Temat: Referendum w sprawie odwołania Prezydenta Frankiewicza
Na stronach rynkowy.pl można przeczytać racje obu stron - ponieważ referendystów nie da się cytować to przekleję odpowiedź Pana Prezydenta.
Dziękuję Redakcji „Informatora Rynkowego” za udostępnienie mi swoich łamów. Z ciekawością przeczytałem ubiegłotygodniowy tekst jednego z inicjatorów referendum. Liczyłem, że poznam argumenty moich oponentów i będę miał okazję się do nich merytorycznie odnieść. Niestety, zawiodłem się.
Obok dosyć interesującego, acz niepozbawionego uproszczeń wywodu o demokracji ateńskiej nie dowiedziałem się zbyt wiele. Pojawiła się natomiast lista zarzutów, które są powtórzeniem tych z uzasadnienia wniosku o referendum. Oczywiście chętnie się do nich odniosę, chociaż mam nieodparte wrażenie, że stawia się mnie w sytuacji, w której muszę odpowiadać na anegdotyczne pytanie: „Kiedy przestał pan bić żonę?”.
Zatem do rzeczy. Pyta Pan Pieczyrak, „czy po blisko 20 latach transformacji nie nadszedł już czas, aby zweryfikować pewne kierunki rozwoju naszego miasta? I o to, czy nie czas, aby oprócz wskaźników makroekonomicznych wziąć również pod uwagę problem jakości życia w naszym mieście”. Cieszy mnie, że mimo wszystko organizatorzy referendum dostrzegają, że wskaźniki makroekonomiczne mają się w Gliwicach dobrze. Fakt, miasto przeżywa bezprecedensowy okres prosperity. Gdy przypomnimy sobie, że startowaliśmy na początku lat 90. z pozycji jednego z biedniejszych miast województwa, mamy wszyscy powód do dumy.
W ciągu kilkunastu lat staliśmy się jednym z regionalnych liderów.
Było to możliwe dzięki wspólnemu wysiłkowi wszystkich gliwiczan, ale również, może zabrzmi to nieskromnie, dzięki decyzjom samorządu, które procentują po latach. Lokalizacja Opla, utworzenie gliwickiej podstrefy KSSE, wywalczony korzystny przebieg autostrad. Wszystkie te przedsięwzięcia miały swoich głośnych oponentów, a po latach okazały się bardzo korzystne dla miasta.
Nie zgadzam się z populistycznym szantażem zastosowanym przez Pana Pieczyraka.
Nigdy nie jest tak dobrze, żeby można było nierozsądnie przejadać owoce wzrostu. Co ciekawe, właśnie to środowisko wzięło sobie na sztandary hasło „zrównoważonego rozwoju”. Teraz zdaje się proponować zarzucenie wysiłków o rozwój gospodarczy na rzecz poprawiania jakości życia. Na takie myślenie nigdy nie będzie mojej zgody. Dopóki będę prezydentem tego miasta, będziemy dalej konsekwentnie robić i jedno, i drugie. Zabiegać o rozwój gospodarczy po to, by mieć środki na podnoszenie poziomu życia mieszkańców.
Do tej pory wyremontowaliśmy i wybudowaliśmy dziesiątki kilometrów dróg, utworzyliśmy nowe tereny rekreacyjne, wybudowaliśmy hale sportowe, sale gimnastyczne, dwa baseny. Inwestowaliśmy w kulturę – Gliwicki Teatr Muzyczny i Muzeum to placówki w świetnej kondycji finansowej, a ich oferta ma już regionalny wymiar. Remontowaliśmy szkoły, utworzyliśmy jeden z najlepszych w kraju programów budownictwa społecznego.
Mógłbym długo wymieniać, liczę jednak, że gliwiczanie mają pamięć na tyle dobrą, by widzieć, jak bardzo na korzyść miasto zmieniło się w ostatnich latach. Pyta Pan Pieczyrak dlaczego nie powstają nowe ośrodki sportowe?. Otóż powstają. Oto konkrety – w ubiegłym tygodniu podpisano umowę na budowę 50-metrowego basenu olimpijskiego na Kąpielisku Leśnym. Będzie on gotowy jesienią przyszłego roku. Rozstrzygnięto również przetarg na opracowanie dokumentacji technicznej krytej pływalni w Sośnicy w połowie lipca zobaczymy pierwsze wizualizacje obiektu. Obok tego mamy w planach budowę kolejnych 3 hal sportowych, nowoczesnego miejskiego stadionu piłkarskiego oraz hali widowiskowo-sportowej Podium – obiektu unikalnego w skali kraju.
