Temat: Made in Showtime
Mateusz SobeckiMADE IN SHOWTIME - magia amerykańskiego serialu
Film fabularny i serial telewizyjny znajdują się w szczególnym położeniu. Wskazują na bardzo szerokie pole dyscyplinowe najogólniejszej nauki o sztuce i na człowieka, który jest twórcą kultury. Przypomnij sobie, widzu, sytuację, w której przygotowujesz się do oglądania filmu na ekranie swojego telewizora. Będzie to Twój ulubiony serial amerykański. Kilkanaście minut przed rozpoczęciem filmu porządkujesz stolik, sprzątasz resztki jedzenia, przygotowujesz ciepłą herbatę i ciasteczka. Zagarniasz pozostałych domowników przed ekran, przekonując, że za chwilę będzie coś, czego przegapić nie można.
W tekście wyjaśniam na czym polega fenomen popularności seriali amerykańskich, które stanowią rozrywkę dla polskiej widowni. Tym samym chcę ułatwić dokładne zrozumienie tego zjawiska. Praca nie nosi cech elementarza, ale jest starannie, choć w nieunikniony sposób arbitralnie skonstruowanym wyborem elementów składających się na całościowy przegląd problematyki. Jednocześnie wybór, na który złożyły się seriale produkcji stacji Showtime zmierza do prezentacji pełnej wizji wybranego zagadnienia. Reasumując, choć proponowany wybór seriali wychodzi naprzeciw praktycznym zapotrzebowaniom, to przede wszystkim jest podporządkowany próbie zarysowania częściowego obrazu pola problemowego z zakresu filmoznawstwa i kulturoznawstwa jako dynamicznie dziś rozwijającej się dyscypliny. Dobór źródeł pozwolił mi w pełni zrealizować cel pracy, konsekwentnie analizując materiał zgodnie z przyjętymi założeniami. Zachęcam czytelnika by zapoznał się z treścią mojej pracy i sam odnalazł najważniejsze i według niego najciekawsze fragmenty mojej analizy. Nawet jeśli tego nie zrobi, to z pewnością inaczej spojrzy na serial, który obejrzał.
Gangsterzy, handlarze narkotyków, alkoholicy, psychopatyczni mordercy, oszuści. To zestaw bohaterów, którzy w ostatnich latach goszczą w amerykańskich serialach. Większość z nich budzi naszą sympatię. "Dexter" jest sympatyczny, uczynny i lubi zabijać ludzi. Grany przez Davida Duchovnego pisarz Hank Moody z "Californication" zajmuje się głównie piciem. Gangster Mike Caffee z "Brotherhood" chce przejąć władzę nad przestępczym światem miasta. Belle de Jour, bohaterka serialu "Secret Diary of a Call Girl" kocha seks, pieniądze i jest leniwa. Jest luksusową dziewczyną na telefon. Jednak nie ma dla niej znaczenia, jak określa się jej profesję i jaki ma się do niej stosunek - ważne, że ona czuje się z nią dobrze. Serial "The L Word" opowiada o życiu kilku młodych kobiet z Los Angeles. Poszczególne odcinki ukazują ich codzienne życie, karierę i skomplikowane związki zarówno homo jak i heteroseksualne. "The Tudors" to odważny, szokujący i znakomicie zagrany serial, ukazujący nieopowiedzianą dotychczas historię Henryka VIII, tyrana, który rządził swym królestwem przy pomocy intryg i zbrodni. Kablowa stacja Showtime zamówiła drugi sezon nowego serialu "United States of Tara". Obraz opowiada historię typowej amerykańskiej żony i matki dwójki dzieci, która cierpi na osobowość mnogą. W Stanach Zjednoczonych oglądalność tego serialu cały czas rośnie i już jest lepsza niż oglądalność "Dextera". Gospodyni domowa Nancy Botwin, bohaterka serialu "Weeds" z myślą o dzieciach i przyszłości postanawia zająć się sprzedażą marihuany. Te wymienione przeze mnie postacie są bliskie naszej rzeczywistości, lubiane, ale zdecydowanie mniej godne naśladowania.
