Temat: "Świńska grypa" w Bydgoszczy?
Magda B.:
Przeżyłam ptasią grypę w Toruniu cztery lata temu, kiedy przez dwa łabądki miasto nawydawało mnóstwo pieniędzy na rozkładane po ulicach antybakteryjne maty (które natychmiast zostały utytłane w śniegu i błocie) i liczne tablice informacyjne z wszystko mówiącym napisem "Uwaga! Wysoce zjadliwa grypa ptaków!".
Więc śmiem przypuszczać, że Bydgoszcz bez szwanku przeżyje świńską :)
To była dopiero bzdura z tymi obrońcami zwierząt.
Tam z tego co pamiętam było razem kilkanaście ptaków zarażone.
Rozdałbym po jednym do kilkunastu laboratoriów, tak prywatnych jak i państwowych instytutów naukowych żeby działali. Porżnęli te ptaszyska i w imię przetrwania i ludzi i ptaków szukali szczepionki.
Jak będziemy się cackać, to prędzej czy później jakiś wirus nas wytępi. Na pewno nie do ostatniego człowieka, bo zawsze jakcyś są odporni. Matka natura jakoś sobie musi radzić z przeludnieniem więc myślę, że te grypki to tylko przymiarki do prawdziwej epidemii. Znając sposoby działania natury może pandemia nastanie za 1000 lat, może za 1000000.
Ja więc jestem za tym, żeby wcześniej zająć dla siebie (ludzkości) jakąś planetę poza układem słonecznym, żeby samemu odciążyć Ziemię :P