Temat: Co nas denerwuje w pracy, czyli prośba o opinię
Urszula W.:
Nie wszyscy mają agencję, która załatwi gotowy produkt, a i w agencji ktoś musi się zwiać żeby zrozumieć co ten człowiek miał na myśli mówiąc - no takie coś, no zielone, nie takie zielone, inne........ i tu żeby miało te plastikowe i sznurek...
Wydaje mi się, że dbaniem o porozumienie między klientem a producentem [drukarnią, agencją reklamową etc.] mógłby się zajmować tzw. opiekun klienta. Może on być pracownikiem zakładu produkcyjnego albo firmy zlecającej wykonanie zamówienia, wszystko jedno. Niestety, ktoś taki powinien się przynajmniej minimalnie znać na produkcji, żeby móc tłumaczyć z języka "drukarskiego" na "kliencki" i odwrotnie. I dobrze by było, gdyby miał niewyczerpane zasoby cierpliwości ;)
Nie wiedza jaki przesłać plik, modzą coś w programach, obrabiają i .. źle
To niech znajdą kogoś, kto im w tym pomoże. Nie muszą go od razu zatrudniać na etacie - ważne, żeby mieli konkretne i fachowe wsparcie. Swego czasu nawet przyszło mi na myśl, czy znaleźliby się chętni na takie usługi - tzn. sprawdzenie materiałów graficznych wykonanych przez projektanta, dogadanie szczegółów z klientem i z wykonawcą, dokonanie koniecznych przeróbek i poprawek itp. Wydawało mi się, że graficy robiący materiały dla poligrafii oraz większość pracowników firm poligraficznych powinni się na tym znać, bo to jakby podstawa ich pracy. Ale moja praktyka pokazuje, że wcale nie i szczerze mówiąc nie pojmuję, jak oni pracują, skoro nie opanowali czegoś, co mi się wydaje podstawowym przygotowaniem do takiej pracy... Np. handlowiec przygotowujący wycenę pracy nie potrafi określić na podstawie dokładnie opisanego projektu, ilu farb trzeba użyć do druku. Albo agencja graficzna przysyła mi - po raz kolejny - projekt bez spadów i z błędnym tekstem, mimo że niedawno tłumaczyłam, gdzie i jakie spady mają być, i nawet wysłałam makietę projektu z ostateczną wersją tekstów. Ależ mnie korciło, żeby to w takiej postaci dać do druku... Jeśli artysta-grafik nie potrafi zrozumieć swoich błędów, to może zrozumie, w czym rzecz, jak zobaczy, co z tego wyszło w produkcji ;)
i dla wszystkich pracowników firm którzy mają cos wspolnego z zamawianiem usług chce stworzyć szkolenie które wytłumaczy to co właśnie piszecie..... jako uzupełnienie umiejętności.
Że człowiek będzie wiedział jak mówić i jak zamawiać... że folder ma tyle a tyle stron, plus okładki kolory 2x0 a okładka full, papier taki a taki, bla bla bla....
Pomysł niezły, ale wciąganie w to _wszystkich_ pracowników zamawiających usługi wydaje mi się zbędne. Ktoś, kto raz na pół roku zamawia produkcję czegoś, nie będzie widział powodu, żeby się zagłębiać w szczególiki i czym prędzej różne rzeczy zapomni - a do zapamiętania jednak jest sporo. Uważam, że lepiej, gdyby firma wyznaczyła jedną - dwie osoby do takiego przeszkolenia, i te osoby stale by się tym zajmowały. A i to nie gwarantuje natychmiastowego sukcesu :] Ale spróbować warto. I można zacząć od przekonania pracowników, że jeśli usługodawca domaga się odpowiedzi na różne dziwne pytania, to nie ze złośliwości, tylko dlatego, że naprawdę musi te odpowiedzi znać :)