konto usunięte
Temat: Potrzebna operacja zaćmy czy zabieg endoprotezy kolana?...
Potrzebna operacja zaćmy czy zabieg endoprotezy kolana? Najszybciej i najtaniej można leczyć się w Czechach. TeoretycznieDyrektywa transgraniczna umożliwiła wszystkim ubezpieczonym Polakom szybszy dostęp do gwarantowanych, a realnie niedostępnych w kraju procedur medycznych za granicą. Czy lawinowo przybywa rodaków, którzy korzystają z tej możliwości? Nie, choćby dlatego, że nowe przepisy skutecznie do tego zniechęcają.
Świadomość możliwości leczenia za granicą wśród Polaków znacznie wzrosła po raporcie NIK-u w 2017 roku o praktycznych możliwościach korzystania z tzw. dyrektywy transgranicznej i licznych publikacjach na ten temat. Ekonomiści i specjaliści od rynku medycznego przewidywali, że Polscy pacjenci masowo będą z niej korzystać. Jak to wygląda dzisiaj i dokąd zmierza? Sprawdziliśmy.
Więcej pieniędzy i 20 lat oczekiwania
Wymagasz "zabiegu w zakresie soczewki (zaćma)"(1) i mieszkasz w Radomiu? Według oficjalnego informatora Narodowego Funduszu Zdrowia o dostępnych terminach leczenia możesz go przejść w swoim mieście. Trzeba jednak "trochę" poczekać: najbliższy dostępny termin w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym im. Tytusa Chałubińskiego w stanie stabilnym: 24 maja 2023 r. (stan na 03.06.2019). Mazowiecki Szpital Specjalistyczny przy ul. Aleksandrowicza w Radomiu może cię przyjąć 18 października 2022 r. (stan na 10.06.2019).
A może potrzebujesz endoprotezoplastyki stawu kolanowego? Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej, Zespół Szpitali Miejskich w Chorzowie, chętnie cię przyjmie 11 stycznia 2039 roku, o ile ten termin jest wciąż dostępny, bo bazę w tym zakresie aktualizowano na koniec maja, więc mogło się coś zmienić.
Oczywiście, są placówki na Mazowszu i Śląsku, które chcą przyjąć pacjentów wcześniej. Przykładowo: Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Chirurgii Urazowej im.dr J. Daaba w Piekarach Śląskich, który "zaprasza" na endoprotezoplastykę kolana za 15 lat na swój oddział II w 2034 roku, na odział IX "już" w październiku 2019 roku.
Sprawdzanie dostępności usług gwarantowanych w informatorze NFZ dostępnym na stronie https://terminyleczenia.nfz.gov.pl/ w zasadzie mogłoby być dobrą rozrywką na wolny wieczór. Wyszukiwarka jest wygodna, przyjazna, intuicyjna w obsłudze. Jednak wyniki wyszukiwania zatrważają, gdy uświadomimy sobie, że w tej kolejce stoją chorzy ludzie, którzy potrzebują pomocy.
Nawet uwzględniając fakt, że według szacunków wśród oczekujących do 20 proc. stanowią tzw. "martwe dusze", czyli pacjenci, którzy zapisują się do kilku kolejek lub rezygnują ze świadczenia i nie zgłaszają się na zabieg, wciąż nie ma wątpliwości, że jest fatalnie. Raczej sytuacji nie rozwiąże też tegoroczne zwiększenie nakładów wielu wojewódzkich NFZ na leczenie zaćmy i wszczepiania endoprotez (przykładowo: wg "Gazety Lubuskiej" w województwie lubuskim ma być wykonane o 410 zabiegów więcej).
Polsko-Amerykańska Fundacja Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE) przeanalizowała powszechnie dostępne dane fragmentaryczne o polskich kolejkach z poszczególnych województw i policzyła, że aktualnie na operację zaćmy czeka prawie pół miliona pacjentów, na protezę biodra ok. 100 tys., a na protezę kolana blisko 120 tys. osób. Łącznie zapisanych w kolejkach do świadczeń jest prawie sześć milionów Polaków. I czekają... Średnio 284 dni.