Próbując zrozumieć świat seriali, miałem sposobność poznania ciekawych materiałów źródłowych. Niezależnie od tego, czy potrafiłem wystarczająco opisać powyższą problematykę to starałem się zanalizować zjawisko popularności seriali amerykańskich w Polsce. W ramach tej próby interesowało mnie odnalezienie odpowiedzi na dwa pytania. Czy ta obecność produkcji amerykańskich stanowi rozrywkę dla polskiej widowni? Polacy kochają czy nienawidzą wszystkiego, co jest made in Showtime?
Wśród moich wniosków ważne jest przesłanie badanej problematyki: każdy ma prawo dokonać własnej analizy badanego zjawiska. Zajmowałem się tym zagadnieniem jako szczególnym przejawem związków między nadawcą a odbiorcą, obserwując ich stan wzajemnej relacji. Idąc dalej, zadanie to miałem ułatwione dzięki zdobyciu podstawowej wiedzy z zakresu próby budowania wspólnej więzi między kinem amerykańskim a europejskim. Zdaniem Sławomira Idziaka, „Kino europejskie przypomina zakład rzemieślniczy, kino amerykańskie - fabrykę, ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Kino amerykańskie jest potężną, zhierarchizowaną machiną, w której każdy ma swoje wyraźnie określone miejsce”. W Europie jest dużo więcej filmów fabularnych i seriali telewizyjnych starających się wiernie naśladować życie i mówić o sprawach codziennych i zwykłych. Polscy widzowie od kilku lat oglądają nudną opowieść o trzypokoleniowej rodzinie Mostowiaków, ich codzienne nieciekawe życie, problemy, zmagania z przeciwnościami losu, sukcesy i porażki. Serial "M jak Miłość" powstał z powodu ogromnej popularności szarej opery mydlanej, czyli "Klanu". Niestety w naszym mały kraju coraz częściej wyrastają, jak grzyby po deszczu, inne, pozbawione dobrego scenariusza produkcje telewizyjne.
W Ameryce jednak nie wchodzi to w grę. Telewizja w tym wolnym rynku gospodarczym znalazła sposób, który umożliwia pełne wykorzystanie jej możliwości w powstawaniu nowych kultowych pozycji. Skutkiem takiej sytuacji jest ciągłe zapotrzebowanie na amerykańskie filmy i seriale na całym świecie. W Polsce cieszą się wszędzie powodzeniem nie dlatego, że kochamy Amerykę, ale dlatego, że kochamy amerykańskie seriale, które w istocie są ucztą dla oczu. Stacja telewizyjna Showtime tworzy w istocie piękne widowiska. Proponuje widzom różnorodność gatunkową, wymaga niewielkiej sprawności intelektualnej do pojmowania jej produkcji. Innymi słowy, szefowie stacji bez reszty nastawieni są na dostarczanie widzom rozrywki, która ma służyć naszemu rozbawieniu i przyjemności. Z polskiej telewizji znamy również wiele innych przykładów inteligentnych seriali amerykańskich, podejmujących ważne kwestie, prezentujących różne punkty widzenia i skłaniających do głębszej refleksji.
Wszystko co w Polsce nowoczesne, najlepsze pochodzi ze Stanów Zjednoczonych – jeansy, komputery, pigułki szczęścia, muzyka popularna, setki filmów fabularnych oraz seriale telewizyjne. Tak się składa, że wszystko, co okazało się skuteczne za oceanem i u nas zostaje przyswojone. Czy mamy na tej podstawie sądzić, że amerykanizacja Polski jest nieunikniona? Czy jesteśmy świadkami pojawienia się nowej kultury? Nawet opór wobec serialom amerykańskim będzie daremny. Jutro będziemy jeszcze bardziej amerykańscy niż wczoraj. A jeśli amerykanizacja jest zapewne naszą przyszłością, to popularność polskich seriali przeminie z wiatrem, a główną rolę odgrywać będą produkcje made in USA.
