' for somethin' meeen?'" i-tak-dalej:) Z budki zadzwoniłem do swojej dziewczyny i opowiedziałem co się dzieje. Robił się już późny wieczór i miałem zamiar zatrzymać radiowóz i spać na policji, na szczęście zagadał do mnie wracający do domu mój sublokator z Tokio - usłyszał obcy język i skojarzył mnie z osobą której się spodziewał. Nasza gospodyni pojawiła się w mieszkaniu około 22 i kiedy mnie zobaczyła, przypomniała sobie, że "faktycznie dziś miałem przyjechać"... Dodam jeszcze, że następnego dnia, po zajęciach w szkole pod moim blokiem zastrzelili jakiegoś kolesia, jak wysiadłem z autobusu był już zapakowany w czarny worek, dookoła było mnóstwo policji...

Potem byłem w NY sześć razy i każda podróż z JFK albo Newark jest oddzielną opowieścią, innym razem powiem :)))

z nowojorskim pozdrowienim
oleks.
Rafał D.

Rafał D. Head of Production,
Locon Sp. z o.o.

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Haha świetna historia! :D

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

haha.. zaraz po tym jak napisal $120 za taxowke to wiedzialem ze reszta tez dobra bedzie hahaha.. przeplaciles 2 razy haha....
ale tak to w bajkach wlasnie bywa ;)
a moze powiedzial bys co to za kurs jezykowy byl, w ramach ostrzezenia...

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

kurs był OK, poprostu płaciłem frycowe za nieznajomość miasta. Następnym razem zawsze brałem autobus do PennStation za około 8-10 dolarów i dalej metrem+autobusem do domu. A w Parkchester już nigdy potem nie mieszkałem - miałem lepszą miejscówkę w okolicy VanCortland Park :)))

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Mój pierwszy raz w NYC miał miejsce w 2002 r. Byłam wtedy przed maturą. Pojechałam na kurs językowy do Bostonu, a przy okazji na dłuższy weekend do NYC...

Miasto mnie zachwyciło. Zawsze wyobrażałam sobie, że musi przytłaczać,a tu... taka niespodzianka... mimo, że budynki wielkie, ruch wielki, gwar, to mnóstwo przestrzeni dla ciała i ducha! inności wszelakich! koncepcji! działani! Zaparło mi dech w piersiach.

nie ma co opowiadać o zwiedzaniu. oczywiście zaliczyłam i muzea i 5avenue i metro i żółtą taksówkę i rikszę..., etc. ale najciekawiej było w nocy.

Koniecznie chciałam pójść do jakiejś jazzowej knajpki, tylko że mając (aż ;) ) zaledwie 18 lat, wg. prawa USA nie mogłam pić jeszce alkoholu, a co za tym idzie nie chciano wpuścić mnie do niektórych knajp. Szwędając sie tak po manhattanie skręcaliśmy do pierwszych z brzegu uliczek. z lanserskich, drogich w sąsiadujące niemal slumsowe.. Przechodziliśmy taką jedną, pod rusztowaniem na którym siedziała grupka dzieciaków w moim wieku. Nieważne że było koło 1a.m.;) ...kiedy zobaczyłam w ręku jednego z chłopców "gnata" serce skoczyło mi do gardła. siłą rzeczy przyspieszyliśmy kroku.

natomiast w drodze powrotnej, łapiąc około 3.30/4.00 a.m ostatnie metro okazało się że owszem, jesteśmy na dobrej wysokości wyspy tyle, że nasz hotel leży po drugiej stronie central parku.

ja z niedawno kontuzjowaną nogą (co zdecydowanie utrudniłoby mi potencjalną ucieczkę) i Shaoun - człowiek, który nie skrzywdziłby nawet muchy... i przeprawa przez CP wśrodku nocy.

od razu wyobraźnia zaczęła działać i przypomniały mi się sceny i teksty z miliona filmów, gdzie CP był miejscem napadów, kradziezy, gwałtów i morderstw...

na szczęście jedyny kloszard, który nas zaczepił zapytał tylko o godzinę ;)

do hotelu dotarliśmy troche zmęczeni ale cali i zdrowi :)

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Tomasz T. Z.:
A może ktoś ma doświadczenia z Londynu i Nowego Yorku i mógłby porównawczo opisać? :)

Interesują mnie wszystkie kwestie: wiza, zarobki, wydatki, codzienny dojazd do pracy, jedzenie, zabawa, ludzie... wszystko

Mieszkalem i pracowalem zarowno w Londynie jak i w NY i kazde z tych miast ma swoje plusy i minusy.

