Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Temat: Słowacy krytykują fundusze unijne
Słowackie media otwarcie piszą o tym, z czym osobiście się zgadzam, a co w Polsce jest tematem tabu.Mianowicie, że organizacje pozarządowe nie są ani pozarządowe, ani non-profit, jeśli korzystają z funduszy unijnych.
Bardzo często ten temat porusza opiniotwórczy tygodnik "Tyżdeń", ale także najpopularniejszy dziennik SME. Oba tytuły - liberalne, prozachodnie, sympatyzujące z rządem I. Radiczovej. Przekładając na polskie realia, bliższe PO niż PiS :)
W Polsce za krytykę organizacji pozarządowych od razu zostaje się "moherem" i "oszołomem", na Słowacji takiego tabu nie ma.
Na czym polega zarzut? Przede wszystkim NGO zachowują się jak komercyjne firmy, które po prostu kierują swą aktywność na wyszukiwaniu projektów grantowych i startowanie w konkursie. Unia daje pieniądze na promocję równouprawnienia kobiet? Czytamy uważnie, co jest premiowane i piszemy projekt w tym duchu. Sekretariat Wyszehradzki daje pieniądze na demokratyzację Białorusi? Nasza organizacja robi projekt o demokratyzacji Białorusi. Europejski Fundusz Społeczny daje granty na projekty promujące Europejski Fundusz Spoleczny? Nasza organizacja "pozarządowa" robi projekt, przedstawiający EFS wyłącznie w dobrym świetle. I tak dalej. Po prostu projekty dostosowane do rządowych zleceniodawców, zero miejsca na autentyczną bezinteresowność (non-profit) i pozarządowość.
Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że ludzie chcą zarobić i korzystają z okazji, jaką dają granty unijne. Ale mierzi mnie ta hipokryzja. OK, niech takie projekty realizują komercyjne firmy, nie udawajmy tej pozarządowości i ideowości.