Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Witajcie,

Mam poważny problem. Otóż zakochałem się w pewnej dziewczynie, z wzajemnością. Dzieli nas duża odległość od siebie i póki co spotykamy się raz na tydzień. Ja mam już swój wiek (ponad 30 lat), ona też (podobnie jak ja). W całej tej sytuacji jest fundamentalny problem - jej matka nie pracuje od wielu lat i utrzymuje dom z wypłat swoich dzieci, uwiązując je przy sobie (klasyczny moim zdaniem problem samotnej matki, która boi się, że nie poradzi sobie finansowo i emocjonalnie w życiu i uzależnia swoje dzieci od siebie). W ich wzajemnej rozmowie zareagowała wzburzeniem na wieść o możliwej przeprowadzce córki do mnie... Dziewczyna jest między młotem a kowadłem - z jednej strony chciałaby się wyprowadzić do mnie i założyć własną rodzinę (ma już swoje lata), z drugiej strony boi się reakcji matki, tego że ta nie poradzi sobie w życiu (nie ma pracy, jest po 50-tce, mieszkają w niedużym mieście, w którym rynek pracy nie jest zbyt bogaty)...

Dodam tylko, że rozwiązanie pośrednie - dziewczyna przeprowadza się do mnie, a z części swojej wypłaty (dodam niewielkiej ze względu na zawód) finansuje mamę, nie wchodzi w grę - nie chcę pakować się w taki chory układ, bowiem w mojej ocenie coś takiego jest zupełnie chore, młode małżeństwo powinno przeznaczać swoje pieniądze na własną teraźniejszość i przyszłość, a nie finansowanie swoich niepracujących rodziców...

Czy jest w ogóle jakaś szansa, że one się dogadają, a matka zrozumie, że córka musi mieć kiedyś swoje własne życie, zachowa się odpowiedzialnie - podejmie pracę i jednocześnie nie wyrzecze się córki? Jak w ogóle postępować w takiej sprawie i czy nie jest ona z góry skazana na przegraną? Póki co dałem mojej partnerce czas na ułożenie tych spraw, informując jednocześnie, że nie można wieki czekać na rozstrzygnięcie i wszystko musi się odbyć w najbliższych kilku miesiącach - ja też już mam swoje lata... Jak w ogóle rysuje się przyszłość takiego związku? Ja widzę wiele problemów. Np., zakładając super optymistycznie, matka podejmie pracę, a po kilkunastu miesiącach ją straci i co wtedy? Córka będzie przeznaczać część wypłaty na nią, zamiast na naszą wspólną przyszłość i wszystko się rozleci... małżeństwo wyobrażam sobie jako wspólnotę, również majątkową - w tej sytuacji rozumiecie chyba dlaczego taki układ nie wchodzi w grę.

Z góry dzięki za odpowiedzi, pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
z drugiej strony boi się reakcji matki, tego że ta nie poradzi sobie w życiu (nie ma pracy, jest po 50-tce, mieszkają w niedużym mieście, w którym rynek pracy nie jest zbyt bogaty)...

Dodam tylko, że rozwiązanie pośrednie - dziewczyna przeprowadza się do mnie, a z części swojej wypłaty (dodam niewielkiej ze względu na zawód) finansuje mamę, nie wchodzi w grę - nie chcę pakować się w taki chory układ, bowiem w mojej ocenie coś takiego jest zupełnie chore, młode małżeństwo powinno przeznaczać swoje pieniądze na własną teraźniejszość i przyszłość, a nie finansowanie swoich niepracujących rodziców...

Czy jest w ogóle jakaś szansa, że one się dogadają, a matka zrozumie, że córka musi mieć kiedyś swoje własne życie, zachowa się odpowiedzialnie - podejmie pracę i jednocześnie nie wyrzecze się córki?


Z jednej strony piszesz, że zdajesz sobie sprawę, że kobiecie ponad 50letniej w małym miasteczku znaleźć pracę będzie bardzo trudno, z drugiej odrzucasz jakąkolwiek pomoc córki dla matki.

