Temat: Dlaczego istnieje raczej Bóg niż nic?
Moje drogie dzieci, co o tym myslicie? Czy to moze byc prawda? Chyba nie! Oto cytat:
Ks. prof. Heller pyta i odpowiada: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Na to pytanie nie odpowiada nauka, tylko teologia. Istnieje coś – człowiek, wszechświat – bo zostało stworzone!” Jeżeli w pytaniu Leibniza rzeczywiście jest mowa tylko o istnieniu Wszechświata, a nie o istnieniu Boga, to należałoby je odnieść również do istnienia Boga-stworzyciela, aby wyrazić nasze metafizyczne zdziwienie istnieniem Boga z równoczesnym podkreśleniem, że w samym Bogu nie da się znaleść usprawiedliwienia tego, że istnieje. Parafrazując słynne pytanie Leibniz'a, pytam ks. prof. Hellera: Dlaczego istnieje raczej Bóg-stworzyciel niż nic? Istnieje Bóg – bo został stworzony. Bo jeżeli Bóg istnieje, to musiał być stworzony. Prawda? Istnieje coś, bo zostało stworzone – twierdzi ks. prof. Heller.
Nie ma takiej konieczności, aby teologia katolicka, w dobie kosmologii kwantowej oraz tolerancji i pluralizmu kulturowo-religijnego, musiała rościć sobie wyłączne prawo do monopolizowania debaty filozoficznej na temat istnienia Boga-stworzyciela. Rozpoczął się ważny etap w debacie między nauką a religią. Nowa fizyka i kosmologia kwantowa zrewolucjonizowała naukę, umożliwiając badanie cząstek elementarnych oraz odległych obiektów Wszechświata. Filozofia i religia muszą wobec tego odpowiedzieć na nowe pytania i wyzwania, podważające tradycyjne poglądy na naturę Wszechświata.
Dlaczego istnieje nasz Wszechświat? Jeżeli istnienie Boga-stworzyciela miało by wyjaśniać istnieje naszego Wszechświata, to naturalnie z analogicznych powodów wypadało by zapytać dlaczego istnieje Bóg-stworzyciel.
Dlaczego istnieje Bóg-stworzyciel? Trudno odpowiedzieć na pytanie o istnienie naszego Wszechświata, o ile trudniej na pytanie o istnienie Boga-stworzyciela! O ile istnienie naszego Wszechświata jest dla nas bezpośrednim, namacalnym faktem, o tyle przypuszczalne istnienie Boga-stworzyciela może być w najlepszym przypadku tylko aksjomatem roboczej hipotezy lub dogmatem teologii.
Argumentacja używana przez Platona, Arystotelesa, św. Tomasza z Akwinu i Kanta opierała się na założeniu, że wszystko ma jakąś przyczynę. Zatem nie może bez przyczyny istnieć nieskończony łańcuch przyczyn i musi się on w końcu zatrzymać na pierwotnej pra-przyczynie, czyli Bogu. Ale z jakiego powodu łańcuch przyczyn nie może być nieskończony w czasie i w swej złożoności? Czy to sprzeciwia się jakiemuś prawu lub zasadzie? Na jakiej liczbie przyczyn musielibyśmy się zatrzymać, aby móc powiedzieć, że już wystarczy, i nie kontynuować ad infinitum tej podróży w czasie, przechodząc tym samym do Boga-stworzyciela, jako absolutnie pierwszej pra-przyczyny, nie mającej już swojej wcześniejszej przyczyny? Ale jeżeli argumentacja używana przez Platona, Arystotelesa, św. Tomasza z Akwinu i Kanta opierająca się na założeniu, że wszystko ma jakąś przyczynę, ma być prawdziwa, to czy nie wynika z niej wtedy, że i Bóg-stworzyciel musi mieć swoją przyczynę?
