Temat: smieciarnia-spalarnia w Bydgoszczy
Dariusz Malinowski:
Po wyborze Bruskiego spalarnia powstanie już na pewno. Tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę zapewnienia ministra Kraszewskiego o wysokiej pozycji Bydgoszczy w kolejce polskich miast do budowy spalarni. Cieszy fakt prawdopodobnego pozyskania na ten cel 330 milionów z Unii. W jednym z odchodzącym prezydentem trzeba się zgodzić - teraz wpływ na to co dzieje się w naszym mieście będzie miała Platforma. W końcu po to pompowała w słupy, bilbordy i inne miejsca reklamowe ogromne kwoty. Prawdopodobnie dlatego nie uzyskał Pan odpowiedzi na pytanie o spalarnię.
Mam nadzieję, że Pański optymizm jest przedwczesny.
Mnie nie cieszy dotacja z Unii, bo jeszcze dwa lata temu spalarnia miała kosztować 330 mln, a teraz okazuje się, że do 330 mln z Unii miejska spółeczka musi dołożyć kredytu na 300 mln. (Nie znam procedury, ale zdaje się, że spółka musi wyłożyć swoje pieniądze w całości a Unia odda obiecaną część, gdy spełnione będą jej warunki po uruchomieniu zakładu; czyli kredyt będzie w wysokości 650 mln).
Jak to włodarze miasta tłumaczą? Co takiego stało się w ciągu 2 lat, że koszty skoczyły o 100%?
Kredyt ten będzie miał gwarancje miasta, czyli będzie obciążeniem dla miasta, gdy spalarnia nie będzie zarabiać, co jest bardzo prawdopodobne.
W Stanach podobnej wielkości instalacja termicznego przetwarzania odpadów miejskich na nowoczesnej technologii kosztuje poniżej 100 mln $.
Pytam więc, dlaczego tu forsuje się odchodzącą technologię, za ponad dwa razy większe pieniądze?
Wspominałem o Lesznie. Tam instalację na 70000 ton/rok zbudowano za 25 mln Euro, czyli 100 mln zł. Proszę sobie policzyć ile mogłaby kosztować instalacja na 180000 t/rok, co jest planowane w naszym mieście.
W ogóle, 180000 t jest przecowane bardzo znacznie, ale i o tym pisałem. Mogę się założyć, że dwie instalacje 'lesznieńskie' by wystarczyły z naddatkiem.
Gdyby pójść w Eko-Domki, to koszta byłby zupełnie śmieszne -w porównaniu do 600 mln, oczywiście. O kilkuset! miejscach pracy nie wspomnę.
Gdyby ktoś z decydentów interesował się nowymi technologiami w gospodarce odpadami, to już dawno wywaliłby pomysły obdarzenia nas ekonomicznie niepewną, podejrzaną inwestycją.
Panie Czesławie, w Wielkiej Brytanii, której dotyczy artykuł jest 19 spalarni odpadów. A w Polsce? Z tego co się orientuję, to chyba jedna, czy dwie.
Na odpady miejskie, duża - jedna, w Warszawie. Proszę poczytać ile miasto dopłaca do tego zakładu...
Prosze sobie poczytać, jak często mierzy się tam dioksyny w spalinach, bo zakładam, że Pan wie, co to jest.
Proszę sobie poczytać o odpadach niebezpiecznych pozostających po spalaniu odpadów komunalnych.
Proszę sobie poczytać o mikropyłach ze spalania, PM10 i PM2,5.
Proszę sobie poczytać, jak ludzie świadomi zagrożeń takich inwestycji reagują na świecie:
http://www.no-burn.org/
U nas tę świadomość trzeba dopiero budować. Nasze społeczeństwo nie jest przygotowane ani przyzwyczajone do dbania o swoje interesy; co widać we frekwencji wyborczej ostatnich wyborów.
Jeżeli już chcemy się powoływać na innych, by usprawiedliwić poczynania na krajowym podwórku (choć staram się tego unikać), to warto przywołać przykład Niemiec. Znalazłem go na jednym z forów, sprawdziłem i rzeczywiście - zgadza się. W latach 2000-2009 liczba takich obiektów u naszych zachodnich sąsiadów wzrosła z 62 do 68.
Coś o kosztach tam było? A o technologiach?
---
pozdr.czes;-)