Nie uznając kompromisów stawiasz ją przed trudną decyzją i sam możesz stracić.

Nawet jeśli przyzna Ci rację, zdecyduje na wyprowadzkę i odcięcie od matki, może później czuć się nieszczęśliwa, bo stawiając ultimatum właściwie wymuszasz na niej zerwanie kontaktów z najbliższą rodziną. Może potem mieć do Ciebie o to żal.

A co jeśli zdecyduje się jednak pomagać matce? Z tego co piszesz wynika, że dla Ciebie będzie to oznaczało koniec. Ale w ten sposób nie traci tylko ona, również Ty.

Dlaczego nie porozmawiasz z nią o tym, starając się zrozumieć jej motywację i nie wykluczając przynajmniej tymczasowej finansowej pomocy dla matki, oraz pomocy w znalezieniu jej pracy. W ten sposób obu dałbyś czas na przystosowanie się do nowej sytuacji.
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Agnieszka S.:
Dlaczego nie porozmawiasz z nią o tym, starając się zrozumieć jej motywację i nie wykluczając przynajmniej tymczasowej finansowej pomocy dla matki, oraz pomocy w znalezieniu jej pracy. W ten sposób obu dałbyś czas na przystosowanie się do nowej sytuacji.

Ponieważ nie toleruję pasożytnictwa. Matka nie pracuje, a ma mieszkanie na jakie mnie może nigdy nie będzie stać, choć mam zarobki bardzo dobre. Dlaczego mnie nigdy nie będzie stać? Bo trochę myślę, chcę zostawić sobie bufor finansowego bezpieczeństwa, a nie zwalać kiedyś swoje zobowiązania finansowe na ewentualne przyszłe dzieci... Tak się zachowuje odpowiedzialny człowiek. Ona nie pracuje, bo uważa, że "przegrała życie" (nieudane małżeństwo), a nie dlatego, że nie może (nie jest chora, nie jeździ na wózku, itp., zdrowie jak na swój wiek ma dobre!) - dlaczego uważasz że powinienem akceptować pasożytnictwo? Toż to nienormalne, nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby moi rodzice przyszli do mnie i zażądali oddania części wypłaty - to chore! Co innego, gdyby los ich dotknął jakąś chorobą, losowym wypadkiem itp. - wtedy natychmiast sam bym pomógł, ale nie akceptuję takiego chorego stanu jako coś co jest permanentne...

konto usunięte

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:

- dlaczego uważasz że powinienem akceptować pasożytnictwo? Toż to nienormalne, nie wyobrażam

Ależ ja nie uważam, że powinieneś cokolwiek.

Sądziłam po prostu, że Twoim celem jest szukanie porozumienia z nią i utrzymanie związku. Ale być może priorytetem jest raczej bycie niezależnym finansowo, sprawiedliwość w podziale kosztów życia, coś podobnego.

Jeśli tak i skoro jesteś pewien, że sytuacja z matką zupełnie Ci nie odpowiada i nigdy jej nie zaakceptujesz i obawiasz się, że nawet jeśli rozwiązesz ją teraz to potem, po miesiącach, latach problem do Ciebie wróci, to o co właściwie pytasz w tym wątku?

Jak najbardziej, ta sytuacja może kiedyś wrócić.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak ona i jej matka się zachowają, pomijając nawet, że znalezienie i utrzymanie pracy to często kwestia szczęścia, przypadku, etc. Być może Twoja dziewczyna sama nie może tego przewidzieć. Jeśli jest to dla Ciebie duży problem to po co się męczyć?Agnieszka S. edytował(a) ten post dnia 09.05.12 o godzinie 05:31
Rafał Winnicki

Rafał Winnicki PKO BP Departament
Restrukturyzacji i
Windykacji Klienta
...