Analiza tego problemu pozwala ustalić istnienie międzypokoleniowych różnić kulturowych. Z jednej strony starsze pokolenie, które ogląda polskie telenowele, a z drugiej strony młodzież i ich rodzice, których bardziej interesują amerykańskie produkcje czując się dzięki temu częścią globalnej wspólnoty. Polskie seriale są natomiast przewidywalne i schematyczne. Bardzo słabe scenariusze, które w większości są nieudolnie kopiowane na bazie formatów. Jeżeli ma się porównanie, to polski produkt wygląda jak tania podróbka. Prezentacja treści i formy naszych krajowych produkcji przedstawiona jest w bardzo prosty sposób. Nie odzwierciedlają życia. Bohaterowie nie oglądają telewizji, nie rozmawiają o polityce, nie palą papierosów, właściwie nie piją alkoholu, niemal wszyscy są nieskazitelni, czyści i prawi. Propozycje amerykańskie stanowią formę najlepszej rozrywki, ponieważ są źródłem wiedzy na temat stylów życia i zachowań, a także sposobów radzenia sobie w najróżniejszych dziwnych sytuacjach. Ich popularność jest wynikiem, że życie w Polsce staje się lepsze i barwniejsze. Często powielany jest sposób zachowania i styl życia, przede wszystkim wśród młodych osób. Wybór spędzania wolnego czasu w wielu przypadkach ma swoje uzasadnienie właśnie w wysokiej oglądalności którejś z produkcji. Polska widownia z wielkim zainteresowaniem ogląda seriale amerykańskie, które prezentują obcą nam kulturę, inny język, ulice, które pulsują, przestrzeń, która ulega ciągłym zmianom. Na ekranie telewizora oglądamy Amerykę, która niezmiennie szokuje kosmopolityzmem, liberalizmem i ekstrawagancją. Jest również obraz biedy, wykluczenia i zawiedzionych marzeń. Ta kwintesencja sprzeczności, wzbudza skrajne uczucia, często odstręcza, napawa lękiem, ale przede wszystkim zachwyca.
Polskie seriale charakteryzują się zespołem właściwych Polakom cech, które powodują, że jako narodowość nie możemy się dopasować do zachodniej rzeczywistości, dlatego tak chętnie sięgamy po pilot telewizora i włączamy "Dextera". Zapominamy wówczas o szarej Polsce, o ludziach z zaciętymi, nieprzyjaznymi twarzami o minach naburmuszonych. Chcemy oglądać bohaterów amerykańskich. Białych, czarnych, żółtych i czerwonych. Lubimy podziwiać występujące w serialach przeróżne egzemplarze ludzkiej menażerii. To osoby mądre i zdolne, europejscy arystokraci i azjatyccy bogacze, przestępcy i mordercy, odważni artyści i biedni emigranci. Ten obcy nam obraz może irytować, ale na pewno nikogo nie nudzi. Brakuje w Polsce seriali kontrowersyjnych, z czarnym humorem, mrocznych, ale i pełnych humoru. Ogromna popularność seriali amerykańskich nowej generacji wynika z faktu, że często wiodącym tematem jest odważnie przedstawiony seks. Te nieskrępowane poruszanie kwestii seksualnych zyskało aprobatę polskich odbiorców. To coś zupełnie zaskakującego, co przyciąga i pociąga. Seks zawsze będzie dobrym towarem. Znakomite produkcje amerykańskie dostarczają coraz ciekawsze dawki emocji. To seriale z niesamowitymi zwrotami akcji, widz na każdym kroku jest zaskakiwany. Emocje jakie wzbudzają są naprawdę ogromne.
Widzowie w Polsce zaczynają układać własne teorie dotyczące losów swoich ulubionych bohaterów. Twórcy dobrze skrywają sekrety seriali i bardzo powoli je ujawniają, tak więc trudno się domyślić, co też wydarzy się w kolejnych odcinkach. I to jest jeden z największych czynników, który wpłynął na sukces tych produkcji. Do czynienia mamy z mieszaniną gatunków, od przygody i dramatu po sensację. Do tego należy dodać znakomite portrety psychologiczne postaci, pogłębiane przez liczne retrospekcje i szereg fascynujących zagadek. Mnóstwo pytań i jak najmniej odpowiedzi, a wszystko po to by maksymalnie pochłonąć widza. Seriale te podejmują ważne i ciekawe problemy. Do tego aktorstwo na wyższym poziomie niż w Polsce. Czasy słabych polskich produkcji w telewizji powoli odchodzą w niepamięć na rzecz seriali, których ciekawe scenariusze powodują prawdziwe szaleństwo. Ich bohaterowie często nawiązują do tak zwanych świętych naiwniaków, prostaczków bożych, którzy świadomie robili z siebie głupków przekazując prawdy niemiłe, niepoprawne politycznie. Przypominają Dostojewskiego – idiotów, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, że są idiotami, przyjmują świat z całym dobrodziejstwem inwentarza. W ich świecie nie ma miejsca na pesymizm. To postacie baśniowe (na przykład Głupi Jaś czy Kopciuszek), które zwyciężają wbrew prawom rządzącym światem rzeczywistym. Bohaterowie amerykańskich seriali tworzą bardzo ciekawy skomplikowany konstrukt, który odbija złożoność świata i pokazują, że nie obowiązują ich jego prawidła. Często wychodzą ze wszystkich perypetii dzięki swojej naiwności. Historie naszych ulubionych postaci snują się same, a ludzie to zmieniające się na scenie życia rekwizyty lub preteksty i wtedy można traktować taką historię jako tekst otwarty, którego zakończenie każdy z nas może sobie dopowiedzieć. Przekaz takich seriali jest prosty. To ma być historia, baśń, anegdota, fragment życia. Czy niektórzy bohaterowie nie są jednymi z tych opowiadaczy z arabskich bazarów, targów, starożytnych wędrownych greckich opowiadaczy jak na przykład Homer? Z jakim skutkiem mówią? Mówią ku pokrzepieniu serc. Dla wykluczonych jest miejsce, są cząstką świata taką samą jak Einstein i również ten świat wzbogacają.
