Temat: zła renoma [sygnały na nie]
Krzysztof B.:
Sygnał na nie.
Co to za chore wymaganie by obsługa w sklepie mówiła po angielsku.
Wyraźny "sygnał na nie" dla obcokrajowców którym się nie chce nauczyć języka choć tu mieszkają.
Witam,
Przykro mi, ale nie mogę się zgodzić z tą opinią - prywatnie każdy może chcieć lub niechcieć, ale gdybym był właścicielem/szefem sklepu (czy innej firmy obsługującej klientów "z ulicy"), to nie uważałbym za chore by sprzedawcy umieli po angielsku, po niemiecku czy po francusku... W zależności od tego, jakich klientów mógłbym się spodziewać najczęściej. W końcu nauczenie się PODSTAW języka angielskiego nie jest strasznym problemem dla przeciętnie inteligentnego pracownika, a kto chciałby zatrudniać ponadprzeciętnie nieinteligentnych ?? ;-)
Jeśli zaś chodzi o obcokrajowców którym "się nie chce", to ich strata - w niektórych urządach i w większości drobnych sklepików jednak nie mają szansy na normalną obsługę. Ich lenistwo lub brak zdolności - ich strata. Ale z punktu widzenia polaka pracującego w Polsce na rzecz KLIENTÓW (dowolnej nacji) to nie ma innego wyjścia - trzeba się troszkę pouczyć.
Szanujmy i ceńmy nie tylko siebie, pokażmy, że potrafimy wyjść naprzeciw potrzebom innych - w końcu żyjemy w Trójmieście, czyli możemy i chyba chcemy spodziewać się dużej ilości turystów a nie tylko obcokrajowców mieszkających tu na stałe. To co - sprawdzać dokumenty? Jak turysta, to pogadamy z nim po angielsku, a jak zamieszkały na dłużej to już nie? Niech się męczy łamiąc język na polszczyźnie?
Pozdr.
Piotr