Roza G. Export Area Manager
Temat: Gdyńscy kierowcy ZKM
Witam.W dniu dzisiejszym byłam świadkiem zdarzenia, które naprawdę wstrząsnęło mną i dlatego zdecydowałam się napisać tego maila. O godz. 7:30, gdy wszyscy śpieszą się do pracy, a dzieciaki stoją na przystankach i czekają na autobusy nie trudno o korki na naszych drogach. Tak samo było w dniu dzisiejszym, gdy jechałam samochodem do pracy. Na wysokości Chwarzna Apollina zauważyłam biegnącego chodnikiem chłopca w kierunku Witomina. Domyśliłam się, że chłopiec śpieszy się do szkoły. Przede mną jechał autobus o nr 160 (numer identyfikacyjny: 2039, natomiast nr rejestracji nie zdążyłam spisać), który wyruszył z Chwarzna w kierunku Gdyni o godz. 7.26 (wg rozkładu jazdy). Jadąc powoli za tym autobusem, mijając obwodnicę cały czas w lusterkach widziałam biegnącego chłopca, który bardzo się starał nie zwalniać tempa. Gdy autobus zaczął zjeżdżać do zatoczki przy przystanku Okrężna II, zrozumiałam, że ów biegnący chłopiec (podkreślam trasę jaką musiał pokonać – Chwarzno Apollina – Okrężna II) biegnie na autobus, który jedzie przede mną. Cały czas obserwowałam chłopca – prędkość samochodu dzięki naszym korkom mi na to pozwalała – i widziałam, że szanse są ogromne by chłopiec zdąrzył, gdyż na przystanku było bardzo dużo ludzi. Gdy autobus wjechał do zatoczki ja się znalazłam na równi z autobusem ale tym razem, aby pomóc chłopcu wjechałam przed autobus (nie ustępując pierwszeństwa) aby on nie odjechał przed nosem temu dzieciakowi. Podkreślam, że o godz. 7.30 na Chwarznie droga jest trochę zakorkowana, a więc ruch jest ograniczony. Gdy stałam przed autobusem widziałam w lusterku, że kierowca włączył już kierunkowskaz, próbując włączyć się do ruchu, ale nie szło mu to zbyt szybko, gdyż za mną już też stały samochody. W tym czasie gdy autobus stał jeszcze w zatoczce z włączonym kierunkowskazem chłopiec pukał do drzwi od strony kierowcy, ale ten z zimną krwią spojrzał na chłopca, beztrosko ruszył ramionami i odjechał po paru sekundach.
Byłam w szoku, gdy zobaczyłam całe to zajście. Przecież to dziecko nie sposób było nie zauważyć w lusterku, gdy biegł za autobusem, przecież nic by się nie stało złego gdyby kierowca wpuścił chłopca?
Szanowni Państwo! Jest mi ogromnie przykro, że tacy kierowcy jeżdżą po naszych gdyńskich drogach. Miałam ochotę wysiąść z samochodu i zatłuc tego kierowcę. Nie miał ani gram serca i wyrozumiałości. W ZKMie pracują różni kierowcy i nie raz spotkałam się z OGROMNĄ uprzejmością. Co więcej – zawsze uważałam, że w Gdyni są najuprzejmiejsi kierowcy ZKM, ale po dzisiejszym zdarzeniu muszę powiedzieć, że to było żałosne.