Barsbold
N.
Student,
osirus@vp.pl
Temat: Mongolski cud gospodarczy
Mongolia ma być w tej dekadzie najszybciej rosnącą gospodarką globu – przewiduje Bank Światowy.Władze w Ułan Bator dopuściły zagranicznych inwestorów do jedynego skarbu – surowców. Miedź, węgiel, uran, żelazo, złoto, rzadkie metale z dołu tablicy Mendelejewa, bez których nie da się zbudować samolotu, auta, komputera czy komórki – mongolska ziemia kryje co najmniej 138 mld ton ponad 80 pierwiastków napędzających rozwój światowej gospodarki. Uwaga inwestorów koncentruje się teraz na południu kraju, gdzie 200 km od chińskiej granicy, tuż pod ziemią, rozciąga się złoże koksującego węgla kamiennego Tavan Tolgoi. Niebawem rząd Mongolii ma zamknąć listę chętnych do wejścia z nim w spółkę eksploatującą je. Jest największe na świecie. Około 6,4 mld ton – licząc według dzisiejszych cen węgla koksującego, warte jakieś 1100 mld dolarów – czekających na wydobycie i sprzedaż.
Tavan Tolgoi interesują się inwestorzy z USA, Korei, Japonii, Rosji i Chin. W sąsiednim Oyu Tolgoi gigantyczne złoża miedzi i złota eksploatują angielsko-australijski koncern Rio Tinto i kanadyjski Ivanhoe, które w wydobycie zainwestowały tam już ok. 1,5 mld dol. W ciągu pięciu lat rząd chce sprowadzić do Mongolii inwestycje warte 25 mld dol. Dzięki temu – przewiduje Bank Światowy – w najbliższych pięciu latach mongolski PKB wzrośnie aż o 50 proc.
Wielkie pieniądze pojawiły się w Mongolii nagle. Wartość produkcji przemysłu wydobywczego 10 lat temu ledwie przekraczała 110 mln dol. W ubiegłym roku sięgnęła już 2,4 mld dol., a za cztery lata wzrośnie, jak szacuje rząd, do 6,3 mld dolarów.Zawartość 15 najważniejszych złóż szacuje się na ok. 280 ton czystego złota, 1,8 mld ton miedzi i ok. 20 mld ton węgla. Tylko one warte są obecnie ok. 5 bln dolarów – równowartość ponad 750-letniego produktu krajowego. A przecież media niemal codziennie podniecają się kolejnymi odkryciami. Kilka dni temu w pobliżu miejscowości Baruun Urt australijscy badacze natrafili na duże pokłady rudy żelaza. Wedle szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2018 r. produkt krajowy wzrośnie dzięki górnictwu z dzisiejszych 2,3 do 8 tys. dolarów na mieszkańca. Oczywiście zyski z kopalin popłyną, a właściwie już płyną, do innych dziedzin gospodarki, np. handlu.Torebka De Tuya, przystojnej 50-latki, wygląda na kupioną w butiku Vuittona, mimo że dama nie trudni się górnictwem. Jej firma Bayasakh Trade sprowadza z Polski m.in. kleje Atlas i słodycze Jutrzenki. Roczne obroty sięgają 3,5-4 mln dol., a sprzedaż rośnie o ok. 20 proc. – Handlować z Polakami zaczęłam w 1993 roku – wspomina De Tuya. Właścicielka Bayasakh Trade jest z wykształcenia lekarzem, ale nie studiowała w Polsce i nasi przedsiębiorcy początkowo bali się zaufać nieznanemu kontrahentowi z głębi Azji.Łatwiej miał Baatarjav Lkhagvajav, absolwent wrocławskiej politechniki, który po studiach poznał właściciela łowickiej firmy przetwórczej Urbanek. Dziś polska marka jest w Mongolii nie mniej znana od Coca-Coli. W każdym sklepie i na każdej stacji benzynowej, nawet na głębokiej prowincji, stoją słoiki z sałatkami i piklami Urbanka. – Polskie marynaty idealne uzupełniają mongolską dietę ubogą w warzywa – wyjaśnia Baatarjav, bawiąc się medalem za zasługi przyznanym mu niedawno przez prezydenta RP. – Przekonałem pana Urbanka do eksportu do naszego kraju, wykupiłem jako jeden z pierwszych u nas reklamy telewizyjne i reszta poszła jak z płatka. Firma Urbanek Mongolia sprzedaje co roku produkty za ok. 4 mln dol.Boom gospodarczy widać w galeriach handlowych. Co krok witryna z informacją, że wkrótce otwarcie. Apple, Levi’s, Esprit. W zeszłym roku obroty mongolskiego handlu detalicznego wzrosły o ponad 23 proc., do 650 mld tugrików (515 mln dol.).