Temat: ZOO w Bialymstoku - koszmar setek zwierzat
Ewo, może jeśli na prawdę dalej twierdzisz (tylko na podstawie artykuliku w gazecie), że ten zwierzyniec (nie ogród zoologiczny!) ma się tak bardzo źle To proponuję Ci przyjedź zobacz, porozmawiaj z pracownikami, którzy się zajmują tymi zwierzętami, porozmawiaj z weterynarzem, który dba o ich kondycję i wtedy wydawaj sądy.
Nie bronię zwierzyńca - jest jak jest, ale nie jest on obozem koncentracyjnym, zwierzęta są zdrowe, otoczone opieką weterynaryjną, najedzone. Zawsze mogło by być lepiej i to w każdym ośrodku przetrzymującym dzikie zwierzęta. Uważam, że najgorzej ma ten miś bo faktycznie ma ciasny wybieg ze względów bezpieczeństwa. Żubry, osły, konie, daniele, kozy, antylopy, jaki, "dzikie świnie" (nie dziki) i inne duże zwierzęta mają duże wybiegi porośnięte trawą drzewami i krzewami, mniejsze zwierzęta oraz ptaki mają woliery. Większe ptaki chodzą samopas po terenie całego zwierzyńca (pawie, bociany, łabędzie, inne ptactwo wodne)
A porównywanie któregokolwiek ogrodu zoologicznego do jakiegoś tam kraju afrykańskiego (nie chce mi się teraz szukać gdzie ta "misjonarka" się urodziła) gdzie dzikie zwierzęta huśtają się na lianach i skaczą po baobabach jest totalnie bez sensu.
O Kononowiczu, logo itp podobnych historiach szkoda gadać - o mieszkańcach każdego miasta słyszy się swoiste "legendy" czy to Białegostoku, Warszawy czy Poznania... Mimo, że znam wiele stereotypów o ludziach z Poznania to zostawiam je dla siebie i nie puszczam dalej w obieg :)
Jestem białostoczaninem i jestem z tego dumny i nie będę walczył ze stereotypami o tym mieście tak samo jak Ty nie dasz rady walczyć ze stereotypami czy postrzeganiem ludzi z Poznania :)
pozdrawiam serdecznie