W Polsce, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych należy tworzyć seriale telewizyjne, których intencją nie byłoby nakłanianie ludzi do wyłączania telewizorów, ale pokazywanie, jak seriale należy reżyserować. Celem powinno być zdobycie widowni wystarczająco dużej, aby warto było wywrzeć na nią wpływ. Należy robić filmy wybitnie zabawowe, w dobrym stylu. Polscy widzowie, wśród których są także osoby wychowane na raczej konserwatywnej telewizji, są przygotowani na telewizyjne eksperymenty pod względem sposobu opowiadania jak i tematyki. A przy tym ryzyko takich jest w Polsce wciąż wysokie, bo jesteśmy małym rynkiem, i to, co mimo niszowości opłaca się w Ameryce to w Polsce jest hazardem. Może to niestety oznaczać, że stacje telewizyjne będą się obawiały podobnych wyzwań. W Stanach Zjednoczonych to ryzyko się opłaca. Potężna stacja telewizyjna Showtime podejmuje dziś ryzyko, o jakim nie chcą nawet myśleć producenci z Polski. Nasza telewizja boi się ryzyka, boi się nowych nazwisk - ludzi młodych, nie dość sprawdzonych. Brakuje warunków do eksperymentów. Należy naprawić system i wprowadzić nowe standardy.
Produkcje telewizyjne stacji Showtime to raj dla kogoś, kto chce stworzyć dla siebie kompletnie zmyśloną, idealną krainę wspaniałych seriali. Żyjemy w czasach błyskawicznej ekspansji telewizji amerykańskiej, seriali, które sytuują się prawie bez reszty w kulturze masowej, stały się przedmiotem bardzo żywego zainteresowania. Dlaczego ludzie zbierają się tłumami przed ekranem telewizora i oglądają obce seriale? Z prostego powodu, dla efektów specjalnych. W przypadku seriali komediowych, amerykańskie produkcje śmieszą bardziej niż polskie. W większości naszych filmów bardzo często oglądamy tych samych aktorów, co sprawia, że po jakimś czasie potencjalnemu widzowi może znudzić się omawiany dany artysta. Następnym czynnikiem przemawiającym za twierdzeniem, że seriale amerykańskie są lepsze niż polskie, jest aspekt poruszony przez Jana Machulskiego w jednym z wywiadów, gdzie stwierdził, że „aktorzy amerykańscy nie grają, oni po prostu są”. Cechuje ich niezwykła naturalność. Polacy kochają czy nienawidzą wszystkiego co jest made in Showtime? Moim zdaniem kochamy bohaterów amerykańskich produkcji telewizyjnych: gangsterów, handlarzy narkotyków, alkoholików, psychopatycznych morderców, oszustów i homoseksualistów. Jest to Eden, którego najcudowniejsze obrazy pozwalają nam zapomnieć o naszych nieprzyjemnych doznaniach, nędzy polskich przedmieść, błocie na warszawskich ulicach, nieuprzejmych ludziach. To czysta rozkosz, nic tylko napawać się bukietem nadzwyczajnych seriali z dala od polskiej rzeczywistości. Metr na metr: moja Ameryka wielkości telewizora.Mateusz Sobecki edytował(a) ten post dnia 02.01.10 o godzinie 01:44