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Witajcie,

Dodam tylko, że rozwiązanie pośrednie - dziewczyna przeprowadza się do mnie, a z części swojej wypłaty (dodam niewielkiej ze względu na zawód) finansuje mamę, nie wchodzi w grę - nie chcę pakować się w taki chory układ, bowiem w mojej ocenie coś takiego jest zupełnie chore, młode małżeństwo powinno przeznaczać swoje pieniądze na własną teraźniejszość i przyszłość, a nie finansowanie swoich niepracujących rodziców...


W 100% się zgadzam, dzieci też powinieneś wypuścić "na pole" coś tam zawsze zeżrą nie nadszarpując budżetu rodzinnego Twojej szczęśliwej rodziny.

RaV
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Rafał Winnicki:
W 100% się zgadzam, dzieci też powinieneś wypuścić "na pole" coś tam zawsze zeżrą nie nadszarpując budżetu rodzinnego Twojej szczęśliwej rodziny.

RaV

Utrzymywanie własnych dzieci, a obcej osoby, to jest jednak różnica.
Więc wg Ciebie jest normalne, że matka daje się utrzymywać przez dzieci zamiast szukać pracy? Naprawdę nie sądzicie, że jest w tym coś niemoralnego i niesprawiedliwego? Przecież jeśli ja będę mieszkał z tą dziewczyną, a ona będzie podrzucać kasę mamusi, to de facto ja będę jej rodzinę po części utrzymywał (koszty życia we Wrocławiu są wysokie, a moja dziewczyna nie zarabia dużo, co samo w sobie mi nie przeszkadza, ale sytuacja z matką jest nieakceptowalna).

Oczekiwałem porady coachingowej - jak zmotywować jej rodzinę do odpowiedzialności za siebie, brania się za siebie (praca) itp., a nie porad "moralnych" jaki to jestem niedobry. Sami się zastanówcie - wpakowali byście się w taki układ? Bo łatwo jest oceniać innych, a trochę trudniej wejść w moje położenie.
Agnieszka S.:
Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak ona i jej matka się zachowają, pomijając nawet, że znalezienie i utrzymanie pracy to często kwestia szczęścia, przypadku, etc. Być może Twoja dziewczyna sama nie może tego przewidzieć. Jeśli jest to dla Ciebie duży problem to po co się męczyć?

No właśnie. Moim zdaniem moralnie uzasadnione jest utrzymywanie swoich rodziców w przypadku nagłej utraty pracy (do czasu znalezienia nowej), nagłego i ciężkiego zachorowania, wypadku, itp. (kilka innych by się znalazło). A nie dlatego, że komuś się nie chce poszukać sobie pracy. Bo sorry ale na sprzątaczkę, czy też kasjerkę w markecie nie trzeba jakichś ogromnych kwalifikacji. A za minimalkę można się utrzymać w małym mieście. Więc takie pasożytnictwo nie może być tolerowane.Wojtek B. edytował(a) ten post dnia 09.05.12 o godzinie 09:26
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Rafał Winnicki:
W 100% się zgadzam, dzieci też powinieneś wypuścić "na pole" coś tam zawsze zeżrą nie nadszarpując budżetu rodzinnego Twojej szczęśliwej rodziny.

RaV

Utrzymywanie własnych dzieci, a obcej osoby, to jest jednak różnica.
Więc wg Ciebie jest normalne, że matka daje się utrzymywać przez dzieci zamiast szukać pracy? Naprawdę nie sądzicie, że jest w tym coś niemoralnego i niesprawiedliwego? Przecież jeśli ja będę mieszkał z tą dziewczyną, a ona będzie podrzucać kasę mamusi, to de facto ja będę jej rodzinę po części utrzymywał (koszty życia we Wrocławiu są wysokie, a moja dziewczyna nie zarabia dużo, co samo w sobie mi nie przeszkadza, ale sytuacja z matką jest nieakceptowalna).