Co do pozostałych pytań Pana Pieczyraka. Sklepy przy ul. Zwycięstwa znikają dlatego, że handlowcy, którzy wykupili je od miasta, argumentując, że tylko w ten sposób będą w stanie konkurować z zagranicznym kapitałem, zamiast rozwijać działalność, sprzedają lokale.
Tiry jeżdżą ludziom pod oknami w całym kraju.
W Gliwicach już niebawem rozwiążemy ten problem, rozbudowując układ komunikacyjny, a nie posługując się sztuczkami prawnymi. W naszym mieście zamknięto nie wiele, a jedną szkołę. Jednocześnie wydano ogromne środki na remonty innych placówek.
Pisze Pan Pieczyrak, że zamykane są szpitale. To nieprawda.
Reforma gliwickich szpitali – mimo problemów – zakończyła się sukcesem. Jesteśmy w tej dziedzinie stawiani innym za wzór. Nie likwidowaliśmy domów kultury. Sytuacja wspomniana przez Pana Pieczyraka dotyczy sprzedaży budynku, w którym mieściła się restauracja, a nie dom kultury. Jest wręcz odwrotnie, powstają nowe lokalne placówki kultury, nowe oddziały Biblioteki Miejskiej.
Zabytkowe budynki należące do miasta są remontowane w tempie, na jakie pozwala nasz budżet. Sugeruję wycieczkę do jednego z sąsiednich miast i porównanie sytuacji.
W kwestii brudu. Fakt, w centrum miasta nie jest pod tym względem najlepiej. To jednak wkrótce się zmieni. Nowy naczelnik wydziału odpowiedzialnego m.in. za kwestię sprzątania przedstawił mi ostatnio szereg pomysłów na rozwiązanie tego wstydliwego problemu.
Na koniec kwestia drzew. Pan Pieczyrak od dawna jak mantrę powtarza jaka to niespotykana tragedia spotyka gliwicką zieleń.
Epatuje liczbą 12 tys. drzew wyciętych w ubiegłym roku. Warto jednak obnażyć pewną manipulację samozwańczych ekologów. W 2007 roku Urząd Miejski rzeczywiście wydał pozwolenia na wycinkę 12 461 drzew w Gliwicach. Tyle że 7 127 z nich dotyczyło drzew rosnących na hałdzie przy ul. Pszczyńskiej. Hałdzie która jest rozbierana w związku z projektem Nowe Gliwice. Takie są twarde fakty. Dla porządku dodam, że wycinki, które są z różnych powodów nieuniknione rekompensowane są z nawiązką nasadzeniami zastępczymi.
Gliwice są miastem sukcesu. Sukcesu, z którego wszyscy możemy być dumni, a którego czuję się współautorem. Zmiany zawsze mają swoich oponentów, dobrze, gdy dzięki protestom można uniknąć błędów. Bo przecież nikt nie jest nieomylny i w ciągu tych kilkunastu lat ja również nie uniknąłem pomyłek. Autorzy wniosku o referendum nie przedstawiają jednak realnej alternatywy dla tego, co do tej pory zostało zrobione w mieście. Twierdzą, że zależy im na rozpoczęciu debaty. Szkoda, że używają do tego kłamliwych i demagogicznych zarzutów. Nie wróży to dobrze tej oczekiwanej debacie. Chętnie bowiem przekonałbym się, co w opinii mieszkańców można było zrobić lepiej. Z pokorą oddaję się do dyspozycji gliwiczan – proszę ocenić, czy rzeczywiście w naszym mieście jest tak źle, jak twierdzą pomysłodawcy referendum. I co chyba ważniejsze, czy przedstawili oni realny pomysł na poprawę tej sytuacji?
Zygmunt Frankiewicz
Marcin Wilczek edytował(a) ten post dnia 08.07.08 o godzinie 14:01