Temat: Edukacja... angielskiego znaczy
Rafal "Rudy" S.:
osobiscie nie wierze w szkoly !!
jak sie ma jezyk sredniozaawansowany to juz szkoly raczej nie pomogaja, potrzeba tylko checi do nauki w domu.
Ja osobiscie na nic nie chodze, bo szkoda mojego czasu.
Jak dla mnie to angielska lektura jest spoko. Czlowiek sie oczyta i szybko do glowy wchodzi duzo slow i powiedzenia. No i oczywiscie w pracy gadac i gadac.
Przez pierwsze dwa lata jak robilem z irolami powiedzmy "z nizszej klasy" to mi duzo dalo. Ten ich slang i akcent :). Oni to nie gadaja tylko majacza ;))
Teraz juz robie z samymi wlochami to jest tragedia. Oni nigdy akcentu nie zgubia i mowia tragicznie.
Do tego najlepiej mieszkac jeszcze z zagranicznikami :)
Czlowiek nabiera odwagi w uzywaniu jezyka.
Ja mieszkam sam z irolem i naprawde widac rezultaty.
Wybor i tak nalezy do ciebie.
Co wybierzesz bramke nr 1 2 czy 3 ?
w tej chwili, z tego co się dowiedziałam, jestem na poziomie upper-intermediate. W sumie nieźle, bo sporo czasu ang nie używałam.
Nie przepadam za szkołami i kursami ang, w sumie kiedyś chodziłam, ale nie było to zajebiste.
W tej chwili zapisałam się na intensywne, prywatne lekcje 3x w tygodniu (przy dobrych wiatrach za pół roku planuję przylot na stałe) i wydaje mi się, że nauka oko w oko z nauczycielem daje największe efekty. Słysząc Cię może poprawić wymowę każdego niemal słowa. Tak jest bynajmniej w moim przypadku.
Irlandio!
wkrótce przybywam :>