Oczekiwałem porady coachingowej - jak zmotywować jej rodzinę do odpowiedzialności za siebie, brania się za siebie (praca) itp., a nie porad "moralnych" jaki to jestem niedobry. Sami się zastanówcie - wpakowali byście się w taki układ? Bo łatwo jest oceniać innych, a trochę trudniej wejść w moje położenie.
Agnieszka S.:
Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak ona i jej matka się zachowają, pomijając nawet, że znalezienie i utrzymanie pracy to często kwestia szczęścia, przypadku, etc. Być może Twoja dziewczyna sama nie może tego przewidzieć. Jeśli jest to dla Ciebie duży problem to po co się męczyć?

No właśnie. Moim zdaniem moralnie uzasadnione jest utrzymywanie swoich rodziców w przypadku nagłej utraty pracy (do czasu znalezienia nowej), nagłego i ciężkiego zachorowania, wypadku, itp. (kilka innych by się znalazło). A nie dlatego, że komuś się nie chce poszukać sobie pracy. Bo sorry ale na sprzątaczkę, czy też kasjerkę w markecie nie trzeba jakichś ogromnych kwalifikacji. A za minimalkę można się utrzymać w małym mieście. Więc takie pasożytnictwo nie może być tolerowane.
Rozumiem Twoje dylematy ale nie oczekuj zrozumienia od nas skoro sam nie chcesz zrozumiec sytuacji matki Twojej dziewczyny.
Czlowiek, ktory naprade kocha nie stawia drugiej stronie ultimatum a Ty to wlasnie robisz - ja albo Twoja matka.
Powinieneś wspierac dziewczynę, poszukac czegoś dla jej matki na tym polega milosc bo to co Ty prezentujesz to jest milosc warunkowa czyli..żadna.Joanna Małgorzata W. edytował(a) ten post dnia 09.05.12 o godzinie 09:44
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Joanna Małgorzata W.:
Rozumiem Twoje dylematy ale nie oczekuj zrozumienia od nas skoro sam ie chcesz zrozumiec sytuacji matki Twojej dziewczyny.
Czlowiek, ktory naprade kocha nie stawia drugiej strony ultimatum a Ty to wląsnie robisz - ja albo Twoja matka.
Powinieneś wspierac dziewczynę, poszukac czegoś dla jej amtki na tym polega milosc bo to co Ty prezentujesz to jest milosc warunkowa czyli..żadna.

Joanno, dziękuję za wypowiedź. Rozmawiałem. Ona powiedziała, że czuje się oszukana przez życie (nieudane małżeństwo), brak jej motywacji. A na kasę nie pójdzie, "bo nie". Jak tu więc rozmawiać? Ja bardzo ciężko pracuję. Nie oczekuję gloryfikacji, bo robię to dla siebie i przyszłej rodziny. Ale szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że kiedyś miałbym utrzymywać kogoś sobie obcego, tylko dlatego, że tej osobie nie chce się pracować. A wiesz, że w małym mieście spokojnie można utrzymać się za minimalkę. Pracę nawet próbowałem szukać na portalach. Są oferty z urzędu pracy, nawet dla niepełnosprawnych. Tym bardziej dla osoby pełnosprawnej znajdzie się oferta. Tyle, że ja nie mogę się za bardzo tam wtrącać - co, pójdę do jej domu i powiem "pani powinna pracować, nie uzależniać dzieci od siebie i nie odbierać im własnego szczęścia?". Przecież po czymś takim w najlepszym razie wylecę...

konto usunięte

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Zastanawiam się co by zrobiła ta matka, gdyby jej dzieci potraciły nagle prace, albo one by straciła te dzieci.
Ja w pełni Wojtka rozumiem i - biorąc pod uwagę to, co pisze - zgadzam się. Nie widzę powodu, dla którego dzieci miałyby odpowiadać za brak odpowiedzialności swoich rodziców.
Tyle że to nie ma znaczenia, bo cokolwiek tu napiszemy, to i tak w życiu dziewczyny Wojtka i jej mamy niczego to nie zmieni.
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Beata Rzepka:
Tyle że to nie ma znaczenia, bo cokolwiek tu napiszemy, to i tak w życiu dziewczyny Wojtka i jej mamy niczego to nie zmieni.

