konto usunięte

Temat: Kościelne pieniądze

Porozmawiajmy o tym poważnie i na chłodno.
Niewiele spraw w codziennym życiu parafii budzi takie emocje, jak "branie pieniędzy" przez księży - za śluby, chrzciny, pogrzeby, Msze... Leitmotivem rozmów są stawki, pytania, czy księża mają cenniki, co to znaczy "co łaska". Czy wypada brać pieniądze za posługę sakramentalną? A z drugiej strony - z czego mają żyć księża? Jak uregulować to tak, żeby parafia faktycznie mogła swojego kapłana utrzymywać, a zarazem nie budzić niezdrowych emocji? No i - czy skoro funkcjonuje to jako zarobek, pieniądze te nie powinny być opodatkowane? Wreszcie - czy spotkaliście się z ewidentnymi nadużyciami, windowaniem stawek, odmową posługi, jeśli ofiara była za mała? Bardzo jestem ciekaw Waszych opinii i głosów (w tej ostatniej kwestii - również na priv :) ).
Pozdrawiam!
mk
Witold Tomasz M.

Witold Tomasz M. czytam i piszę...

Temat: Kościelne pieniądze

Michale, zamiast naszych wypowiedzi, może przyglądnijcie się na łamach TP modelowi niemieckiemu. Może już to kiedyś robiliście, a ja nie dostrzegłem... Ten model to - jak dla mnie - wyczyszczenie spraw formalnych w sposób do bólu urzędowy. Zeznania podatkowe obywateli, deklarujących przynależność do kościołów i związków wyznaniowych, są sprawdzane skrupulatnie z księgami rachunkowymi administracji parafialnej przez urzędy skarbowe. Wpadki nie popłacają, bo kary są surowe. Każdy śmiertelnik wie "co", "ile" i "komu" ma dać, a wpadka proboszcza sprawia, że staje się oszustem podatkowym. Zwalnia to wszystkich od myślenia co wypada, a co nie. I jest naturalną barierą przed typowo polskim kiczem: ubogi pleban, posiadający dochody (deklarowane) w wysokości płacy minimalnej, paradujący przed bezrobotnymi parafianami swoim pojazdem klasy C z napędem hybrydowym. Jakoś nijak się ma to do przykazań, głoszonych przez tegoż ubogiego plebana kilka razy w trakcie niedzielnych kazań.
Nie przejaskrawiam. Zdarzają się takie przypadki. Tylko po co się zdarzają?!
Niemieccy katolicy mają prawo rozliczać swojego proboszcza z przychodów i wydatków w sposób jawny. Cho to u nas jeszcze nie do pomyślenia, to może zaczniemy ku temu zmierzać? Pozwoliłoby to rozdzielić sprawy wiary od sprawy kasy. Bo to nie może byź jedno i to samo, jak się to u nas przyjęło przez pokolenia.

Temat: Kościelne pieniądze

a co sądzicie o pomyśle posłanki Senyszyn? :)

u nas w parafii sytuacja niesakramentalna wprawdzie, ale nie mniej interesująca. kilka lat temu, w związku ze wzrostem liczby mieszkańców dzielnicy, proboszcz zadecydował: budujemy nowy kościół. entuzjazm pozostał do dziś, ale chyba tylko w kręgach oazy rodzin: proboszcz zarządził comiesięczne zbiórki pieniędzy, których wyniki systematycznie przedstawiał na kazaniach (a w gablocie wywieszał nazwiska darczyńców). niestety, w miarę upływu czasu coraz więcej w było tych kazaniach goryczy i pretensji, że parafianom nie zależy. aż w końcu proboszcz wpadł na pomysł "zatrudnienia" chętnych parafian, którzy raz w miesiącu przejdą się po swojej ulicy i zbiorą datki. na naszej ulicy chętnych zabrakło, więc proboszcz poprosił o pomoc jednego z sąsiadów, któremu aż nie wypadało odmówić (no bo dzieci są w Oazie). i już nie mogę patrzeć, jak chłopina skulony przemierza tę naszą ulicę raz w miesiącu, odsyłany od annasza do kajfasza, ale do skutku, aż nie wyciągnie - no bo przecież do proboszcza z pustymi rękami nie wypada. mechanizm "co ludzie powiedzą" działa też wśród sąsiadów - nie wiadomo, ile dają inni, warto na wszelki wypadek dać więcej, żeby nie plotkowali.
a idea budowy nowego kościoła zostaje w obliczu tych wszystkich problemów za furtką.



Wyślij zaproszenie do