konto usunięte

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

......krąży pogłoska, że tacy ludzie pomagają bezinteresownie w organizacji fajnych spotkań autorskich =)

Właściwie, to może być frajerka. Nie mam w tym zakresie wyraźnych preferencji ;)
Łukasz Kubik

Łukasz Kubik Lubię wyzwania …

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

hmmmm
Kamil Dąbrowski

Kamil Dąbrowski Junior Management
Consultant

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

czemu nigdy mi sie nie przytrafiaja takie osoby :-S
Łukasz Kubik

Łukasz Kubik Lubię wyzwania …

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

oj nati nati.....

konto usunięte

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Nietypowe metody promocji hihihi =) Szokowanie (vide: tu) i wkładanie kija w mrowisko (vide: wątek o TVN w "nie polecam").

Jak to powiedział mój ulubiony bramkarz z reprezentacji Paragwaju "Nieważne jak o tobie mówią, byleby mówili" =)

PS. Panie Kamilu, proszę sobie założyć też swój wątek i poprosić atrakcyjne frajerki o współpracę.
Łukasz Kubik

Łukasz Kubik Lubię wyzwania …

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

nathi to ja ie biore w ciemno:P gdzie podpisac:)
Kamil Dąbrowski

Kamil Dąbrowski Junior Management
Consultant

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Nigdy nie slyszalem o takim bramkarzu.

Sam bym Pani cos obiecal, ale chyba jednak wole sie wyreczyc kolega komiwojarzerem.
Jestem pewnien ze gotow sie w Pani zakochac od zaraz :)

Jest w Pani cos niespojnego - z jednej strony przedstawia Pani widowni fotografie nasaczane erotyzmem, z drugiej oferuje dosc przeintelektualizowany produkt - recenzje.

http://www.nathii.pl/page4.php?view=preview&image=5&ca...

Na pierwszy rzut oka - moglaby Pani grac nauczycielke w filmach dla doroslych.

Jednak sadze, ze to falszywy obraz - mam przeczucie ze prywatnie jest Pani osoba raczej sympatyczna, bezkonfliktowa i malo odwazna. Stad pomysl na opiekuna, mezczyzne i sponsora w jednym - "na niby" zeby nie spowodowac linczu na forum.

Zastanawiam sie, co znajduje sie glebiej. Czy udostepni Pani fragment jakiegos Pani tekstu, ale nie recenzji?

konto usunięte

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Sześć lat dziennikarstwa sportowego, faktycznie perwersja dla kobiety =)

Haha, ten tytuł to właściwie cytat z wywiadu moderatora naszej grupy. Padł wprawdzie w innym kontekście, ale pomyślałam, że sobie pożyczę dla zwiększenia zainteresowania moim skromnym wątkiem.

Prawda jest taka, że mam na ukończeniu książkę - ostatnie kilkanaście stron. Jest już zamówiona redakcja, koleżanka z LO (super utalentowana) obiecała mi projekt na okładkę... problem jest jeden. Z przyczyn prywatnych muszę ją wydać szybko - czyli w wydawnictwie, które wydaje wszystko. Nie mogę sobie pozwolić na trzy lata oczekiwania na negatywną odpowiedź dużych wydawnictw. Produkt, tj. książka, jest groteską, parodią zagranicznych filmów gangsterskich, z nawiązaniami do podłej sytuacji w polskim krajobrazie postindustrialnym typu Wałbrzych. Chciałam osiągnąć efekt zmieszania "Reservoir Dogs" z "Allo, Allo" =). To nie są rzeczy, które kupuje w księgarni fanka pani Kalicińskiej, ale to są rzeczy, które również można wypromować, ponieważ czarny humor i zabawa konwencją są w Polsce popularne, zwłaszcza w kinie i zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Nie mam nic przeciwko kreacji wizerunku w stylu femme fatale (do tego potrzebna jest inteligencja, niestety, więc recenzje może nie są takie przeintelektualizowane? oraz odpowiedni photoshooting... na razie mam tylko amatorskie zdjęcia, w dodatku bez Photoshopu bo nie umiem się tym obsłużyć).

Na mojej stronie jest sporo tekstów blogowych a nie literackich, w sumie ten również, ale ten może taki najbardziej "hot", to wklejam:

MOSCOW = SEX & VIOLENCE (cz.9)

To miasto dla ludzi. Do mieszkania. Nie zabijesz się tu potykając o turystę, co może stać się Twoim udziałem w Londynie, Rzymie czy Nowym Jorku.