Czyli sugerujesz, Beato, że ona nie pójdzie szukać pracy, bo tak się przyzwyczaiła przez kilkanaście lat? Niestety tak również rozumuję, dlatego z tej sytuacji chyba nie ma wyjścia...
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Joanna Małgorzata W.:
Rozumiem Twoje dylematy ale nie oczekuj zrozumienia od nas skoro sam ie chcesz zrozumiec sytuacji matki Twojej dziewczyny.
Czlowiek, ktory naprade kocha nie stawia drugiej strony ultimatum a Ty to wląsnie robisz - ja albo Twoja matka.
Powinieneś wspierac dziewczynę, poszukac czegoś dla jej amtki na tym polega milosc bo to co Ty prezentujesz to jest milosc warunkowa czyli..żadna.

Joanno, dziękuję za wypowiedź. Rozmawiałem. Ona powiedziała, że czuje się oszukana przez życie (nieudane małżeństwo), brak jej motywacji. A na kasę nie pójdzie, "bo nie". Jak tu więc rozmawiać? Ja bardzo ciężko pracuję. Nie oczekuję gloryfikacji, bo robię to dla siebie i przyszłej rodziny. Ale szlag mnie trafia, jak sobie pomyślę, że kiedyś miałbym utrzymywać kogoś sobie obcego, tylko dlatego, że tej osobie nie chce się pracować. A wiesz, że w małym mieście spokojnie można utrzymać się za minimalkę. Pracę nawet próbowałem szukać na portalach. Są oferty z urzędu pracy, nawet dla niepełnosprawnych. Tym bardziej dla osoby pełnosprawnej znajdzie się oferta. Tyle, że ja nie mogę się za bardzo tam wtrącać - co, pójdę do jej domu i powiem "pani powinna pracować, nie uzależniać dzieci od siebie i nie odbierać im własnego szczęścia?". Przecież po czymś takim w najlepszym razie wylecę...

No tak ale po pierwsze - jeśli bedziesz z Twoją dziewczyną to jej matka automatycznie nie bedzie dla Ciebie obca osobą..a teraz zastanow się co byś zrobil gdybyś byl w zwiażku i nagle Twoja matka by zachorowała albo zaczela pić..olał byś ją czy zaoferowal opieke..Owszem dzieci chowa się dla swiata i powinno się je wolno w ten swiat puscić z drugiej jednak strony czy my nie mamy juz zadnych zobowiazań wobec swoich rodziców?
No i jeszcze jednen punkt widzenia - czasem warto odciać sie do kogoś, kto wydaje sie bezradny bo to bywa najlepszą motywacją choć okrutną.
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Joanna Małgorzata W.:
No tak ale po pierwsze - jeśli bedziesz z Twoją dziewczyną to jej matka automatycznie nie bedzie dla Ciebie obca osobą..a teraz zastanow się co byś zrobil gdybyś byl w zwiażku i nagle Twoja matka by zachorowała albo zaczela pić..olał byś ją czy zaoferowal opieke..

Odpowiedź jest oczywista - opiekę.

>Owszem dzieci chowa się dla swiata i powinno
się je wolno w ten swiat puscić z drugiej jednak strony czy my nie mamy juz zadnych zobowiazań wobec swoich rodziców?

Mamy zobowiązania. Na starość, kiedy utracą pracę, chorują. Ale w młodości to oni powinni nam pomagać, czyż nie? Tak to wygląda w mojej rodzinie i w każdej normalnej, którą znam...
No i jeszcze jednen punkt widzenia - czasem warto odciać sie do kogoś, kto wydaje sie bezradny bo to bywa najlepszą motywacją choć okrutną.