Ratunek za granicą?
Nic zatem w tym dziwnego, że Polacy chcą korzystać z dyrektywy transgranicznej, która od 15 listopada 2014 roku osobie ubezpieczonej w naszym kraju pozwala ubiegać się o zwrot kosztów świadczeń opieki zdrowotnej, z których skorzystała poza granicami Polski w dowolnym kraju Unii Europejskiej. Leczyć można się zarówno w publicznym, jak i prywatnym systemie opieki zdrowotnej. Oczywiście, jest sporo ograniczeń w zakresie usług i ich finansowania (2), ale dostępność zabiegów, w tym tych szczególnie trudno osiągalnych w Polsce, jak operacja zaćmy czy wszczepienie endoprotezy, kusi. Bywa, że to, na co czeka się w Polsce latami, za granicą jest dostępne w ciągu miesiąca, a maksymalny czas oczekiwania na usługi z pakietu (teoretycznie) "gwarantowanego" w kraju nie przekracza kwartału.
Kiedy dyrektywa transgraniczna wchodziła w życie, połowa Polaków deklarowała, że jest zainteresowana skorzystaniem z jej dobrodziejstw. Z ubiegłorocznego sprawozdania Komisji Europejskiej wynika, że jesteśmy już w absolutnej czołówce obywateli UE, którzy leczą się za granicą - zaraz za Francuzami i Duńczykami (treść sprawozdania).
W 2018 roku do Funduszu wpłynęło łącznie 18 666 wniosków o zwrot kosztów świadczeń udzielonych na terenie innych państw członkowskich UE o łącznej wartości prawie 50 milionów złotych. To więcej niż przez pierwsze prawie 2,5 roku obowiązywania dyrektywy (od 15 listopada 2014 r. do 10 lutego 2017 r. do NFZ wpłynęło ich 17 090). Liczba wniosków zaczęła wyraźnie rosnąć od końca 2016 roku i wydawało się, że tendencja jeszcze długo się utrzyma. Znalazł się jednak sposób, by ją zatrzymać.
W UE, czyli w Czechach
Chociaż Polacy mają możliwość, by leczyć się we wszystkich krajach UE, niemal 90 proc. sfinansowanych świadczeń w ubiegłym roku zrealizowano w Czechach. Dlaczego tak chętnie leczymy się akurat u tych południowych sąsiadów? Niewątpliwie przyczynia się do tego największe zainteresowanie "turystyką zdrowotną" mieszkańców Śląska, a ci do Republiki Czeskiej mają najbliżej. Z pewnością nie jest to jedyna przyczyna. Za granicą chętnie leczą się też mieszkańcy innych województw południowych i Mazowsza, więc nie decyduje tylko odległość. Bywa, że na leczenie do Czech docierają pacjenci z Pomorza czy Wielkopolski (mieszkańcy ściany wschodniej zdarzają się sporadycznie).
Dlaczego? Czeska oferta wydaje się najszersza i najbardziej przyjazna pacjentowi. Czechom się opłaca, Polakom jest najwygodniej: zazwyczaj brak bariery językowej, ułatwione kwestie finansowania czy transportu.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę: "leczenie w Czechach", by znaleźć oferty wyspecjalizowanych firm, które oferują "kompleksową opiekę". Co to oznacza w praktyce?
Jak wyjaśnia Paweł Chabrzyk, prezes zarządu "Europejskiej Grupy Medycznej", w przypadku jego spółki:
Kompleksowa pomoc oznacza przeprowadzenie pacjenta przez cały proces leczenia od pierwszego kontaktu poprzez wymagane badania na miejscu przed wyjazdem oraz wstępną kwalifikację, jeśli jest konieczna, np. przy soczewkach torycznych. Zapewniamy pacjentowi transport do kliniki za granicą, zajmujemy się także całością procesu refundacji. Przygotowujemy też, w razie konieczności, tłumaczenie dokumentacji po leczeniu na język polski.