"Dużo ich w tym roku się nazjeżdżało" - zrzędził S., a ja nie wiedziałam, czy zrzędził pod moim adresem. - "Przyjechali rozgryzać rosyjską duszę. Powodzenia i krzyż na drogę". Prawie wjechaliśmy w jakąś rozpadówę, która nagle przed nami zahamowała z niewyjaśnionej przyczyny. "Ale i tak najgorsi są ci, którzy przyjechali tu mieszkać z Centralnej Azji. Nie umieją jeździć samochodem. Wykonują prace, jakich Rosjanin by tu nie tknął". Faktycznie, sprzątają ulice, nakładają jedzenie na talerze w sieci tanich restauracji Mu-Mu, pilnują toalet. Wyprzedzamy rozpadówę, S. zagląda przez szybę w stronę kierowcy i triumfuje: "No jasne, Turkmenistan". Nie jest łatwo być Centralnym Azjatą. Próbują chować swoje skośne oczka za polarem z olbrzymim napisem "Russia", ale milicjanci są sprytniejsi i wiecznie zaczepiają o dokumenty. Po zamachach w metrze porządku pilnują zastępy milicjantów z psami.

Turysta również musi nosić przy sobie dokument tożsamości, gdyż w każdej chwili może zostać wylegitymowany. Czasem jednak przedstawiciel władz da sobie spokój i tylko pokaże drogę do domu, tak jak tamtej nocy, kiedy wracałam zygzakiem zanosząc się histerycznym płaczem. S. zaprosił mnie na randkę do eleganckiego pubu i nie przyszedł. Tamtego wieczora wyglądałam jak laleczka, rzadko kto nie obrócił się za mną na ulicy, a było to wielkie osiągnięcie gdyż moskiewskie kobiety są niesłychanie zadbane i szykowne. Mają do dyspozycji kolekcje odzieżowe, których próżno szukać nawet w Mediolanie czy Paryżu. I umieją biegać na dwudziestocentrymetrowych cieniutkich szpilkach. Za prostowanie włosów zapłaciłam 100$. To był początek łez, bo zaczęło padać, a ja czekałam jak głupia pod hotelem Lotte przy Arbacie. Prostowane włosy nie lubią deszczu. S. nie odpowiadał na smsy ani telefony. "Tanio trafiłaś, mogłaś zapłacić nawet 300$" - powiedział później. Poszłam zatem do pubu, już powoli tonąc we łzach, z mocnym postanowieniem upicia się drinkami Long Island, które są tu dość popularne. Usiadłam przy barze, trwał mecz Atletico Madryt - Inter Mediolan, co zobaczyłam dopiero po pewnym czasie, kiedy mignął mi przed oczami na plazmie Diego Forlan. Atletico wygrało, Forlana zmienili pod koniec spotkania. Przebieg zapisywałam na serwetce, żeby potem móc odtworzyć nocne wydarzenia. Niestety kiedy zabrakło mi na ulicy chusteczek do smarkania, użyłam właśnie tej serwetki. Barman odgonił sprzed lady wszystkich amatorów futbolu. To miała być moja samotna noc przed szklankami whisky. I w Polsce chyba coś takiego nie miałoby szansy się wydarzyć, zwłaszcza w drogim lokalu. Ignorując zasadę, że po upiciu "na smutno" należy przebywać z dala od aparatów telefonicznych, zadzwoniłam do A., wytłumaczyłam mu sytuację, i kazałam mnie stąd zabrać, bo bałam się iść sama w takim stanie. A. właśnie był w trakcie przygotowywania porannych wiadomości i nie mógł się wyrwać, to rzuciłam mu kilka wyrafinowanych bluzgów mających zaboleć, po których nie odzywał się do mnie przez kilka dni, i faktycznie - poszłam sama. Przyznam, że po tym precedensie byłam sama w nocy w Moskwie jeszcze kilkakrotnie. Raz trafiłam na koncert punkowy gdzieś pod Leninskim Prospektem. Ludzie się pobili i pojawiła się krew, błyskawicznie dotarła milicja, jechał też ambulans, ale zderzył się pod klubem z samochodem. Wyszłam stamtąd i poszłam do domu.

Dom to słowo niepozbawione sensu, gdyż mieszkałam w Moscow Home Hostel. W ten sposób mogłam widzieć moich obu dżentelmenów. Do mieszkania A. po pierwszej nocy nawet nie zamierzałam więcej wchodzić. Otóż A. chlapnął rodzicom, że przyjeżdżam, i żeby go przez następne kilkanaście dni nie odwiedzali. No to od razu tatuś o ósmej rano nas budzi, żeby sprawdzić, czy "wszystko w porządku z prysznicem". Tenże tatuś jest profesorem uniwersytetu, a nie hydraulikiem, więc na początku to było tak głupie, że aż śmieszne. Po czterech godzinach było już tylko głupie. Siedziałam w sypialni i wstydziłam się wyjrzeć na zewnątrz. Moja torebka leżała na krześle przy stole w salonie. W końcu A. udało się spławić tatę sprzed filiżanek "jeszcze jednej, ostatniej kawki". Podobno rodzina w Rosji lubi się wtrącać.