Plusy NY:
- ironicznie wieksze poczucie przestrzeni;
- roznorodnosc wszystkiego -- jedzenie, kultury, rasy, itd.;
- gwiazdy na ulicach;
- wszystko relatywnie tanie;

Uśmiechnąłem się gdy przeczytałem to tanie. Początek roku 2006, a więc:
- Dolar ciut ponad 3 zlote.
- W Polsce Marlboro kosztuje 6,5.
- Wcześniej spędziłem 3 tygodnie na Florydzie, gdzie za Marlboro płaciłem 3 dolary.

A tu idę sobie ulicą (nie pamiętam którą, w każdym bądź razie na Manhattanie), a tu nad sklepem wielka tablica z informacją, o promocyjnej cenie papierosów "tylko" 6,49 dolara ;).

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Pierwszy raz był w 2006 roku i byłem lekko przestraszony....

Teoretycznie słyszałem że w NY się zmienił i stał się "bezpiecznym" miastem, ale gdzieś w podświadomości tłukła się wizja NY ze starych filmów o mafii, ogromna przestępczość i tak dalej.
Na miejscu miał mnie odebrać kuzyn, a ze względu na to że pracował i uczył się wieczorami, zorganizowałem przylot tak żeby jak najmniej przeszkadzać mu w jego planach. Lądowanie było zaplanowane było na 23:00. Zanim odebrałem bagaż i tak dalej była 24:00.
No i okazuje się, że nie da rady po mnie wyjechać i muszę dotrzeć do jego mieszkania samodzielnie.
No i jechałem metrem z kilkoma przesiadkami i z duszą na ramieniu :) wypatrując każdego kto będzie chciał zabrać mi aparat, pieniądze itp.

Wszystko oczywiście skończyło się dobrze. Po tym jeszcze wiele razy jeździłem w dzień/nocą po NY i teraz nie mogę się doczekać kolejnej możliwości :).

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Uśmiechnąłem się gdy przeczytałem to tanie. Początek roku 2006, a więc:
- Dolar ciut ponad 3 zlote.
- W Polsce Marlboro kosztuje 6,5.
- Wcześniej spędziłem 3 tygodnie na Florydzie, gdzie za Marlboro płaciłem 3 dolary.

A tu idę sobie ulicą (nie pamiętam którą, w każdym bądź razie na Manhattanie), a tu nad sklepem wielka tablica z informacją, o promocyjnej cenie papierosów "tylko" 6,49 dolara ;).

Nie chcialem powiedziec ze absolutnie to jest tanie miasto, tylko ze relatywnie jest tanie. Dla kogos kto pracuje i wydaje w NY zycie jest tansze niz dla kogos kto pracuje i wydaje w np. Londynie.

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Tomasz T. Z.:
Uśmiechnąłem się gdy przeczytałem to tanie. Początek roku 2006, a więc:
- Dolar ciut ponad 3 zlote.
- W Polsce Marlboro kosztuje 6,5.
- Wcześniej spędziłem 3 tygodnie na Florydzie, gdzie za Marlboro płaciłem 3 dolary.

A tu idę sobie ulicą (nie pamiętam którą, w każdym bądź razie na Manhattanie), a tu nad sklepem wielka tablica z informacją, o promocyjnej cenie papierosów "tylko" 6,49 dolara ;).

Nie chcialem powiedziec ze absolutnie to jest tanie miasto, tylko ze relatywnie jest tanie. Dla kogos kto pracuje i wydaje w NY zycie jest tansze niz dla kogos kto pracuje i wydaje w np. Londynie.

A jeszcze lepiej pracowac w NYC ale mieszkac w NJ za cene jedno sypialnego apartamentu mozesz miec dom w NJ ;) wszystko jest relatywne, tak Einstein kiedys powiedzial.

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Mariusz Pniewski:
Pierwszy raz był w 2006 roku i byłem lekko przestraszony....

Teoretycznie słyszałem że w NY się zmienił i stał się "bezpiecznym" miastem, ale gdzieś w podświadomości tłukła się wizja NY ze starych filmów o mafii, ogromna przestępczość i tak dalej.
Na miejscu miał mnie odebrać kuzyn, a ze względu na to że pracował i uczył się wieczorami, zorganizowałem przylot tak żeby jak najmniej przeszkadzać mu w jego planach. Lądowanie było zaplanowane było na 23:00. Zanim odebrałem bagaż i tak dalej była 24:00.
No i okazuje się, że nie da rady po mnie wyjechać i muszę dotrzeć do jego mieszkania samodzielnie.
No i jechałem metrem z kilkoma przesiadkami i z duszą na ramieniu :) wypatrując każdego kto będzie chciał zabrać mi aparat, pieniądze itp.

Wszystko oczywiście skończyło się dobrze. Po tym jeszcze wiele razy jeździłem w dzień/nocą po NY i teraz nie mogę się doczekać kolejnej możliwości :).