Obawiam się, że moja dziewczyna się na ten krok nie zdecyduje. W końcu jej matka - jej krew, a ja - jak by nie patrzeć - obcy człowiek, którego po prostu kocha...Wojtek B. edytował(a) ten post dnia 09.05.12 o godzinie 09:44

konto usunięte

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
powiem Ci, ze ja bym z Tobą się nie związała...z osobą taką, jak Twoja dziewczyna już tak....zachowujesz się jak nadęty bufon, a nie jak kochający człowiek.

Głowny ruch należy do Twojej dziewczyny- albo zdecyduje się zostawić matkę, albo nie. Ma do tego pełne prawo.

konto usunięte

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Mamy zobowiązania. Na starość, kiedy utracą pracę, chorują. Ale w młodości to oni powinni nam pomagać, czyż nie? Tak to wygląda w mojej rodzinie i w każdej normalnej, którą znam...
nie, nie powinni
uważam, ze sam człowiek dorosły powinien się utrzymywać, a nie oczekiwać pomocy od mamusi.
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

moim zdaniem dzieci są odpowiedzialne także za swoich rodziców, nawet prawnie do pewnego stopnia;
Ty byłeś wychowany inaczej, dziewczyna inaczej; na pewno będą z tego tytuły problemy, albo uzgodnicie wspólne rozwiązanie, albo Ty zaakceptujesz tą sytuację, albo się rozstaniecie;

mam wrażenie czytając Twoją wypowiedź, że masz sztywno poukładaną wizję przyszłości, której się kurczowo trzymasz a sytuacja dziewczyny się w to nie wpisuje;

a co dziewczyna na to?Beata K. edytował(a) ten post dnia 09.05.12 o godzinie 09:51
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Joanna Małgorzata W.:
No tak ale po pierwsze - jeśli bedziesz z Twoją dziewczyną to jej matka automatycznie nie bedzie dla Ciebie obca osobą..a teraz zastanow się co byś zrobil gdybyś byl w zwiażku i nagle Twoja matka by zachorowała albo zaczela pić..olał byś ją czy zaoferowal opieke..

Odpowiedź jest oczywista - opiekę.
No więc?

>Owszem dzieci chowa się dla swiata i powinno
się je wolno w ten swiat puscić z drugiej jednak strony czy my nie mamy juz zadnych zobowiazań wobec swoich rodziców?

Mamy zobowiązania. Na starość, kiedy utracą pracę, chorują. Ale w młodości to oni powinni nam pomagać, czyż nie? Tak to wygląda w mojej rodzinie i w każdej normalnej, którą znam...
Słuchaj jak wy jesteście w okolicach 30 tki to Wasi rodzice młodzikami już nie sa, określasz sam granice kiedy zaczyna się starosc, niedoleznosć? Czy człowiek 50 letni nie moze byc bardziej chory od 80 letniego? Moze.
No i jeszcze jednen punkt widzenia - czasem warto odciać sie do kogoś, kto wydaje sie bezradny bo to bywa najlepszą motywacją choć okrutną.

Obawiam się, że moja dziewczyna się na ten krok nie zdecyduje. W końcu jej matka - jej krew, a ja - jak by nie patrzeć - obcy człowiek, którego po prostu kocha...

Znów obcy, obcy sa podobno w kosmosie.
A jak jest miłość to nie ma "obcości" i jej rodzina jest twoją.

Nie ma sytuacji bez wyjscia - zaproponuj konkretną pomoc matce, poszukaj jej dodatkowego zajecia, jak bedziesz miał konkretne argumenty to możesz konkretnie rozmawiać o przeprowadzce bo dziewczyna musi mieć świadomosć,ze nie zostawia matki na lodzie.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Oczekiwałem porady coachingowej - jak zmotywować jej rodzinę do odpowiedzialności za siebie, brania się za siebie (praca) itp., a nie porad "moralnych" jaki to jestem niedobry.
Ale tak się nie da..;((

Możesz dostać poradę dla Ciebie: jak możesz zmienić postępowanie, co zmienić w myśleniu, jak nabrać dystansu i t.p. Każdy Ci napisze, że nie zmienia się innych ludzi, tylko siebie samego.:)