S. nie przyszedł na randkę, bo miał wypadek samochodowy. Wóz do kasacji. Jemu na szczęście się nic nie stało poza kilkoma otarciami, i wypisali go prędko ze szpitala. Sprawdzał na iphonie wyniki tenisowe jadąc za szybko i walnął w betonowy filar. Kiedy to usłyszałam, złapałam się za głowę a potem wydukałam umoralniającą gadkę spod znaku "uważaj na siebie". On błysnął czarnym humorem o jaki go nie podejrzewałam i wyszczebiotał: "To już drugi w tym roku!" S. jest z Syberii, a Syberia leży w Azji. Czyli - według jego własnej teorii - nie umie jeździć po Moskwie.

W dziesięcioosobowym pokoju w hostelu był jeden koleś, który chrapał. Wielu ludzi chrapie i z reguły wystarczy ich lekko szturchnąć. Ale on chrapał nawet na brzuchu. Myślę, że w Polsce lokatorzy by go obudzili zamiast chodzić wkoło na paluszkach. Jedna osoba niech nie śpi, dziewięć niech śpi - demokracja. W Rosji - jedna osoba śpi, dziewięć nie śpi - dyktat jednostki.

Kiedy czytam tę notkę, nie dziwię się, że czytelnicy mojego thrillera w odcinkach pytają, ile tam wątków autobiograficznych. Thriller jest całkiem wymyślony, ale nie od dziś wiadomo, że życie przerasta fikcję. A do Moskwy wrócę tak szybko jak mi czas pozwoli. Tym razem trochę więcej pozwiedzam. Pójdę do Lenina - ciekawe, jaki on mi wywinie numer na randce =).

Na koniec zdjęcie obrazujące "violence". Zostało wykonane zostało przed wejściem na korty tenisowe, skąd relacjonowałam turniej.

(aha no i zdjęcie się nie wyświetla)Nathii Gawrońska edytował(a) ten post dnia 08.11.10 o godzinie 23:31
Kamil Dąbrowski

Kamil Dąbrowski Junior Management
Consultant

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Te perwersja wkrada sie rowniez do tekstu ktory Pani zamiescila :) Ale moze to poprostu moja wina, ze nie dbam o futbol.

Koncept wydaje sie bardzo interesujacy, a trend na tego typu komedie noir ciagnie sie od az od seks-misji, wiec bez obaw napewno sie tak szybko nie wypali. Ostatnio jednak w kinach przesyt - np. "Czekajac na sobote" o mlodosci na polskiej wsi, "Galerianki" czy nawet (bardzo mnie to zdziwilo) "Kolysanka" Machulskiego - odpowiednik rodziny Adamsow :D

Jednak nie jestem pewien czy w formie ksiazki...

Moi ulubieni autorzy maja same wredne geby, patrzac na malutkie zdjecia na tylnej okladce, czyli wzglednie nieistotne jest jak wygladaja, rowniez plec umyka uwadze.

Jesli chodzi o sam tekst - podoba mi sie, bo nigdy nie bylem w Moskie, wiec dodam do mojego archiwum opowiesci z Rosji. Za duzo tu szczegolow, opowiesci taksowkarzy i cennikow uslug - wpis na blog, to wiecej niz przejrzyste. Jednak za Michael Foucault'em odbieram Pani prawa autorskie do tego wpisu, bo to niefiltrowana impresja!

Rozumiem, ze to bylo akurat pod reka, jednak nie wystarczy zeby "pokazac ile koni mechanicznych drzemie pod maska". Poprosze cos miarodajnego, cos co pokaze w jaki sposob Pani buduje napiecie, opisuje i jaki mechanizm sie kryje za elementami ktore Pani wprowadza do utworu.

ps. nie jestem specjalista od literatury, ale umiem sprzedawac pomysly - wiec sadze, ze moja opinia sie przyda.

konto usunięte

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Tak, w tamtym tekście było tyle szczegółów akurat na życzenie czytelników bloga. Wiem, że ich dużo, a z drugiej strony tekst nie mógł być za długi.
Hmm, problem polega na tym, że nie mam żadnych beletrystycznych fragmentów. Ale w tym nie ma też futbolu:

Żenujące przesłuchanie przez robota z ambasady

W czasach, gdy armia polskich magistrów może legalnie spędzić życie na londyńskim zmywaku, a Stany Zjednoczone dodrukowują dolara grając na nosie Chińczykom posiadającym ich obligacje, wciąż istnieją w naszym kraju niezłomni, którym chce się koczować pod ambasadą USA w Warszawie bądź konsulatem w Krakowie, celem otrzymania wizy.