OSTATNIE KOŁO RATUNKOWE
Niestety, "hipoteza Boga" powoli lecz nieubłaganie tonie w odmętach niebytu. Nic nie zdoła jej ocalić przed nieuchronną zagładą. Jako filozof i kosmolog, ks. prof. Heller bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że klasyczna teologia nie potrafi zaproponować satysfakcjonujących rozwiązań dla powyższych problemów filozoficznych i dlatego w końcu chwyta się on ostatniego "koła ratunkowego", bo tonący nawet brzytwy się chwyci. Oto jego ostateczna propozycja pochodząca z książki „Filozofia i wszechświat. Wybór pism”. Popatrzmy:
„[...]za bardzo trafne należy uznać rozróżnienie tradycyjnej filozofii, specjalnie opracowane przez św. Tomasza z Akwinu, podkreślające, że początek Wszechświata i stworzenie Wszechświata to dwa całkiem różne pojęcia. Bez popadania w sprzeczność można sobie wyobrazić sytuację, w której Wszechświat jest wieczny( istnieje nieskończenie długo ), a więc nie miał początku, a mimo to jest stwarzany przez Boga, przy czym stwarzanie rozumie się jako zależność Wszechświata w istnieniu od Boga.”
Ks. prof. Heller od razu upewnia nas, że nie grozi nam popadnięcie w sprzeczność. Zatem nie musimy się już o to martwić! Co za ulga!
Ks. prof. Heller pisze, że można sobie jednak wyobrazić taką sytuację, w której Wszechświat jest wieczny, istnieje nieskończenie długo i nie miał początku! To dobrze!
Wszechświat nie miał początku, ale mimo to jest cały czas, ciągle stwarzany przez Boga, przez całą wieczność?
I wilk syty i owca cała? Czy księdzu Hellerowi udało się niemożliwe? Prawie.
W związku z tą propozycją wyłania się kilka problemów. Zacznijmy od tego, że taka propozycja jest niebiblijna. Według Biblii, najpierw był Bóg-stworzyciel, a dopiero potem stworzony przez niego Wszechświat. Stworzenie biblijnego Wszechświata ma początek i koniec, trwało tylko sześć boskich "dni", zostało zakończone i dobry Bóg mógł wtedy odpocząć w czasie "dnia" siódmego. Niezależnie od tego, jak długo trwają boskie "dni", nie ulega wątpliwości, że ich długość jest ograniczona. To oczywiste.
Natomiast stwarzanie Wszechświata, jakie proponuje nam ks. prof. Heller za św. Tomaszem z Akwinu, nie ma początku i trwa wiecznie. Taki stwarzany Wszechświat paradoksalnie jest tak stary, jak sam Bóg. Bóg nie był pierwszy. Stwarzany Wszechświat jest współistotny Bogu. Bóg jest wieczny i stwarzany Wszechświat jest wieczny. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom ks. prof. Hellera, taka historia, jak widzimy, pozostaje jednak w sprzeczności ze starotestamentowym Genezis. Na tym nie koniec.
Bóg trwa wiecznie i Wszechświat trwa wiecznie. Ale ks. prof. Heller proponuje( za św. Tomaszem z Akwinu ), że to jednak Wszechświat jest zależny w swoim istnieniu od Boga. Z jakiego to istotnego powodu? Być może dla św. Tomasza z Akwinu powody te były oczywiste. Jednak w tej "symetrycznej" sytuacji równie dobrze można by zaproponować, że to Bóg jest zależny w swoim istnieniu od Wszechświata! Co więcej, w tej sytuacji, gdy Bóg trwa wiecznie i Wszechświat trwa wiecznie, można by równie dobrze zaproponować, że to ani Bóg nie jest zależny w swoim istnieniu od Wszechświata, ani Wszechświat w swoim istnieniu od Boga.
Na koniec rodzi się najważniejsze pytanie. W jaki sposób mielibyśmy rozróżniać między wiecznym, nie mającym początku Wszechświatem, który jest zależny w swoim istnieniu od Boga, a takim Wszechświatem, który nie jest od Boga zależny? Należałoby rozważyć istotne przesłanki u podstaw hipotezy o zależności istnienia wiecznego Wszechświata od Boga. Moim zdaniem istotnych przesłanek brak. O ile istnienie naszego Wszechświata jest dla nas bezpośrednim, namacalnym faktem, o tyle przypuszczalne istnienie Boga-stworzyciela może być w najlepszym przypadku tylko aksjomatem roboczej hipotezy lub dogmatem teologii.