Ja uważam, że masz prawo związywać się z kim chcesz i na warunkach, jakie Tobie odpowiadają. Jedyna trudność jaka w tym jest, to znaleźć osobę, która akceptuje te Twoje warunki.:))

I teraz pytanie: dlaczego tak podkreślasz, że "masz swoje lata"?
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Karolina Ł.:
Wojtek B.:
powiem Ci, ze ja bym z Tobą się nie związała...z osobą taką, jak Twoja dziewczyna już tak....zachowujesz się jak nadęty bufon, a nie jak kochający człowiek.

Uwielbiam takie ocenianie. Jestem "nadęty bufon", bo buntuję się przeciwko partycypowaniu w utrzymywaniu matki mojej dziewczyny, której nie chce się pracować? A niby uważasz, że mam taki obowiązek MORALNY będąc ze swoją dziewczyną? Bo ja nie uważam...
Głowny ruch należy do Twojej dziewczyny- albo zdecyduje się zostawić matkę, albo nie. Ma do tego pełne prawo.

Tak. I powiedziałem jej o tym. Musi dokonać wyboru. W ciągu kilku miesięcy. Powiedziała, że porozmawia poważnie z matką o tym, żeby poszukała sobie zajęcia i rozpoczęła pracę zarobkową.
Wojtek B.

Wojtek B. Sam sobie sterem,
żeglarzem, okrętem,
DG

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Beata B.:
Ja uważam, że masz prawo związywać się z kim chcesz i na warunkach, jakie Tobie odpowiadają. Jedyna trudność jaka w tym jest, to znaleźć osobę, która akceptuje te Twoje warunki.:))

No właśnie. Ja jestem z bezproblemowej rodziny, wspierali mnie całe życie, są odpowiedzialni, mają oszczędności na trudne lata. Tak powinno być. A nie być na garnuszku swoich dzieci. A co, jak któreś dziecko zachoruje? (Jak pisała Beata). Toż to skrajna nieodpowiedzialność! A wy (niektórzy) to uzasadniacie i mnie oceniacie negatywnie normalnie. Czy to nie chore? :)
I teraz pytanie: dlaczego tak podkreślasz, że "masz swoje lata"?

Ponieważ mam 31 lat... chcę mieć swoją rodzinę, budować swoją przyszłość, związać się z kimś, kto patrzy w tym samym kierunku, a nie obawia się o zostawienie swoich rodziców (przecież to normalne że dzieci wyfruwają z gniazda).
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Sytuacja rodzinna zakochanej dziewczyny

Wojtek B.:
Rafał Winnicki:
W 100% się zgadzam, dzieci też powinieneś wypuścić "na pole" coś tam zawsze zeżrą nie nadszarpując budżetu rodzinnego Twojej szczęśliwej rodziny.

RaV

Utrzymywanie własnych dzieci, a obcej osoby, to jest jednak różnica.

Człowieku zastanów się, co Ty piszesz. Ta kobieta nie jest żadną obcą osobą, tylko matką Twojej partnerki. Chyba, że już teraz zakładasz, że jest dla Ciebie obca to życzę Ci powodzenia, bo spieprzysz swój związek.
A gdzie Twój szacunek dla partnerki i jej rodziny?. A gdzie zrozumienie tego, że rodzice nie są tylko od dawania i mają prawo prosić dzieci o pomoc, jeśli włożyli trud wychowania i utrzymywania dzieci przez wiele lat. I nie pisz mi, że MUSZĄ, BO SĄ RODZICAMI. Jak wiemy nie wszyscy rodzice podzielają tą opinię. Są i tacy, którzy wyrzucają dzieci na śmietnik albo oddają do domu dziecka, bo ich nie chcą utrzymywać, bo im przeszkadzają, więc spokorniej a potem ewentualnie miej oczekiwania. Żeby coś dostać trzeba najpierw coś dać. A nie odwrotnie.



Wyślij zaproszenie do