Polska jest wielkim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, o czym te zapewniają nas solennie - zgodnie ze swoim kalendarzem wyborczym - raz na cztery lata. Wtedy wraca jak bumerang kwestia zniesienia wiz i jak zwykle, pojawia się problem szklanki do połowy pustej bądź do połowy pełnej, tzn. czy Polacy są Europejczykami drugiej kategorii, czy może Meksykanami kategorii pierwszej. Zgodnie z uchwałą Kongresu USA z 2007r. ruch wizowy nie obowiązuje krajów, w których liczba odmów wydania przepustki jest mniejsza niż 10% rozpatrywanych wniosków (poprzednio 3%). Podane kryteria spełniły m.in. Czechy i Słowacja. U nas w momencie wejścia uchwały w życie ten próg kształtował się na poziomie 22-25%. Obecnie jest to około 14%. Coraz mniejsze zainteresowanie wyjazdami za ocean spowodowane wzrostem emigracji do krajów starej Unii Europejskiej oznacza tendencję malejącą również wśród negatywnych decyzji dotyczących wiz. A jednak, opieszałość amerykańskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju przy wprowadzaniu systemu rejestracji osobowych danych biometrycznych osób opuszczających USA drogą lotniczą, tymczasowo ponownie zbija próg odmów do 3%. I znów gonimy króliczka. Kiedy program uda się poprawnie zainstalować - nie wiadomo. Wyznaczonym pierwotnie terminem był 1 lipca. Kolejny antyimigracyjny krok Stanów Zjednoczonych to dożywotnia odmowa wydania wizy każdemu, kto zatai informację o kiedykolwiek przedłużonym pobycie na terenie tego kraju.

Kraków, ósma rano z minutami.
Okolice konsulatu przy ulicy Stolarskiej. Ludzi tłum - gdyż czekający na rozmowę z urzędnikami mieszają się z pielgrzymami śpiewającymi do mikrofonów. Tłok, wrzask, upał i nie ma gdzie usiąść. Przy sobie nie wolno mieć elektronicznych urządzeń. Metalowych lepiej też nie mieć. Jeden pan sprawdza formularze i widać, że traci cierpliwość pouczając po raz trzeci mniej lotnego wypełniacza. Drugi pan zbiera formularze i paszporty, i wydaje numerki. Czekamy z numerkami ponad godzinę, aż z budynku wyjdzie poprzednia tura.

- Nie dostały - mówi matka do swoich dzieci na widok dwóch panienek ze spuszczonymi głowami.

- A dlaczego można nie dostać wizy? - docieka kilkulatka.

- Jak się krzywo uśmiechniesz do urzędnika i jemu się nie spodoba, to nie dostaniesz.

Dzieci rozpoczęły trening prostego uśmiechania.

Wchodzimy do środka, przechodzę przez bramkę, a ta zaczyna piszczeć. Wiadomo - fiszbiny przy staniku. Przecież nie zdejmę. Na wszelki wypadek motłoch się odsunął daleko ode mnie, a któryś pracownik objechał z góry na dół wykrywaczem metali i chociaż wszystko piszczało, puścił mnie dalej. Kiedyś wniosłam flakon perfum na pokład samolotu, więc chyba nie wyglądam groźnie.

Piętro wyżej znów oczekiwanie. Tym razem jest klimatyzacja, ale znów nie ma gdzie usiąść. A kilkadziesiąt osób ściska się w małym pomieszczeniu oczekując na pobranie odcisków palców. Proceder jest upokarzający. Nasz kodeks postępowania karnego zezwala na daktyloskopię wobec osób podejrzanych o popełnienie konkretnego przestępstwa. Łasząc się do USA Polska od niedawna wprowadziła obowiązek zostawiania swych odcisków palców w najnowszej wersji paszportów biometrycznych.

Po otrzymaniu numerka i zostawieniu w kasie kwitka potwierdzającego opłatę za rozpatrzenie wniosku wizowego (NIE jest to opłata za wydanie wizy!), kierujemy się to pomieszczenia, gdzie w końcu są krzesła, choć oczywiście w niewystarczającej ilości. Kolejna godzina w poczekalni. Moja rozmowa trwała minutę i odbyła się w języku angielskim. Zadanie było o tyle utrudnione, że pan z tego okienka nie miał mikrofonu, a w dwóch okienkach obok ryczano przez głośnik. Decyzja pozytywna była tylko formalnością.

