Temat: Apostazja
Witam serdecznie,
właśnie jestem świeżo po przeczytaniu artykułu Tomasza Węcławskiego w najnowszym Tygodniku Powszechnym, ale wypowiem się po kolei.
Moje odniesienie do samej apostazji jest zwyczajne. Myślę, że takie być powinno dla każdego, a więc iż jest to wolą każde człowieka. Nikt ani nic nie zmusza do podjęcia takich działań i wyrzeczenia się swojej przynależności do Kościoła katolickiego. Apostazja jest po to ażeby człowiek chcący się jakoby oderwać od więzi formalno - duchowej przynależności do Kościoła. Kościół sam daje taką możliwość, gdyż nie jest "instytucją" trzymającą na siłę. Każdy ma wolną wolę.
Co do samej osoby Tomasza W. miał on taką samą wolną wolę jak ja czy każdy z nas. Porzucił kapłaństwo - bo przecież mógł, porzucił przynależność do wiary Kościoła katolickiego - bo przecież to też mógł. Nie znam ani ja, ani prawdopodobnie nikt z nas motywów takich działań, jak dla mnie bardzo drastycznych. A dlatego drastycznych, że z roli przewodnika duchowego Kościoła katolickiego w tak krótkim czasie do osoby kompletnie odcinającej się, ba wręcz wyrzekającej się nauki tegoż Kościoła, w którym służył i to w sposób bardzo czynny i jako ten, który ma tytuł profesora teologii.
Artykuł, który został opublikowany w Tygodniku szczerze nie wiele mi pomógł w zrozumieniu takiej decyzji. Wyjaśnienia Węcławskiego są dla mnie nie jasne, powiem nawet, że żadne. Takie jest moje wrażenie. Artykuł jest jakby biciem piany wokoło jednego argumentu, ale owiane potokiem słów i rozważań jakie przecież każdy z nas mieć może i zapewne ma, ale nie sięga od razu po apostazję. Kontra ks. Henryka Seweryniaka pokazuje jak bardzo naokoło ów temat został otoczony przez Tomasza W. Jak zapowiada redaktor naczelny ks. Boniecki dyskusja ta trwać będzie nadal. Będę ją obserwował na bieżąco i ciekaw jestem finału.
Pytania i wątpliwości są zawsze, tym bardziej w człowieku wierzącym. I dobrze, że są bo to świadczy o dojrzałości i o tym, iż jest się człowiekiem myślącym. Ja sam posiadam wiele pytań, wątpliwości niekiedy, poszukiwań i dociekań co do mojej wiary i religii, ale nic minie nie popycha do apostazji i wierzę, że nie popchnie. Nie neguje tym samym postawy Węcławskiego, szanuję decyzję każdego człowieka, jednak jako poszukujący i dociekliwy chrześcijanin bardzo ale to bardzo zastanawia mnie postawa a raczej powody takiej postawy u Pana Tomasza.