konto usunięte

Temat: Zagubiona sama w sobie.

Kobieta. 21 lat. Pracuje, studiuje zaocznie, trudny charakter, zainteresowania małe, życie towarzyskie bogate, potrzeby w związku ogromne.

Jak to rozegrać?

Sierpień. 2,5 roku w pierwszym poważnym związku z X. Na pewnej imprezie, całowałam się z kolegą Y z pracy. Pomyślałam, stało się, byłam zalana w trupa tak to tłumaczyłam, nie ma co z tego robić problemu. Spotykałam go chcąc nie chcąc w pracy, a jego zainteresowanie mną wzrosło, odwiedzał mnie w swoje dni wolne, a moje pracujące. Z cała ekipą, umawialiśmy sie co tydzień na małe rozluźnienie po pracy, niewinny flirt toczył się. Podobało mi się, fakt, odkąd skończyłam 18 lat byłam z X, moim jedynym, również w kontaktach seksualnych. Zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach trudno o wierność wobec jednego, w dodatku najbliższe otoczenie pokazywało mi możliwość szalonego i wyzwolonego życia. X miał mało czasu dla mnie, a ja dla niego. Praca, praca, praca. Musiałam upominać się o czułości. I szukałam tego zainteresowania gdzie indziej.

Wrzesień. Wylądowałam w łóżku z Y. Już sama nie wiem co wtedy myślałam, chciałam czy nie chciałam, znowu towarzyszył alkohol, tak sobie tłumaczyłam, X o niczym się nie dowiedział. Czułam się dobrze przy Y, poświecał mi czas i dawał siebie, chociaż przyszłości dla nas nie widziałam, dwa różne światy. Z X było coraz gorzej, mimo tego, że pojechaliśmy na wspólny weekend. Kłótnie, uczucie ostamotnienia, nie spełnianie potrzeb, poważne rozmowy nigdy nie były naszym atutem, ja nie zaczynałam, on tym bardziej.

Październik. 2 tygodnie w szpitalu, reszta na L4. X się o mnie troszczył, na swój sposób, Y towarzyszył online. Prowadziłam podwójne życie. Zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia.

Listopad. X. olewka totalna, mnie już nie zależało, nie dbałam i nie starałam się o zwiazek. Myślałam: niech on coś zrobi. On nie podejmuje rozmów o problemach, on nie zauważa zmian z mojej strony ani swojej, jemu jakby nie zależy niewiadomo z jakiego powodu. Rozstaliśmy się na 2 tygodnie. Spotykam się czasem z Y, również w łóżku. Miało być tak: kończe z X, albo kończe z Y. Kończe z Y, ale nie zmieniłam pracy, dalej się widywaliśmy, ale już nie specjalnie, gdzieś razem wychodząc.

Grudzień. Starał się głównie X. Ja straciłam zapał do tego związku. Y poważnie zamieszał mi w głowie. Rozstałam się z X, razem płakaliśmy, żałowaliśmy, wielka strata dla obojga. Najlepiej było by, gdyby dał mi troche czasu, na życie samej, spróbowania czegoś innego... Och. Nie rozumiał dlaczego, a ja wiedziałam. Od dłuższego czasu nie czułam, że jestem w związku, brakowało mi miłości, od tego się zaczęło, przez potrzebe współżycia z innym, poznania innego świata, a skończyło się na mojej zdradzie, i to był główny powód, o którym on się nie dowiedział. Dlaczego? Nie chciałam uwolnić siebie od wyrzutów sumienia, być znienawidzona przez niego. On ma poczucie, że to nie jego wina, tylko moich niespełnionych niby potrzeb. Dostał ode mnie książki, Lew-Starowicz, o kobiecie, o mężczyźnie, o miłości, troche tłumaczących mnie, dzięki małym karteczkom.

Styczeń. Zaczęłam chłonąć życie. Imprezy, popijawy, mężczyźni, igraszki.Czy szczęśliwa? Niekoniecznie. Z Y. nieco wygasło, bo widziałam w nim współwinowajce. X. wysłał mi duży bukiet róż, spotkaliśmy się w naszą niedoszła 3 rocznice, i zapytałam wprost: czy moglibyśmy być jeszcze kiedyś razem, jak już ja dojrzeje do tego, że Ty jesteś dla mnie najważniejszy, tak jak Ty twierdzisz o mnie, bez sprawdzania tego, co się wydarzyło przez ten czas, kiedy nie byliśmy razem? Głupia. Skończyłam z Y.

Luty. Płacze, cały czas płacze. Brakuje mi X. Co ja najlepszego zrobiłam? W życiu nie spotkam tak cudownego mężczyzne. Wystarczyłoby, żeby oboje chciało, tak jak było przez 2,5 roku, i byłoby w porzadku. Chciałabym do niego wrócić. Nie chce nikogo innego. Przekonałam się, i nie warto było. Żałuje.

Mogłabym to opisać bardziej szczegółowo. Mnie. X. Y. Poszczególne sytuacje. Opinie rodziny, przyjaciół.

Nie jestem na tyle otwarta, i odważna, żeby iść z tym problemem do psychologa i pochodnych. Chce poznać opinie osób trzecich. Jeśli ktoś chciałby mi pomóc, byłabym wdzięczna. Jestem zainteresowana też dłuższą, szczegółową 'rozmową' na ten temat.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Zagubiona sama w sobie.

Zazwyczaj tak jest,ze doceniamy coś gdy to juz stracimy ale Ty dziewczyno moim zdaniem jeszcze nie spotkałaś prawdziwej miłości albo..do niej nie dojrzałaś.
Moze potrzebowaliscie oboje z X rozstania by potem do siebie wrócic i by wasz zwiazek stał sie pełniejszy..a moze jest tak jak napisałam wczesniej - to jeszcze nie to. Jesteś młoda, bardzo młoda, jeszcze uczysz się swoich emocji, stąd to smakowanie zycia, uciechy z Y gdybyś naprawde kochała madrze i odpowiedzialnie takie dylematy by sie nie przytrafiały, przynajmniej nie tak czesto bo ani wiek ani doswiadczenie nie musza z nas zrobic madrych, uczymy się na własnych błedach albo..i nie.

Następna dyskusja:

Nie radze sobie sama ze sobą!




Wyślij zaproszenie do