- Kiedy pani skończy studia, powinna pani przyjechać do USA na stałe. Potrzebujemy takich młodych ludzi z dobrym wykształceniem, z doświadczeniem zawodowym i z biegłą znajomością języka - nęcił na odchodne urzędnik.

- Mój kraj płaci za moje studia, chyba jestem mu coś winna po ich zakończeniu, nie? Polska też potrzebuje ludzi takich jak ja.

Pan się zdziwił, że nie padłam na kolana po jego propozycji. I chyba nie miał takiej wersji odpowiedzi w swoim podręczniku wzorów rozmów.Nathii Gawrońska edytował(a) ten post dnia 09.11.10 o godzinie 00:40
Kamil Dąbrowski

Kamil Dąbrowski Junior Management
Consultant

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

znowu to samo, a gdzie tu postindustrialny obraz Polski? co jest istota fabuly zawartej w tym fragmencie, oprocz madrosci ludowych na temat migracji na zachod?

Sam mieszkam za granica i smialo moge powiedziec, ze ugryzlas zaledwie czubeczek gory lodowej. Proponuje sie skupic na czyms, co Pani zna na wylot.

Pozatym, po takich filmach jak "Szczesliwego Nowego Jorku" czy "Emigranci"
http://www.youtube.com/watch?v=vQOdc3utLOU&feature=rel...

Temat jest wlasciwie wyczerpany, nie da sie zejsc glebiej i nadal moc swobodnie wrocic na powierzchnie.

konto usunięte

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Ach, no bo cały czas źle się rozumiemy. Nie chcę tu wkleić kawałka książki, a już zwłaszcza całej (bo przecież jedynie po przeczytaniu całości możemy ocenić fabułę). Myślałam, że chodzi o poznanie z grubsza stylu pisania (tj. jaka jest swoboda formułowania myśli, obrazowość opisywanych sytuacji, czy trzyma w napięciu lub wywołuje uśmiech itp). Ja na przykład umiem już ocenić czyjś potencjał lub jego brak po takich fragmentach.
To jest migawka... no i przede wszystkim - tekst informacyjno-satyryczny na bloga, który siłą rzeczy nie skupia się na dogłębnej analizie problemu emigracji. Istotą fabuły jest moja wycieczka i przeżycia w konsulacie w perspektywie ówczesnej polityki wizowej USA. Wbrew pozorom - nie każdy zna jej szczegóły. Oczywiście, że to czubek góry lodowej jeśli chodzi o tematykę, jasne jak słońce.

Kraków nie jest postindustrialny, ale może to i lepiej =)

Natomiast nie zgodzę się z jednym: że jakikolwiek temat został wyczerpany. Może inaczej, wyczerpano chyba każdy temat, ale wciąż można je przedstawiać na tysiące sposobów. To kwestia bohaterów, dialogów, przebiegu akcji.

No dobra, ponieważ na razie nie widzę szansy na konsensus, jak będę po pierwszej redakcji tekstu, nad którym pracuję, wyślę Ci większy fragment na priv =). A wtedy to już wiadomo, take it or break it... i od razu uprzedzam, że moim celem było stworzenie pociesznego czytadła do pociągu, a nie dzieła na miarę mojej ukochanej "Zbrodni i kary". Może za 20 lat, z odpowiednio większym warsztatem i doświadczeniem... ;).

A temat niech sobie wisi, w końcu chodzi tylko o spotkania autorskie.
pozdrawiam i zmykam do pisania końcówki
Kamil Dąbrowski

Kamil Dąbrowski Junior Management
Consultant

Temat: Szukam frajera, który się we mnie zakocha

Moja droga, jesli ktos wniknie glebiej w kulture dajmy na to Niemiec, to w pewnym momencie zacznie poprostu pisac po niemiecku :) Przestanie byc emigrantem i stanie sie zasymilowanym Niemcem.

Wrecz przeciwnie, rozumiem doskonale! Czekam na edytowany rozdzial, wtedy dam prawomocny werdykt. Jednak wolalbym zeby pojawil sie tutaj - wtedy ma Pani szanse na to ze przeczyta go ktos kto umozliwi wydanie ksiazki.

"uprzedzam, że moim celem było stworzenie pociesznego czytadła do pociągu, a nie dzieła na miarę mojej ukochanej "Zbrodni i kary". Może za 20 lat, z odpowiednio większym warsztatem i doświadczeniem... "

Sluszna uwaga.



Wyślij zaproszenie do