Temat: co nowego w Gliwicach?
Przez ostatnie lata do portu w Łabędach zawijały tylko barki z węglem. Dzięki otwartej w sobotę marinie turystycznej portowy basen znów zaroi się od wodniaków.
Gliwicka marina powstała na nabrzeżu portowego basenu nr 1. Od soboty można tu przycumować łódkę, skorzystać z sanitariatów, załatwić wszystkie formalności w bosmanacie i zjeść posiłek w kantynie. Za kilka tygodni ruszy też sklep z żeglarskim oprzyrządowaniem.
Marina to prywatne przedsięwzięcie, pomysł Ewy Sternal, która w Gliwicach prowadzi m.in. sklep żeglarski. Sternal porozumiała się ze Śląskim Centrum Logistyki, które zarządza portem w Łabędach, i wydzierżawiła kawałek nabrzeża nad jednym z basenów. W ciągu kilku miesięcy powstała marina, która będzie turystycznym zapleczem dla miłośników sportów wodnych.
- W regionie jest wielu miłośników żeglarstwa, ale do tej pory wszyscy żyli w przeświadczeniu, że żeby popłynąć gdzieś dalej, trzeba jechać na Mazury. Nawet sami gliwiczanie często nie wiedzą, że mamy w mieście port. Zapomnieli o tym, bo przez lata to miejsce było zamknięte dla zwykłych żeglarzy. A z Gliwic najpierw Kanałem Gliwickim, a potem Odrą można dopłynąć do Wrocławia, a dalej do Berlina i całej Europy - wylicza Sternal.
O tym już w sobotę mogli się przekonać mieszkańcy, którzy przyszli na otwarcie mariny. Na wodzie czekało pięć mniejszych łodzi motorowych, a za kilka dni przybędą trzy większe. To tzw. houseboaty, czyli łodzie, na których można spać i mieszkać. W sobotę darmowe rejsy dla dzieci odbywały się tylko w basenie portowym, ale niektórzy już ostrzyli sobie zęby na kolejne dni.
- Właśnie dowiedzieliśmy się, że w ciągu jednego dnia da się dopłynąć do Kędzierzyna-Koźla i z powrotem, a w trzy dni można być we Wrocławiu. Pokonywanie śluz na kanale, a potem rejs po Odrze to może być świetna przygoda. Chyba wypożyczymy jedną z łódek za kilka dni, bo mamy wolne. Tym bardziej że w przypadku małych łódek nie potrzeba żadnych uprawnień - snuł plany Kamil Zuba, który na otwarcie mariny przyjechał z Zabrza.
Na otwarcie gliwickiej mariny przyszli też nestorzy gliwickiego żeglarstwa. - To dla nas wielkie święto, kiedy możemy oglądać pełne ludzi nabrzeże basenu portowego. Tym bardziej że Gliwice mają wielkie tradycje żeglarskie. Tutaj został zwodowany jacht Politechniki Śląskiej "Asterias", który potem opłynął dwa razy kulę ziemską - wspominał Tadeusz Tkaczyk, kapitan żeglugi jachtowej.
Sternal zapowiada, że jeśli zainteresowanie wodniaków będzie duże, to sprowadzi jeszcze większe houseboaty, które kilkuosobowej załodze umożliwiają komfortowy rejs. Martwi ją tylko jeden problem. - W niedzielę, kiedy ruch turystyczny jest największy, śluza jest zamknięta, bo barki z węglem nie pływają. Wtedy możliwe są tylko rejsy po porcie. Prowadziliśmy rozmowy z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej, żeby umożliwić korzystanie z nich także w niedzielę, ale na razie bez rezultatu. Liczymy, że jednak zmienią zdanie - mówi.
gazeta.pl