Europejska Grupa Medyczna, która oferuje usługi w Czechach, Niemczech i na Litwie, ma siedzibę w Warszawie. Współpracuje z polskimi klinikami w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Łodzi, Wrocławiu oraz Częstochowie.
Paweł Chabrzyk zapewnia, że czeska okulistyka od lat stoi na bardzo wysokim poziomie, dlatego chętnie leczą się tam także pacjenci z Austrii i Niemiec. Polski pacjent zazwyczaj jest po 65. roku życia (chociaż zdarzają się i dwudziestolatkowie), pochodzi z miasta, wcześniej wyjeżdżał już za granicę. Istotny jest dla niego fakt, że klinika, którą proponuje Europejska Grupa Medyczna, jest tuż przy granicy, operują w niej polscy chirurdzy z asystą polskich pielęgniarek, a cały personel kliniki jest polskojęzyczny, więc nie ma bariery językowej.
Dlaczego Czechom się opłaca?
Mamy wyobrażenie, że stawki NFZ za usługi są niejednokrotnie śmiesznie niskie. Stąd problemy finansowe wielu placówek. Skoro Fundusz dokonuje zwrotu kosztów w kwocie nie wyższej, niż płaci za dane świadczenie w Polsce, dlaczego opłaca się leczenie w Czechach? Zwłaszcza w przypadku świadczeń gwarantowanych, do których pacjent z własnej kieszeni nie dokłada złotówki.
Dr Piotr Borowski, twórca programu "Kierunek: Uśmiech", umożliwiającego bezpłatne leczenie stomatologiczne w Czechach osobom niepełnosprawnym, wyjaśnia:
Jest co najmniej kilka powodów. Usługi dodatkowe, a tym właśnie jest leczenie Polaków dla większości partnerów zagranicznych, zazwyczaj są szczególnie opłacalne. Wiadomo, że najłatwiej obniżyć koszty, maksymalnie wykorzystując możliwości ludzkie i sprzętowe. W Polsce mamy takie niezdrowe sytuacje, że ludzie czekają w kolejce miesiącami, a z powodu limitu lekarz nudzi się w pustym gabinecie i nie zarabia na utrzymanie. Same koszty w Czechach też są niższe. Niewiele, ale zawsze. I system podatkowy jest inny, bardziej przyjazny przy takich świadczeniach. To wszystko razem sprawia, że się opłaca.
Większość, nawet pozornie prostych zabiegów stomatologicznych, u pacjentów z problemami psychicznymi i niepełnosprawnościami intelektualnymi wymaga znieczulenia ogólnego
Wyleczyli w Czechach zęby ponad 1500 osób niepełnosprawnych. "Polska nie może pozbawiać ich podstawowych praw"
Bezgotówkowo, no bo jak?
Teoretycznie każdy ubezpieczony może leczyć się za granicą bez pośredników, jeśli chce skorzystać ze świadczenia gwarantowanego w Polsce i spełnia obowiązujące kryteria (szczegóły na końcu artykułu). Przepisy zasadniczo są jednoznaczne, jednak dla wielu osób to kolejna bariera, stąd przy wypełnianiu i gromadzeniu odpowiednich dokumentów wolą skorzystać z pośrednictwa wyspecjalizowanych firm, które, zazwyczaj bez dodatkowych opłat, biorą na siebie wszelkie formalności (upewnij się jednak, że tak jest w przypadku firmy, którą wybierasz). Najczęściej zapłacić trzeba jedynie za transport czy różnicę w cenie między wysokością refundacji a ceną usługi, np. gdy wybierasz soczewkę (w leczeniu zaćmy) lepszej jakości niż ta gwarantowana przez NFZ (w Polsce jest tak samo, chociaż cena usługi zwykle wyższa niż w Czechach).
Jeśli leczysz się bez pośrednika, za leczenie musisz zapłacić, a dopiero potem spróbować odzyskać pieniądze z NFZ. Jak podaje Fundusz (3), zgodnie z przepisami: ...
(...)
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101580,24869111,pot...