Nowy Jork jest bardzo bezpiecznym miastem. Nie moge nawet powiedziec "w porownaniu do..." bo po prostu jest bezpieczny. Oczywiscie, tak jak w kazdym wielkim miescie, sa miejsca, ktore sa mniej bezpieczne, ale jak ktos jest normalnym czlowiekiem z glowa na karku i odrobina chlopskiego rozumu. Jeszcze ani razu nie bylem w sytuacji, kiedy musialem martwic sie o swoje zdrowie, zycie czy posiadlosc tutaj. Niemniej jednak, nie mowie ze ulice sa zlotem wykladane. Dam przyklad taki:
Pare lat temu, mloda dziewczyna z jakiejs tam wioski na zachodzie/centralnym rejonie stanow, przyjechala do NYC zeby byc aktorka. Mieszkala na Brooklinie, dzielnicy, ktora sie w tym momecie bardzo rozwija, ale takze jest to wielka dzielnica, gdzie mozesz w sumie sie naciac. Rozwoj Brooklinu daje ludzia z innych czesci kraju takie falszywe poczucie bezpieczenstwa. Wiec, ktoregos wieczoru szla ze swoim facetem w Manhattanie i na przeciwko nich szla grupa mlodocianych ludzi, jedno do drugiego, chlopaczek z tej grupy skonczyl z jej faceta portfelem w reku. Chlopak mial 16 lat ale w reku trzymal pistolet, ona spojrzala sie na niego i zapytala sie "Co zrobisz? Zastrzelisz mnie?" tonem raczej nie pytajacym lecz zarzucajacym... no wiec jak myslicie to sie skonczylo?
Chlopak jest w pudle, dostal dozywocie, ona jest w innym pudle...
tutaj jest historia
http://en.wikipedia.org/wiki/Nicole_duFresne

Wiec roznie bywa... ale tak jak mowilem, ja sie w NYC czuje bezpiecznie, i zawsze sie tak czulem.Rafal Wolk edytował(a) ten post dnia 15.04.08 o godzinie 17:20

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Czerwiec 2006, lot z Frankfurtu do New Wark, długi korek i rzeka yellow cabs, panorama Manhattanu wyrasta z wody za lekką mgiełką... potem dłuuuugi tunel, przyprawiające o zawrót głowy drapacze chmur przysłaniające niebo, gdzieś tam mignął Empire State Building błyszcząc w słońcu. Następnie wysiadka pod Columbia University i... pierwszy oddech nowojorkim powietrzem - gorące, wilgotne, można rzec gęste. Echo radiowozu odbija się gdzieś od betonowych gmachów. Wieczorny spacer na Time Square, tłumy ludzi, wszystkie języki świata i szaleństwo neonów, długich limuzyn, ludzi wyciągniętych z teledysków i holywoodzkich produkcji... Każdy odgłos, każda rzecz, wszystko jest tak inne, tak cudowne i niesamowite. Jest gorąco, mżawka, klaksony yellow cabs, schodzimy do subway'a. Duszno, jeszcze bardziej gorąco, tłoczno. Bilet okazał się rozmagnesowany i bramka nie chce mnie przepuścić. Podchodzi jakiś koleś w marynarce i podaje mi swój bilet - "Try with this". Udało się. Ile jestem panu winien? "Come on dude, welcome to New York City!"
Wrócę tu za dwa miesiące by wjechać na szczyt Empire State, popłynąć na Staten Island, kupić jakiś drobiazg dla bliskich na 5th Avenue, założyć koszulkę z napisem I love NY, na zawsze zostawić duszę i marzyć by wrócić i stać się jednym z nich.
Robert M.

Robert M. Film Production

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

mój 1 raz w NYC miał miejsce w 1992 roku, czyli jakies 16 lat temu :-)

wtedy miasto syfu, narkotyków, przestepczosci, seksu....

teraz cacy :-)

konto usunięte

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Robert M.:
mój 1 raz w NYC miał miejsce w 1992 roku, czyli jakies 16 lat temu :-)

wtedy miasto syfu, narkotyków, przestepczosci, seksu....

teraz cacy :-)

A ile czasu tam spedziles wtedy? Bo dla mnie prawdziwy Nowy Jork umarl wlasnie w tamtych czasach... z miasta ktore bylo dla kazdego, zmienilo sie w miasto dla bogatych. Teraz tez sa narkotyki, przestepczosc i seks, tylko wyzszej klasy.
Robert M.

Robert M. Film Production

Temat: Wasz pierwszy raz w New York City :)

Wtedy byłem tam jakis 4 miesiace i mialem 12 lat wiec nic z tych uciech niestety nie sprobowalem...

ps. masz racje z całą resztą... jedyny plus to bezpieczenstwo.

Następna dyskusja:

New York City from Above




Wyślij zaproszenie do