Temat: Gdynia: Park im. Kaczyńskich w Gdyni
Jacku, nie kwestionuję Twojego zdania :) Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie. Po prostu nieco je rozszerzyłem.
Natomiast nie zgodzę się, że mit narodowy nas kształtował. Czytałem wiele pamiętników z okresu powstania listopadowego. Ci ludzie piszą zupełnie co innego, niż masz to w podręcznikach szkolnych. Mitem naród nie wyżyje, bez mitu nie przestanie być narodem (vide Czesi). Pozytywizm to tylko nazwa (niezbyt precyzyjna) okresu literackiego. Ludzie zawsze żyli, pracowali, tworzyli i to było normą, a nie walka (o cokolwiek)
Prosty przykład: uczą nas w szkole o wielkiej postaci S.Staszica. Tymczasem z punktu widzenia jemu współczesnych był to szkodnik, który hamował postęp niemal we wszystkich dziedzinach (mówimy o gospodarce). Rozwój gospodarczy tamte tereny zawdzięczały ks. Druckiemu Lubeckiemu, o którym na lekcji nie usłyszysz, bo człowiek był z gruntu przeciwny wszelkim powstaniom.Ergo - nie był patriotą. On "tylko" chciał, by kraj się bogacił. Patrząc na zimno facet miał rację. Wzniecać powstanie bez najmniejszych szans na sukces, to zwykłe szkodnictwo. Mówisz, że warto, bo mit itd. Nie, to właśnie te ciągle nieudane powstania (mniejsza o przyczyny) stworzyły Polaka - człowieka zakompleksionego, przekonanego, że wszyscy wciąż czyhają na jego zgubę, człowieka przywykłego do niepowodzeń, do "bycia gorszym", dla którego każdy sukces jest "podejrzany". Jak myślisz, dlaczego w szkole i w publicystyce historycznej tak mało poświęca się miejsca powstaniu wielkopolskiemu? Powstaniu, które wygrało. Wygrało, bo było drobiazgowo przygotowane i wzniecone w odpowiednim momencie? Bo ono nie pasuje do lansowanego mitu narodowej martyrologii. Nie zginęły tam tysiące ludzi zgniecionych wrogą machiną wojenną. Co to za powstanie, nie? Lipa nie powstanie.
Uważasz, że takie nauczanie historii jest zdrowe? Ja nie, uważam, że przynosi ogromna szkodę, bo to się przekłada na stosunek Polaków do rzeczywistości. Kult samobójczych zrywów dokonywanych przez kompletnych dyletantów stoi u nas wyżej od uznania dla rzetelnej pracy, także na polu militarnym. W którymś wątku rozmawialiśmy o Kościuszce. Kościuszko w Polsce to sukmana, kosy, z polską szlachtą polski lud itd. W Ameryce Kościuszko to inżynier doskonale wyszkolony, który opracowywał plany umocnień, z którymi nie dali sobie rady żołnierze armii brytyjskiej. Dlatego, kiedy padła propozycja postawienia mu pomnika na skwerze jego imienia, proponowałem, by uhonorować Kościuszkę jako utalentowanego wojskowego inżyniera, a nie Naczelnika w sukmanie.
Bo dziś nam potrzeba takich wzorów, a moim zdaniem Gdynia świetnie się nadaje do zapoczątkowania tego trendu.
Nie zawsze potrzeba nam mitu. Czasem wystarczy dobry przykład. Byle nie oparty na kłamstwie, dla bieżących politycznych gierek.