Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Temat: Niemieckojęzyczny internet bez siły przebicia
Ostatnio zaczęła mnie zastanawiać jedna rzecz: skoro Niemcy są takie silne, że trzymają całą Europę, a Szwajcaria i Austria też niczego sobie, to dlaczego to nie ma przełożenia na popularność języka niemieckiego?Moim zdaniem język niemiecki mógłby przynajmniej dorównać językowi angielskiemu w Europie jako język międzynarodowy. A tymczasem tak się nie dzieje. Co więcej, większe znaczenie wciąż ma francuski i hiszpański. Ja wiem, kolonie itp. ale ograniczając się do samej Europy, Polski, to dziwi, że ludzie się nie uczą niemieckiego i że niemiecki nie jest stosowany zamiennie z angielskim. Mam na myśli taką opcję, że ktoś nie zna angielskiego, za to zna dobrze niemiecki i to wystarcza.
Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że sedno sprawy tkwi w internecie. Wszystkie najważniejsze hity informatyczne ostatnich dwudziestu lat powstały w Stanach lub innych krajach anglojęzycznych. Mam na myśli nie tylko Google i Facebooka, ale też Yahoo, AltaVista i szereg innych przełomowych wynalazków, o których już zapomnieliśmy.
Dlaczego takie nowinki informatyczne nie powstają w Niemczech i innych krajach niemieckiego kręgu językowego? Już nawet Rosja jest w tych sprawach lepsza, bo tam powstają rzeczy które przebijają się poza Rosję, np. Yandex czy vkontakte.
Trochę mnie to dziwi, że z jednej strony Niemcy są niby taką potęgą, "kolonizują" gospodarczo pół Europy, a jeśli chodzi o internet i popularyzację własnego języka, to wychodzi na to że ich zasięg oddziaływania jest zerowy.