Temat: uplebejenie muzyki
Christos Arnidis:
Zbyszek Grochowski:
Christos Arnidis:
hydraulik też chce zarabiac tyle co tam, fryzjerka równierz, szanujmy się trochę polska to kraj pewnego poziomu, rosnącego ale nie najwyzszego jesli chodzi o zarobki, i nie widze najmiejszego powodu by ludzie z infrastruktury jakiejs koncertowej czy showbiznesowej, maja zarabiać po zachodnich stawkach.
A co? Chcesz im zabronić?
nie, ale mogę nie dawać zarabiać.
>
Nikt normalny nie chce dać zarobić konkurentowi, jeśli on sam może zarobić. To logiczne.
Jeśli ktoś chce wejść w biznes ma baaaardzo trudną drogę, przyznaję. Ale narzekanie na trudność zamiast podjęcia ryzyka jest trochę jałowe.
obawiam sie ze biznes muzyczny ma dosc duze bariery wejscia, czyli zeby porzadnie ruszyc z impresariatem i agencją koncertowa trzeba miec kupe kasy i kupe znajomosci.
I ogrom szczęścia do tego.
Jest masę branż tego typu i co poradzić? Uważasz, że każdy powinien mieć obligatoryjnie równy start?
Na ile miałem przyjemność rozmawiać z ludźmi, którzy się jakośtam dorobili w Polsce na przemyśle rozrywkowym, to też zaczynali widząc mur nie do przeskoczenia. Z początku przez kilka lat pracowali z przerwą na 3-4 godzinny sen. Ale pierwszy raz nie zawiedli, drugi zarobili, to trzeci szedł lżej.
Oczywiście nie mówię o skamielinach poPRL-owskich. Ale tu potrzeba jeszcze pokolenia, aby taka banda wymarła sobie w spokoju.
Wciąż mam jednak wrażenie, że stokroć łatwiej się wkręcić w tę branżę w Polsce niż np. w USA.
Nie ukrywajmy, że udana impreza do dochód rzędu paru stówek patyków. Nieudana to umoczenie tyle samo i często nawet wielki sponsor nie pomoże.
Był w tym roku koncert jednej z największych światowych gwiazd i przy potężnym sponsorze, z nienaganną frekwencją a i tak plotki niosą, że stratna zabawa była dla organizatorów ;-) Nie ma reguł. Jest ryzyko non-stop. To tak mówię w kontekście tego, że ktoś powyżej uznał, że to prosty biznes.
jak w kazdym interesie, mi tez moze kontrachent splajtowac i zostanę z pustyi hotelami i 60.000 euro długu, kto nie podejmuje ryzyka nie nadaje sie do biznesu.
znajomy dostał do filmu dofinansowanie, w kwocie 100.000 zl na transfer z mini dv, na tasme filmową, transfer robi maszyna.
zaproponowałem zeby to zorbić na ukrainie , albo mołdawi, za 1/3 ceny alby jeszcze taniej, ale okazało sie ze to musi być w polsce.
czyli ktos komus kasę pompował i tyle.
Wszystko ok, dopóki to nie jest kasa publiczna. Co Cię obchodzą czyjesz prywatne pieniądze?
No własnie pieniązki na transfer na taśmę z mini DV były państwowe, z ministerstwa. Czyli pan płaci, pani płaci, ja płacę. I po prostu przelano je od razu do firmy robiącej transfer.
A to przyznaję, że lipa. Jak wszystkie pieniądze z ministerstwa kultury ;]
wiekszosc showbiznesu to są sztucznie nakrecane koszta. Kiedys to
były pieniazki panstwowe, ale tak sie wszyscy nauczyli ze trzeba jakos doić. Im wiecej tym lepiej.
Jak każdy ekskluzywny biznes.
eksluzywny dlatego że ludzie z tego biznesu doszli do wniosku że są elskluzywni.
Bilans ekonomiczny mówi im, że im się opłaca bycie ekskluzywnymi najwidoczniej.
Co więcej - polskie gwiazdy o nienagannym dorobku też niskich stawek nie mają (Możdżer, Jopek). Jakoś myślę, że powiesz 'ale im się takie stawki należą a Dodzie się nie należą'. Tylko kto to ma oceniać jak nie klienci? ;-)
W Polsce jest jedna Doda. Chcesz Dodę, płacisz horrendalną sumę i masz Dodę. Nie chcesz Dody, to sobie kogoś tańszego szukaj.
Jest podaż, jest popyt. Nie, to papa.
A że Doda łokciami doszła do takiego statusu to już jej metoda i okiem biznesu można co najwyżej przyznać, że metoda skuteczna.
A jeśli ktoś nie popiera jej metod, to ma mniej jaj niż ona ;]
Ja tam na przykład mam mniej i nie bardzo bym chciał się napierdalać z wszystkimi, aby być na topie :-P
Selekcja naturalna.
Wydaje mi się że umiejetnosc rozpychania sie łokciami to jedno a bycie dobrym muzykiem to drugie. Oczywiscie jak ktos chce coś osiągnąc to musi działać, chyba ze chce byc Nikiforem muzyki, którego ktos po smierci zauwazy i doceni. Ale mam wrazenie ze w polsce jestesmy skazani na gwiazdy, które powstały z łokciarzy umiejących się drapać na gorę. trochę ten showbiznes polski przypomina ma kapitalizm republiki bananowej albo taki jaki był w
Większość gwiazd na świecie tak powstała. To jakiś typowy proces raczej jest. Oprócz umiejętności artystycznych trzeba być sprawnym managerem samego siebie lub mieć ludzi od tego. No i ważna jest umiejętność oddziaływania na tłumy. To nie ma nic wspólnego z muzyką akurat.
Mix zdolności artystycznych i oddziaływania na tłum daje nam potencjalną gwiazdę. Mój i pewnie Twój gust wyczuje proporcje tych dwóch zdolności, ale większość ludzi (słowem: klient) nie.
filmie ziemia obiecana. Jak głównym kryterium staje się kto jak sie umie wepchać, to bedziemy słuchac tych własnie ludzi, a nie tych co super grają.
Ja tam wciąż słucham tych co super grają i nie narzekam.
Jak to było? Tylko wiarygodny jest artysta głodny? ;-)