konto usunięte
Swoją przygodę z bieganiem zacząłem już parę lat temu. Nie była ona stała. To, że biegam wynika z mojego odwiecznego marzenia dostania się do wojska. Egzaminy są w lipcu, ja wziąłem się ostro do roboty od początku października. Ćwiczenia siłowe ogólnorozwojowe (z naciskiem na podciąganie), basen i bieganie.
Poczytałem trochę o planach treningowych, pogadałem ze sportowcami i zacząłem. Pierwszy tydzień - 3 razy w tygodniu po 20 minut lekkiego biegu, następny 4 razy i w końcu 5 razy w tygodniu. Problem w tym, że żeby biegać na miękkim podłożu musiałbym przemieścić się ~3 kilometry, więc biegałem chodnikiem wokół osiedla. Po miesiącu pojawił się ból obu kolan, nawet przy chodzeniu. Treningi biegania zarzuciłem, przy okazji małe zapalenie gardła więc miesiąc bez ćwiczenia. Nadszedł grudzień i znów zacząłem biegać, mniejszy dystans, staram się amortyzować każdy sus, gdzieś wyczytałem, że ludzie popełniają błąd stawiając stopę za bardzo do wewnątrz (chyba też to robiłem, skorygowałem).
Moje pytania:
1) Jak biegać, aby nie robić sobie krzywdy?
2) Czy wg was za ostro zacząłem, czy po prostu jestem na tyle wadliwy, że się do tego wojska nie nadaje? Naprawdę długo o tym myślałem i wciąż nie wiem co myśleć. Narazie się nie poddaje, ale gdyby w wojsku coś takiego się przydarzyło to nie ma zmiłuj - bilet do domu.
Wasze odpowiedzi będą dla mnie naprawdę ważne, bo stwierdziłem że jeżeli przez ten miesiąc znowu będę się borykał z poważniejszymi dolegliwościami to muszę zrezygnować z marzeń i podążyć drogą zwykłego zjadacza chleba.