Temat: Najlepsze miasto do życia w Polsce !!!
A mnie nie lubi sąsiadka z trzeciego piętra i co robi nasza władza? Nic! Skandal! Żądam zwołania sesji Rady Miasta na ten temat!
A tak tytułem wspomnień, to coś Wam powiem (szczególnie Michałowi :))
To było gdzieś w połowie lat 80-tych. Usiłowałem zarejestrować działalność gospodarczą, więc łaziłem do Urzędu stale i wciąż. Papierków potrzeba było mnóstwo, jakieś zaświadczenia od komitetów blokowych i tym podobne historie.
Jednak trafiła mi się rzecz, która wynagrodziła mi wszystkie trudy i starania :)
Wydział, do którego łaziłem przyjmował petentów raz w tygodniu (!!!) , w środy.
Brakowało mi tylko jeszcze zgody Wydziału na coś tam (papierek z jednym zdaniem), więc kazano mi przyjść za tydzień. O napisaniu jednego zdania od ręki mowy nie było :)
Przychodzę za tydzień, pokój pustawy, za to zza drzwi drugiego dobiegają śmiechy, chichoty i inne oznaki dobrej kondycji emocjonalnej pracownic :)
W końcu pojawiła się jakaś Władczyni Mojego Losu, nieco zniesmaczona, że przerwałem jej rozwijanie więzi międzypracowniczych, zbrodniarz jeden. Zapytała o co chodzi. Mówię, że miałem odebrać zezwolenie.
Pani przywołała na oblicze wyraz sugerujący myślenie, a potem zaproponowała:
- A może pan przyjdzie za tydzień, bo ... wie pan... mamy dziś imieniny koleżanki....
Jakby ktoś nie wierzył, to na szczęście, mam świadka :) :)
Odpowiedziałem, że może w takim razie ja skoczę po kwiatki i pół litra, a ona niech w tym czasie napisze to zezwolenie (jedno zdanie, mać!)
Pani spojrzała na mnie jakbym jej ojca i matkę zabił, pogmerała w biurku i ... dała mi ten papierek, który jak się okazało, był już gotowy.
Tę opowieść Michał powinien wydrukować na firmowym papierze i dawać ją nowym pracownikom razem z angażem :) :)
A sukces Gdyni, to sukces sposobu myślenia. Jak się w trajtku słyszy dyskusje pań po 70-tce zachwyconych przebudową węzła w śródmieściu, to nie można się nie uśmiechnąć :) A od uśmiechu wszystko się zaczyna :)